Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Józef Kuczyński złożył oświadczenie następującej treści:

W opracowanym obecnie projekcie rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej, zawierającym listę powiatów szczególnie zagrożonych bezrobociem w roku 2001, nie znalazło się miasto Elbląg jako powiat grodzki. Wywołało to olbrzymie zaniepokojenie władz i mieszkańców naszego miasta, przyjęcie takiego rozwiązania będzie bowiem kolejną decyzją władz o negatywnych konsekwencjach dla Elbląga, dla jego stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa oraz perspektyw i poziomu życia jego mieszkańców.

Gdy przed dwoma laty wdrażano reformę administracyjną i Elbląg tracił status miasta wojewódzkiego, uspakajano nas, że władze państwowe nie dopuszczą, by powodowało to negatywne konsekwencje dla miasta i mieszkańców, że będą podejmowane i wdrażane określone decyzje oraz programy, które zagwarantują nie tylko utrzymanie dotychczasowego poziomu miasta, ale przyniosą też gwarancję jego dalszego, równomiernego rozwoju. Płonne były jednak nadzieje związane z realizacją tych obietnic. Praktyka wdrażania reformy administracyjnej przez olsztyńskie władze województwa warmińsko-mazurskiego była brutalna i bezwzględna, nie liczyła się zupełnie z sytuacją i potrzebami miasta oraz jego mieszkańców. I tak zlikwidowano oraz przeniesiono do Olsztyna z dotychczasowych elbląskich struktur władz wojewódzkich oraz powiązanych z nimi urzędów i instytucji wszystko, co tylko było możliwe.

W połączeniu ze zmianą statusu, a więc i pozycji miasta, z sytuacją i perspektywami rozwoju elbląskich przedsiębiorstw oraz z narastającymi ogólnokrajowymi napięciami związanymi z gospodarką spowodowało to radykalny, stale postępujący wzrost bezrobocia w naszym mieście. W efekcie pod koniec września bieżącego roku zarejestrowano dwanaście tysięcy dwieście dwadzieścia dwie osoby bez pracy, a więc stopa bezrobocia wyniosła 20,6%. W porównaniu z wrześniem ubiegłego roku liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła o trzy tysiące sześćdziesiąt jeden osób, co stanowi w tym okresie przyrost o 33,4%. Ta dynamika należy do jednej z najwyższych i jest wyjątkowo groźna dla sytuacji elblążan, szczególnie biorąc pod uwagę brak jakichkolwiek przesłanek wskazujących na to, że przyrost ten zostanie ograniczony, bowiem z racji wspomnianych już napięć i trudności gospodarczych w wielu firmach następowało i nadal następuje ograniczanie produkcji lub daleko idąca restrukturyzacja zatrudnienia. W ostatnich miesiącach tylko z dotychczasowych przyczyn dotyczących zakładów pracy i zwolnień grupowych straciło w Elblągu pracę blisko tysiąc czterysta osób. Niestety proces ten trwa nadal. Szczególnie napięta jest sytuacja w dużym zakładzie, który produkuje armaturę samochodową w ramach koncernu Daewoo. Obecnie to tam szykowana jest nowa fala zwolnień.

Sytuacja Elbląga jest więc wyjątkowo groźna, a nawet - można to już chyba tak określić - wprost tragiczna. Uwzględnić bowiem należy dodatkowo, że wśród tych ponad dwunastu tysięcy pozostających bez pracy bardzo wysoki, bo wynoszący prawie 44%, jest udział bezrobotnych pozostających bez zatrudnienia powyżej dwunastu miesięcy oraz to, że blisko osiem tysięcy osiemset osób, a więc ponad 72%, pozbawionych jest prawa do zasiłku.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie można się pogodzić z tym, że formalny wskaźnik w jednym określonym miesiącu, różniący się o 0,2% od przyjętej normy, bez dogłębnej oceny aktualnej sytuacji miasta i uwzględnienia faktycznego bezrobocia oraz jego dynamicznego rozwoju może spowodować wykreślenie Elbląga z wykazu powiatów zagrożonych strukturalnym bezrobociem, a więc i utratę istotnych uprawnień z tym związanych, w tym między innymi tak ważnych jak stypendia z tytułu podjęcia dalszej nauki oraz podwyższone zasiłki przedemerytalne.

Zwracam się też do wicepremiera, ministra pracy i polityki społecznej, pana Longina Komołowskiego, o osobiste zainteresowanie się tym tak niezmiernie ważnym problemem. Wierzę, że zwycięży racjonalne, sprawiedliwe rozwiązanie, a głęboka analiza naszej specyficznej sytuacji spowoduje, iż Elbląg w końcu znajdzie się na liście powiatów zagrożonych w 2001 r. szczególnie wysokim bezrobociem strukturalnym i będzie mógł korzystać z uprawnień z tego tytułu wynikających z ustawy z 14 grudnia 1994 r. wraz z późniejszymi zmianami o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu.

* * *

Senator Jerzy Suchański wygłosił trzy oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie kieruję do pana premiera.

Uprzejmie proszę o wyjaśnienie. Czy prawdą jest, że Ministerstwo Edukacji Narodowej otrzymało w końcówce tego roku zmniejszone środki finansowe na wykonanie swoich tegorocznych zadań? Czy prawdą jest, że niektóre uczelnie państwowe otrzymały ostatnio, w październiku, w listopadzie, zmniejszoną dotację finansową na realizację swoich zaplanowanych zadań w 2000 r., na które uprzednio były przyznane środki?

Również kolejne oświadczenie kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Zarządy dróg, a w szczególności zarządy dróg powiatowych, organizują wykonawstwo robót w ramach swoich struktur. Nie sądzę, aby to było zgodne z intencją rządu, gdyż praktyka pokazuje, że własne wykonawstwo jest znacznie droższe od realizacji robót przez firmy wybrane w ramach przetargu. Uprzejmie proszę o informację o występującym zjawisku, gdyż na tę patologię zwróciła uwagę Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa.

Kolejne, trzecie oświadczenie również kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Dotychczasowe decyzje wydawane przez wojewodę w sprawie samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie pozbawione są możliwości nadawania uprawnień budowlanych w zakresie budowy dróg. Ta sytuacja jest mocno niepokojąca, gdyż blokuje to możliwości rozwoju kadry technicznej w sytuacji, gdy następują zwiększone zadania w zakresie budownictwa drogowego. Proszę o przyspieszenie prac związanych z załatwieniem problemu.

* * *

Senator Zbigniew Kulak złożył oświadczenie następującej treści:

Swoje oświadczenie kieruję do ministra zdrowia, w związku z brakiem czytelnego dla obywateli naszego kraju stanowiska ministerstwa wobec różnych form tak zwanych niekonwencjonalnych metod leczenia.

Nasze społeczeństwo jest w coraz większym stopniu poddawane oddziaływaniu jawnej lub ukrytej reklamy przeróżnych niekonwencjonalnych metod leczenia. Literatura dotycząca tego przedmiotu opisuje około dwustu różnych metod paramedycznych, począwszy od dotykania i tak zwanego odpromieniania, a skończywszy na magicznych zaklęciach i talizmanach. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że wszystkie te metody nie służą pacjentowi. Są to działania podejmowane wyłącznie z chęci zysku, bogacenia się na nieszczęściu oraz nieświadomości pacjentów i ich rodzin.

Medycyna nie jest wiedzą tajemną, dostęp do niej nie jest ograniczany. Lekarz osiąga pełną fachową wiedzę w swojej dziedzinie po dwunastu, czternastu latach od podjęcia studiów. Wielu biologów, chemików, a nawet fizyków i inżynierów pisze prace naukowe i ogłasza ich wyniki przed wydziałami lekarskimi akademii medycznych. Ale bywa też inaczej. Każda bzdura ujęta w odpowiedni żargon naukowy i podsunięta chorym może ich łudzić i wprowadzać w błąd. Płacą oni za to najpierw znacznymi sumami pieniędzy, a potem zdrowiem lub życiem. Na taki stan nie wolno się dalej godzić.

Pragnę przypomnieć, że w 1995 r. byłem autorem inicjatywy legislacyjnej, która na wzór rozstrzygnięć prawnych przyjętych w tej dziedzinie w innych krajach europejskich proponowała ograniczenie i ewentualne koncesjonowanie stosowania różnych praktyk, rzekomo leczniczych, przez osoby nieposiadające wykształcenia medycznego. Inicjatywa ta, mimo znaczącego poparcia w Senacie, nie uzyskała później akceptacji w Sejmie. W efekcie do dzisiaj istnieje luka prawna w tej dziedzinie.

Obecnie jednak sytuacja jest nie tylko tak samo mętna pod względem prawnym, ale wręcz jeszcze bardziej się komplikuje. Z jednej strony tak zwani niekonwencjonalni terapeuci dążą bowiem do tego, aby ich działalność była finansowana przez kasy chorych z systemu powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, a z drugiej strony reklamują się, korzystając z autorytetu Ministerstwa Zdrowia.

Załączam panu ministrowi wycinek prasowy z danymi personalnymi terapeuty, którego nazwiska nie chcę reklamować z tej mównicy, z prośbą o wyjaśnienie, czy dżentelmen ten posiada tytuł doktora nauk medycznych, czy figuruje w rejestrze specjalistów w którejś z dziedzin medycyny naukowej, czy jest obywatelem polskim i czy ma prawo wykonywania zawodu na terenie naszego kraju.

I jeszcze pytanie: jakim zezwoleniem Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej dysponuje ten dżentelmen? Bo powołuje się na nie w swoim anonsie prasowym.

* * *

Senator Grzegorz Lipowski wygłosił następujące oświadczenie:

Moje oświadczenie kieruję do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka.

Z ubolewaniem czytam - po czternastu miesiącach od złożenia mojego oświadczenia do pana premiera - o tym, co dzieje się wokół gazociągu Jamał - Europa Zachodnia.

Przypomnę, że 23 września 1999 r. w moim oświadczeniu przedstawiłem wiele nieprawidłowości, sugerując powołanie komisji do ich zbadania i wskazując, żeby zrobiły to osoby, które znają szczegóły tej sprawy. Po siedmiu tygodniach, zamiast po trzech, otrzymałem odpowiedź od ministra gospodarki, z której nie wynika, żeby te nieprawidłowości kogoś zainteresowały. Trzeba było czekać ponad rok, żeby poruszyła ten temat "Gazeta Wyborcza" z dnia 6 listopada 2000 r., potwierdzając te nieprawidłowości.

Gdyby pan premier powołał wtedy komisję, zgodnie z moją sugestią, to sprawa światłowodów już wtedy byłaby znana. Bo to, że był zakładany światłowód, było powszechnie wiadome, nie przypuszczałem tylko, że nie ma na to żadnej zgody. A w dniu 21 listopada bieżącego roku jadąc do Senatu wysłuchałem rozmowy pani Moniki Olejnik z panem Geremkiem. Sugerował on przyznanie najwyższej nagrody redaktorom, którzy, w cudzysłowie, wyciągnęli na jaw sprawę światłowodu, bo rząd nic nie wiedział na ten temat.

Trudno sobie wyobrazić, żeby tego typu inwestycja mogła być realizowana bez dokumentacji technicznej, bez wszelkiego rodzaju uzgodnień, bez inspektorów nadzoru, bez dziennika budowy, bez nadzoru budowlanego itp. Trudno też uwierzyć, że po tylu incydentach, które miały miejsce przy realizacji tego przedsięwzięcia, nie były prowadzone żadne kontrole. Jeżeli ta inwestycja jest prowadzona, w cudzysłowie, na specjalnych zasadach, to zapewne rząd nie wie jeszcze wielu innych rzeczy na jej temat bądź udaje, że nie wie. Zapewne czeka nas jeszcze wiele niespodzianek, które będą wynikiem realizacji tej inwestycji.

W związku z tym proponuję, żeby pan premier uczulił na tę sprawę swoich najbliższych doradców, tych, którzy wiedzą coś więcej na ten temat.

Proszę też o zbadanie sposobów finansowania budowy magazynu gazu w Mogilnie. Zbudowanie podziemnych magazynów gazu o pojemności 30% rocznego zużycia to wymóg Unii Europejskiej. I tyle jest potrzebne dla naszego kraju. Tymczasem powstaje magazyn o pojemności odpowiadającej mniej więcej dwunastu pałacom kultury, zlokalizowany na terenie gazociągu w miejscu niekorzystnym dla naszego kraju. Jego główną funkcją ma być podobno zapewnienie trwałości i ciągłości dostaw gazu przez Gazprom SA na Zachód. Inwestycja ta kosztuje podobno ponad 1,5 miliarda dolarów i jest finansowana z naszych środków. Skarb państwa, reprezentowany przez PGNiG, jest w nim właścicielem mniejszościowym i nie ma żadnego wpływu na to, że spółka nie przynosi żadnego zysku i nie płaci dywidendy.

W sytuacji, jaka panuje w naszej gospodarce, wobec trudności z domknięciem budżetu na 2001 r., wobec protestów pielęgniarek, niezadowolenia nauczycieli i mundurowych, liczę, że sprawa budowy gazociągu Jamał - Europa Zachodnia zostanie zbadana w terminie krótszym niż sugerowany we wrześniu ubiegłego roku.

* * *

Senator Jerzy Chróścikowski złożył oświadczenie następującej treści:

Pragnę wygłosić oświadczenie skierowane do pana premiera Jerzego Buzka, prezesa Rady Ministrów.

Szanowny Panie Premierze!

Sytuacja w rolnictwie jest stałym tematem wystąpień publicznych i zawsze pojawiają się wtedy negatywne przymiotniki: zła, niepokojąca, katastrofalna, pogarszająca się. Mimo deklaracji o priorytetowym traktowaniu zagadnień dotyczących polskiego rolnictwa co roku stwierdzamy, że środki przeznaczane na polską wieś są niewystarczające.

Tym bardziej niezrozumiały wydaje się fakt, że są w państwowej kasie pieniądze przeznaczone na program rozwoju zaniedbanej infrastruktury wiejskiej, które nie docierają do realizujących te programy. Chodzi o środki zarezerwowane w planie finansowym Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na współfinansowanie programu SAPARD. Polska wieś potrzebuje pomocy państwa między innymi poprzez nakłady na infrastrukturę. To nie podlega dyskusji. Wszyscy zgodziliśmy się na takie przeznaczenie środków, zapisując je w pozycji: współfinansowanie programu SAPARD w budżecie na rok 2000. Dzisiaj wiemy, że nie możemy liczyć na pieniądze z Unii Europejskiej. W tej sytuacji musimy zadbać o efektywne wykorzystanie naszych środków.

Dlatego też my, niżej podpisani senatorowie, zwracamy się do pana premiera z prośbą o wyrażenie zgody na przesunięcie kwoty 90 milionów zł ze wspomnianych środków na program rozwoju i poprawy infrastruktury technicznej obszarów wiejskich.

Pragniemy poinformować, że na uruchomiony w końcu października program jednostki samorządu zgłosiły zapotrzebowanie w wysokości ponad 400 milionów zł.

Podpisali z poważaniem: senator Jerzy Chróścikowski, senator Józef Frączek, senator Marek Waszkowiak, senator Stanisław Gogacz, senator Krzysztof Głuchowski, senator Witold Kowalski, senator Zygmunt Ropelewski i senator Stanisław Marczuk.

* * *

Senator Zbyszko Piwoński złożył dwa następujące oświadczenia:

Oświadczenie to kieruję do wicepremiera i ministra pracy i polityki społecznej, pana Longina Komołowskiego, a dotyczy ono zatrudnienia w terenowych urzędach pracy.

Jeszcze w tym okresie, kiedy wszystkie urzędy pracy stanowiły jednolity pion administracji rządowej, z braku etatów, przy równoczesnym wzroście zadań, zezwolono na zatrudnienie pracowników tych instytucji w ramach tak zwanych robót publicznych, co - jak wiadomo - obciąża Fundusz Pracy. Taki stan przekazano powiatom i trwa on do dzisiaj. Jest to wysoce niewłaściwe, ukrywa się bowiem faktyczny stan zatrudnienia w administracji publicznej i jednocześnie obciąża się i tak już niewystarczającą część Funduszu Pracy przeznaczoną na roboty publiczne.

Wnoszę o pilną likwidację tej nieprawidłowości poprzez podjęcie stosownych decyzji organizacyjnych i finansowych. Nie wystarczy bowiem dzisiaj stwierdzić, że obecnie jest to już problem starosty i rady powiatowej. Podkreślam, stan ten został wykreowany jeszcze przed decentralizacją zadań.

Jednocześnie, u progu usytuowania i ustanowienia trybu i zasad wykonywania budżetu w 2001 r., wnoszę o dokonanie radykalnej w stosunku do tej z roku bieżącego zmiany, polegającej na innym podziale środków z Funduszu Pracy - na część będącą od początku roku w dyspozycji powiatowego urzędu pracy i wojewódzkich urzędów pracy oraz na część pozostającą jako rezerwa w gestii Krajowego Urzędu Pracy. Rozwiązanie zastosowane w bieżącym roku jest fatalne i nie daje podstaw do kreowania właściwej polityki w zakresie walki z bezrobociem w terenie. O wysokości dotacji decyduje się dzisiaj na podstawie pięknie napisanych dokumentów, programów i zabiegów o wsparcie tych czy innych osób.

To było moje pierwsze oświadczenie.

Drugie oświadczenie kieruję do kierownika Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, a dotyczy ono wykonywania ustawy z dnia 24 lipca 1999 r. o szczególnych zasadach i warunkach oraz trybie mianowania na wyższe stopnie wojskowe żołnierzy uczestniczących w walkach o wolność i niepodległość Polski podczas drugiej wojny światowej.

Ustawa ta, jak wiemy, przewiduje awanse na stopień oficerski podporucznika wszystkich żołnierzy podoficerów, a na wyższe stopnie oficerskie do stopnia pułkownika wszystkich pozostałych oficerów. Wyłoniły się jednak pewne trudności podczas jej realizacji. Mianowicie obywatele polscy walczyli z faszyzmem o wolną i niepodległą Polskę nie tylko w polskich formacjach. Walczyli także w partyzantce jugosłowiańskiej, słowackiej, w jednostkach Armii Czerwonej i w wielu innych formacjach. Dziś są oni wszyscy członkami polskich związków kombatantów, jednak nie są benificjentami wymienionej ustawy. A przecież w większości przypadków nie oni decydowali o wyborze miejsca walki i nazwie formacji.

Dlatego też wnoszę o jednoznaczną interpretację, korzystną dla tych wszystkich, którzy - choć w różnych miejscach i w różnych formacjach - walczyli o ten jeden cel.

* * *

Senator Jerzy Cieślak wygłosił oświadczenie następującej treści:

Swoje oświadczenie kieruję do pana Jana Rudowskiego, wiceministra finansów, z uprzejmą prośbą o wywiązanie się ze zobowiązań podjętych na spotkaniu z przedstawicielami Związku Zawodowego Pracowników Skarbowych w dniu 5 lipca bieżącego roku, potwierdzonych pisemnie 7 lipca bieżącego roku.

Pan minister stwierdził wówczas, po pierwsze, że docelowa sieć izb i urzędów skarbowych ustalona będzie na podstawie delegacji dla ministra finansów w projektowanej ustawie o administracji skarbowej i do tego czasu nie przewiduje się zmian sieci i likwidacji jednostek. Po drugie, że przy dokonywaniu zmian organizacyjnych aparatu skarbowego brane będą pod uwagę opinie samorządów lokalnych i gospodarczych oraz związków zawodowych. Po trzecie, że zmiany w aparacie skarbowym nie spowodują odchodzenia doświadczonych i posiadających wysokie kwalifikacje pracowników resortu finansów.

Tymczasem w dniu 18 października bieżącego roku pan Józef Dolata, dyrektor Izby Skarbowej we Wrocławiu, poinformował pracowników, że zapadła decyzja o budowie w tym mieście nowego biurowca tej izby o powierzchni 4 tysięcy 500 m2 dla trzystu pięćdziesięciu etatów. W związku z tym w 2004 r. zlikwidowane zostaną ośrodki zamiejscowe w Jeleniej Górze, w Legnicy i w Wałbrzychu.

Wrocławska Izba Skarbowa zatrudnia obecnie trzystu siedemdziesięciu pracowników, z których dwustu jedenastu wykonuje swoje zadania we Wrocławiu, a stu pięćdziesięciu dziewięciu w trzech ośrodkach zamiejscowych. W jeleniogórskim ośrodku, którym osobiście jestem najbardziej zainteresowany, jest pięćdziesięciu trzech pracowników.

Na terenie województwa dolnośląskiego działają trzysta czterdzieści sześć tysięcy czterysta trzydzieści trzy podmioty gospodarcze. Izba Skarbowa we Wrocławiu obsługuje 44,7% tych podmiotów, a trzy ośrodki zamiejscowe - 55,3%. Na jeden etat we Wrocławiu przypada średnio tysiąc pięćset osiemdziesiąt osiem podmiotów gospodarczych, w trzech ośrodkach zamiejscowych - tysiąc sześćset pięćdziesiąt trzy, w jeleniogórskim - tysiąc sześćset dwadzieścia siedem. W swoim oświadczeniu pomijam porównawcze wskaźniki obciążenia pracą Izby Skarbowej we Wrocławiu i ośrodków zamiejscowych, ponieważ metodyka ich obliczania budzi poważne wątpliwości.

W tej sytuacji wydaje się, że ujawniona przez dyrektora Izby Skarbowej we Wrocławiu inicjatywa przemieszczania - a dokładniej, degradowania - doświadczonych pracowników ośrodków zamiejscowych do urzędów skarbowych już od 1 stycznia 2001 r. jest przedwczesna.

Zwracam się do pana ministra z uprzejmą prośbą o rozważenie możliwości pozostawienia w docelowej strukturze Izby Skarbowej w województwie dolnośląskim trzech ośrodków zamiejscowych, mianowicie w Jeleniej Górze, Legnicy i w Wałbrzychu albo - po uwzględnieniu odległości z Jeleniej Góry do Wrocławia oraz specyficznych warunków działania jeleniogórskiego ośrodka zamiejscowego - pozostawienia tego ośrodka na dotychczasowych warunkach.

* * *

Senator Janusz Bielawski złożył oświadczenie następującej treści:

Moje oświadczenie kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Panie Premierze, nie wiem, czy zdaje pan sobie sprawę z tragicznej sytuacji, w jakiej obecnie znalazły się organizacyjne jednostki ochrony zdrowia. Bo jeżeli czerpie pan swoją wiedzę tylko ze sprawozdań pani minister Knysok, która twierdzi, że jest lepiej, niż było przed reformą i będzie jeszcze lepiej, to nic pan nie wie.

W tej sytuacji nie dziwią rozlewające się szeroką falą strajki pielęgniarek. Te kobiety są zdesperowane, ponieważ ich uposażenie, to, co otrzymują na rękę, wynosi od 500 do 600 zł. Wynika to nie tylko z kiepskiej gospodarki i z kiepskiego zarządzania jednostkami ochrony zdrowia. Jednostki ochrony zdrowia są tak finansowane przez kasy, jak na to pozwala budżet kas. Wobec tego podwyższenie składki na ubezpieczenie zdrowotne o ćwierć punktu procentowego  jest w tej sytuacji kpiną. Występując w telewizji nowy minister zdrowia uznał, że ta podwyżka wystarczy prawie na wszystko. Wydaje mi się, że liczy on gorzej od ministra Handkego.

Muszę stwierdzić, że strajki pielęgniarek odbiją się przede wszystkim na funkcjonowaniu szpitali. Stwarza to poważne zagrożenie dla pacjentów, którzy znajdą się tam w momencie strajków, jak również dla osób, które będą przyjmowane bezpośrednio z wypadków lub z powodu nagłych zachorowań.

Zadaję bardzo konkretne pytanie: co pan premier zrobi z problemem uposażeń pielęgniarek? Bo nie można w dalszym ciągu twierdzić, że to nie jest sprawa rządu, ponieważ organy założycielskie zakładów ochrony zdrowia to albo samorząd powiatowy, albo samorząd gminny, oraz że w zasadzie to dyrektor zakładu, czyli jak to mówimy, menedżer, dysponuje tym i ma możliwości podniesienia uposażeń pielęgniarek. On nie może tego uczynić, bo nie ma z czego.

Jak to się ma do gospodarki kas chorych? Przeciętne wynagrodzenie w kasach chorych, od dyrektora do osoby sprzątającej, wynosi 3 tysiące 733 zł miesięcznie. Są kasy, które więcej wydają na zarobki pracowników. Koszty administracyjne - bez kosztów, jakie poniósł budżet na wyposażenie i utworzenie kas chorych - wyniosły w 1999 r. 215 milionów zł. Na 2000 r. zaplanowano wzrost kwot na administrację o 79,5%. Przeciętne zatrudnienie w kasach wzrasta w roku 2000 o około 50%. To, co ma być przeznaczone na bezpośrednie finansowanie ochrony zdrowia, a więc na uposażenie i koszty leczenia pacjentów, koszty operacji itd, składa się z sumy naszych składek, od której 7,5% zostanie odjęte na pensje w kasach chorych, na administrację, na bardzo luksusowe wyposażenie. Zresztą podam tu pewien przykład. Jak ktoś wejdzie na ulicę Joannitów we Wrocławiu, to nie musi czytać szyldu, od razu trafi do kasy chorych, ponieważ wyróżnia się ona dzięki wyglądowi samej elewacji.

Ta reforma została wprowadzona ze zbyt małym zabezpieczeniem finansowym. I rzeczywiście, przypomina mi się w tym momencie taki szmoncesowy dowcip, jak to pewnego Żyda spytano, czy wierzy, że Pan Jezus nakarmił rzeszę siedmiu tysięcy ludzi. Żyd odpowiedział: no wierzę, ale co by się oni najedli, to w to nie wierzę.

* * *

Senator Zbigniew Romaszewski wygłosił następujące oświadczenie:

Swoje oświadczenie kieruję do ministra finansów.

Otóż w "Rzeczpospolitej" z 22 lipca 2000 r. na stronie C3 ukazał się artykuł pod tytułem "Zwolnienie dla wybranych" autorstwa Józefa Janickiego. Tekst ten dotyczy szczególnej ulgi podatkowej, wprowadzonej ustawą z 9 listopada bieżącego roku w art. 52 pkt 1 lit. c.

Ulga ta dotyczy zwolnienia osób fizycznych od podatku dochodowego od dochodów ze sprzedaży akcji dopuszczonych do publicznego obrotu papierami wartościowymi. Ale nie wszystkich osób, dotyczy to tylko tych osób, które spełniają szczególne warunki. Warunki te są związane z tym, że akcje zostały nabyte przez podatnika przed ich dopuszczeniem do publicznego obrotu papierami wartościowymi, czyli zanim jeszcze zostały wprowadzone na giełdę, oraz z tym, że zostały one zbyte po upływie trzech lat od pierwszego notowania na rynku publicznym. Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez autora artykułu dotyczy to niezwykle ograniczonej liczby spółek, które weszły na rynek po roku 1998. Dotyczy to również bardzo ograniczonej liczby osób fizycznych, które weszły w posiadanie tych akcji przed wprowadzeniem ich na rynek. Zgodnie z tezą autora zwolnienia podatkowe niektórych osób fizycznych dysponujących tymi akcjami przy ich zbyciu mogą sięgać nawet 10 milionów dolarów.

Wydaje się, że w sytuacji zagrożenia budżetowego i poszukiwania przez Ministerstwo Finansów wszelkich możliwych dochodów, jak też ograniczania wszelkich możliwych wydatków, w szczególności na cele społeczne, tego rodzaju zwolnienie nie znajduje żadnego uzasadnienia i całkowicie kłóci się z elementarnym pojęciem sprawiedliwości społecznej.

W związku z tym chciałbym zapytać pana ministra o to, jak doszło do wprowadzenia do ustawy z 9 listopada bieżącego roku art. 52 pkt 1 lit. c. Kto go wprowadził i dlaczego ministerstwo nie podjęło tej kwestii? Jakie były racje społeczne bądź gospodarcze związane z wprowadzeniem tego przepisu i jaka jest generalnie wielkość strat skarbu państwa wynikających z wprowadzonego zwolnienia od podatku? I wreszcie, czy pan minister finansów zamierza podjąć jakieś radykalne działania, które mogłyby uchronić nasz budżet od straty kilkudziesięciu milionów dolarów?

* * *

Senator Stanisław Cieśla wygłosił oświadczenie następującej treści:

Moje oświadczenia kieruję do pana Lecha Kaczyńskiego, ministra sprawiedliwości.

W dniu 10 października bieżącego roku skierowałem do pana ministra pismo, w którym wyraziłem mój stosunek do zamiaru zlikwidowania wielu sądów okręgowych. Zestawiając wskaźniki trwania postępowania w sprawach karnych i cywilnych w kraju, a także w dużym sądzie, jakim jest sąd okręgowy w Łodzi oraz w niewielkim sądzie okręgowym w Sieradzu, wykazałem, że w małym sądzie wskaźniki te są znacznie lepsze niż ogółem w kraju i o wiele lepsze niż w dużych sądach. Podobnie sprawa wygląda pod względem stabilności orzeczeń.

Przeciwko likwidacji sądów okręgowych występowali z trybuny Senatu RP senatorowie należący do różnych ugrupowań politycznych. Swoje oświadczenia kierowali oni do premiera Jerzego Buzka bądź do pana ministra.

Zamierzona przez resort, którym kieruje pan minister, likwidacja kilkunastu sądów okręgowych jest w moim przekonaniu bardzo poważnym błędem. Oddaliłaby ona nas od standardów europejskich. Polska jest stroną europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. W zakresie zapewnienia obywatelowi prawa do sądu standard ochrony wyznacza między innymi art. 6 tejże konwencji. Aktualnie obowiązująca konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 45 ust. 1 stanowi, że każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy, bez nieuzasadnionej zwłoki, przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. A nieuzasadnionej zwłoki nie da się wyeliminować, jeżeli sieć sądownictwa w Polsce będzie się kurczyć. O tym, że u nas jest wiele do zrobienia pod względem szybkości i sprawności postępowania, czyli rozpatrywania spraw w rozsądnym terminie bez nieuzasadnionej zwłoki, świadczą liczne skargi obywateli wnoszone do Europejskiej Komisji Praw Człowieka i do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Zadania, kompetencje sądów powszechnych poszerzają się w niezwykle szybkim tempie. Liczba załatwionych spraw każdego roku wzrasta. Jednocześnie wzrastają zaległości sądowe i w konsekwencji niepokojąco wydłuża się czas postępowania. Zamierzona likwidacja wielu sądów okręgowych spotęgowałaby jeszcze tę niekorzystną tendencję.

Aby zostały zrealizowane słuszne założenia pana ministra w dziedzinie zwalczania narastającej fali przestępczości w Polsce, konieczne jest moim zdaniem utrzymanie wszystkich istniejących sądów okręgowych w naszym kraju, a także poszerzenie sieci sądów rejonowych poprzez utworzenie sądu rejonowego dla obszaru każdego powiatu. Jest społeczna akceptacja dla takiej polityki, jak również zrozumienie ze strony polityków.

Życzę panu ministrowi powodzenia w dziele umacniania i poszerzania praworządności w Rzeczypospolitej Polskiej.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie senatora Zdzisława Jarmużka skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Longina Komołowskiego:

Panie Premierze!

W powiatowych urzędach pracy w województwie lubuskim sto sześćdziesiąt dziewięć zatrudnionych tam osób opłacanych jest ze środków Funduszu Pracy. Ta anormalna sytuacja, która zapewne występuje także w innych województwach, trwa od 1991 r. przy milczącej aprobacie urzędów centralnych. Przy braku środków budżetowych, ten sposób zwiększania zatrudnienia jest jedynym możliwym. Jest on niezbędny, aby sprostać ciągle rosnącym zadaniom urzędów pracy w związku ze stałym wzrostem bezrobocia. Łączna liczba zatrudnionych w powiatowych urzędach pracy jest i tak za mała w stosunku do potrzeb.

Panie Premierze, informując o tym proszę o rozważenie możliwości unormowania opisanego stanu, na przykład poprzez przesunięcie odpowiedniej wielkości środków z Funduszu Pracy do budżetu lub w inny sposób.

Uprzejmie proszę o odpowiedź.

Z poważaniem

Zdzisław Jarmużek

* * *

Oświadczenie senator Doroty Kempki skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Oświadczenie moje dotyczy sprawy środków finansowych na realizację ustawowego obowiązku ubezpieczenia zdrowotnego osób bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Rzecz zatem dotyczy wypłat o charakterze obligatoryjnym.

Dotacje celowe na ubezpieczenie osób bezrobotnych przekazane Bydgoszczy przez wojewodę kujawsko-pomorskiego osiągnęły kwotę 3 milionów 342 tysięcy 200 zł. Stanowi to 56% potrzeb. Aby opłacić składki na ubezpieczenie zdrowotne dla dziewiętnastu tysięcy osób bezrobotnych bez prawa do zasiłku, potrzebna jest dodatkowa dotacja w wysokości 2 milionów 670 tysięcy 800 zł.

Nierealizowanie wymogów ustawowych spowodowało powstanie zobowiązań wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w wysokości 2 milionów 163 tysięcy 286 zł oraz odsetek w wysokości około 650 tysięcy zł. Kwoty te mogą wzrosnąć, jeżeli ZUS rozpocznie egzekwowanie wymagalnych kwot wraz z czterdziestosześcioprocentowymi odsetkami w trybie postępowania egzekucyjnego.

Podobna sytuacja istnieje w powiecie nakielskim, w którym brak środków na składkę na ubezpieczenie zdrowotne tego samego typu wynosi 80 tysięcy złotych, zaś odsetki z nierealizowania tego oraz innych zadań wynoszą aktualnie 130 tysięcy zł.

Najgorsze w tej sytuacji jest to, że w odpowiedzi na moje interwencje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przekazuje nieprawdę. W piśmie dotyczącym sytuacji w powiecie brodnickim pisze bowiem tak: "Napięta sytuacja finansowa Funduszu Pracy (…) jest wynikiem (…) wyższej od założonej w ustawie budżetowej (planie Funduszu Pracy) liczby wypłacanych zasiłków dla bezrobotnych oraz zasiłków i świadczeń przedemerytalnych, a także wyższej od planowanej ich wysokości". I to może jest prawda, lecz w następnym zdaniu ministerstwo stwierdza: "przekazywane w ostatnich miesiącach przez Krajowy Urząd Pracy samorządom powiatowym środki Funduszu Pracy umożliwiały finansowanie przede wszystkim wypłat o charakterze obligatoryjnym". A to, w świetle przedstawionych przeze mnie danych, jest całkowitą nieprawdą.

Pierwszy cytat, który przytoczyłam, budzi następującą refleksję: Ministerstwo Edukacji Narodowej nie potrafi wyliczyć skutków finansowych wynikających z nowelizacji Karty Nauczyciela, a Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie potrafi zaplanować odpowiedniej liczby wypłacanych zasiłków dla bezrobotnych oraz zasiłków i świadczeń przedemerytalnych. Nie potrafi również, mimo że to główne jego zadanie, przewidzieć, czy nastąpi wzrost, czy spadek bezrobocia w wyniku prowadzonej polityki gospodarczej i fiskalnej rządu.

Okazuje się, że te same błędy chce się powielać w 2001 r. Bydgoszczy przyznano na ten rodzaj ubezpieczenia 4 miliony 182 tysiące 700 zł. Przy obecnych stopach bezrobocia: w mieście Bydgoszczy - 9,9%, a w powiecie bydgoskim - 16,6%, kwota ta jest odpowiednia do sześcioprocentowej stopy bezrobocia.

Ze wskaźników makroekonomicznych wynika, że w przyszłym roku nastąpi wzrost, a nie spadek bezrobocia, tworzy się więc na etapie planowania kolejną fikcję, której skutki społeczne będą bardzo dotkliwe.

Liczba osób bez prawa do zasiłku w przyszłym roku wzrośnie i z tej przyczyny, że ogranicza się fundusze na roboty publiczne, nie realizuje się refundacji wobec pracodawców, z którymi urzędy podpisały umowy, nie realizuje się refundacji młodocianych itp. Wielu pracodawców rezygnuje z podpisywania umów z nierzetelnymi partnerami.

To, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej informuje mnie, ile kredytów i w jakiej wysokości w tym roku zaciągnęło, nie może satysfakcjonować tych wszystkich jednostek samorządowych, które nie posiadają środków na realizację ustawowych zadań administracji rządowej.

Wzywam zatem Pana Premiera do zlikwidowania tych nieprawidłowości.

Dorota Kempka

* * *

Oświadczenie senatora Ryszarda Gibuły skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

Zwracam się do Pana Premiera w sprawie, która bulwersuje opinię publiczną i wymaga zajęcia stanowiska oraz udzielenia wyjaśnień. Dziennik "Trybuna" w nr 265, z dnia 14 listopada bieżącego roku, zamieścił artykuł pod tytułem "Prezes Jamroży robi uniki", dotyczący wydarzeń wokół Totalizatora Sportowego, a w szczególności wyboru nowego operatora, co według obserwatorów stanowi dalszy ciąg gry o totolotka. Najpierw został odwołany wieloletni dyrektor, Pan Sykucki, który uczynił totolotka dochodowym. Na stanowisko to został powołany nowy dyrektor, Władysław Jamroży. Wraz z powołaniem nowego dyrektora rozpoczął się nowy etap gry o TS. Tym razem chodzi o to, która firma zostanie nowym operatorem. Kontrakt z dotychczasową amerykańską firmą GTECH wygasa z końcem października 2001 r. Decyzję w sprawie wyboru operatora należy podjąć wcześniej, tak by ewentualny inny operator miał czas na instalację i sprawdzenie swojego systemu.

Postępowanie w sprawie wyboru operatora toczy się w TS od ponad roku. O kontrakt ubiegają się cztery firmy, spośród nich komisja przetargowa wybrała dwie: AWI i Telenor. Prezes Jamroży zaczął ponownie rozważać możliwość przedłużenia umowy z GTECH. Choć umowa ta jest tajna, do opinii publicznej docierały szczątkowe informacje na temat nierównoprawnych warunków dla strony polskiej. Także z różnych krajów napływają niezbyt pochlebne opinie na temat spółki GTECH i jej wysokich przedstawicieli.

Dlatego rodzi się pytanie: czy spółka ta powinna nadal świadczyć swoje usługi na rzecz Totalizatora Sportowego? Dlaczego nie zostały dotąd upublicznione wyniki przetargu? Czy jest to decyzja zarządu, czy rady nadzorczej totalizatora? Dlaczego podejmuje się działania o spowolnieniu przetargu, skoro oznacza to przedłużenie umowy z GTECH? A jeżeli spółka ta ma nadal udzielać licencji, trzeba wynegocjować nowe warunki umowy, w tym inną cenę za tę usługę.

Sprawa staje się niejasna i przez to bulwersująca. W trosce o dobro społeczne i dobro instytucji, jaką jest TS, pragnę zwrócić Pańską uwagę na ten istotny problem.

Oczekuję na wyjaśnienia w terminie ustawowym.

Z poważaniem

senator RP

Ryszard Stanisław Gibuła

* * *

Oświadczenie senatora Ryszarda Gibuły skierowane do ministra edukacji narodowej Edmunda Wittbrodta:

Szanowny Panie Ministrze!

"Gazeta Wyborcza" w swoich wydaniach z 2 i 3 listopada bieżącego roku przedstawiła problem dotyczący włocławskiej filii Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie. Do Instytutu Kształcenia Menedżerów włocławskiej filii ZSB można się było zapisać, nie mając matury. Podczas dwuletniej nauki w Biznes College, szkole policealnej działającej w strukturach uczelni, można było zdać egzamin dojrzałości i od razu otrzymać indeks studenta III roku studiów licencjackich, a następnie można było kontynuować kształcenie na uzupełniających studiach magisterskich. Łączenie szkoły policealnej w jednym pięcioletnim cyklu ze studiami jest zaś niezgodne z obowiązującym prawem.

Prawdopodobnie uczelnia działa nielegalnie, nie figuruje bowiem w rejestrze szkół wyższych MEN. Placówka ta ma jedynie uprawnienia do kształcenia na poziomie szkoły pomaturalnej. Studenci są rozgoryczeni. Zależało im na zdobyciu wykształcenia i otrzymaniu dyplomu renomowanej szkoły wyższej. Niepokoją się, czy po ukończeniu studiów otrzymają zatrudnienie, o jakim marzyli. Zastanawia jednak to, czy są jeszcze takie szkoły, a jeśli tak, to ile ich funkcjonuje w naszym kraju? Czy resort oświaty kontroluje nowo otwierane placówki szkolnictwa wyższego, podające się za renomowane uczelnie?

Czy nie należałoby przed wydaniem zezwolenia na uruchomienie takiej filii zbadać, czy placówka będzie spełniać wymogi wyższej uczelni? Czy nie powinna ona powstawać pod nadzorem uczelni macierzystej? Czy nie powinien być powoływany specjalny pełnomocnik właściwej uczelni, odpowiedzialny za uruchomienie i poziom kształcenia? Czy ministerstwo nie powinno zadbać, by zatrudniano odpowiednio wykształconą kadrę naukową?

Proszę o zajęcie stanowiska i poinformowanie mnie o tej sprawie w ustawowym terminie.

Z poważaniem

senator RP

Ryszard Stanisław Gibuła

* * *

Oświadczenie senatora Andrzeja Sikory skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana z prośbą o przeanalizowanie możliwości umieszczenia w budżecie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rok 2001 sprawy dofinansowania modernizacji i remontu zabytkowego założenia stacyjnego w Tarnowie. Podstawę prawną dającą możliwość decyzji stanowi rozporządzenie ministra kultury i dziedzictwa narodowego z dnia 6 września 2000 r. w sprawie warunków wykorzystania zabytków nieruchomych na cele użytkowe oraz zasad i trybu przyznawania dotacji z budżetu państwa, przeznaczonych dla użytkowników zabytków prowadzących prace konserwatorskie przy tych zabytkach. Dokument ten został ogłoszony w "Dzienniku Ustaw" nr 86, poz. 964.

Sprawa renowacji dworca kolejowego w Tarnowie jest przedmiotem troski wielu gremiów w mieście. W ostatnim czasie oficjalne stanowiska w tej sprawie przedstawiły Ruch Społeczny Akcji Wyborczej "Solidarność" w powiecie grodzkim Tarnów oraz Klub Radnych Akcji Wyborczej "Solidarność" Rady Miejskiej w Tarnowie. Także Zarząd Miasta Tarnowa przygotowuje pakiet uchwał dotyczących restauracji zabytkowego zespołu dworcowego.

Na zespół stacyjny w Tarnowie składają się: budynek dworca kolejowego, dwa budynki towarzyszące, perony i przejście podziemne oraz ich otoczenie. Najważniejszym spośród nich i wymagającym fachowej renowacji oraz modernizacji obiektem jest budynek dworca kolejowego. Został on wzniesiony w latach 1906 - 1910 według projektu E. Baudischa z 13. Departamentu Austriackiego Ministerstwa Kolei w stylu neobarokowym, z elementami wystroju secesyjnego, na miejscu wcześniejszego budynku powstałego w 1861 r. Jest to jeden z najbardziej okazałych, największych, a przy tym nielicznych już tego typu obiektów zabytkowych w Małopolsce. Decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków z dnia 3 listopada 1975 r. budynek dworca kolejowego w Tarnowie został wpisany do rejestru zabytków ówczesnego województwa tarnowskiego.

Budynek dworca kolejowego w Tarnowie oraz jego otoczenie na skutek wieloletnich zaniedbań ulegają coraz większej dewastacji. Dotychczasowe remonty były przeprowadzane niefachowo, a ich efektem było niszczenie kolejnych elementów zabytkowego wystroju i budynku. Zamierzonym celem kilkuletnich prac wokół dworca kolejowego w Tarnowie stałoby się przywrócenie budynkowi oraz całemu otoczeniu zanikającego wystroju secesyjnego.

Tarnów należy do jednego z najważniejszych ośrodków przemysłowych, akademickich i kulturalnych Małopolski. Szczególnie prężnie rozwija się w ostatnich latach. Uznawany jest za jedną z pereł polskiego renesansu oraz wyjątkowy skansen architektury secesyjnej. Obecny zarząd miasta uczynił w ostatnich latach bardzo wiele dla prezentacji Tarnowa jako ośrodka szczególnie dbającego o zabytki. Renowacja zespołu stacyjnego znacznie wpłynęłaby na estetykę Tarnowa, a jednocześnie stałaby się godną wizytówką miasta, pretendującego do głównego po Krakowie ośrodka kulturalnego w Małopolsce.

Mając na uwadze te argumenty, proszę Pana Ministra o wyasygnowanie środków z budżetu resortu kultury i dziedzictwa narodowego na remont i modernizację zespołu stacyjnego w Tarnowie. Ewentualne prace byłyby wykonywane przez Zakład Nieruchomości PKP w Krakowie, który jest właścicielem obiektu, przy deklarowanym wielokrotnie dużym wsparciu Zarządu Miasta Tarnowa.

Z wyrazami szacunku

Andrzej Sikora

* * *

Oświadczenie senatora Andrzeja Sikory skierowane do ministra transportu i gospodarki morskiej Jerzego Widzyka:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana z prośbą o przeanalizowanie możliwości umieszczenia w budżecie Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej na rok 2001 sprawy dofinansowania modernizacji i remontu zabytkowego założenia stacyjnego w Tarnowie. Dworzec kolejowy w Tarnowie jest własnością Zakładu Nieruchomości PKP w Krakowie i od kilkunastu lat wymaga przeprowadzenia fachowego remontu, prowadzonego pod fachowym nadzorem konserwatora zabytków, ze względu na unikatową w skali kraju wartość obiektu jako jednego z nielicznych przykładów budynków użyteczności publicznej utrzymanych w stylu secesji.

Sprawa renowacji dworca kolejowego w Tarnowie jest przedmiotem troski wielu gremiów w mieście. W ostatnim czasie oficjalne stanowiska w tej sprawie przedstawił Ruch Społeczny Akcji Wyborczej "Solidarność" w powiecie grodzkim Tarnów oraz Klub Radnych Akcji Wyborczej "Solidarność" Rady Miejskiej w Tarnowie. Także Zarząd Miasta Tarnowa przygotowuje pakiet uchwał dotyczących restauracji zabytkowego zespołu dworcowego.

Na zespół stacyjny w Tarnowie składają się: budynek dworca kolejowego, dwa budynki towarzyszące, perony i przejście podziemne oraz ich otoczenie. Najważniejszym spośród nich i wymagającym fachowej renowacji oraz modernizacji obiektem jest budynek dworca kolejowego. Został on wzniesiony w latach 1906 - 1910 według projektu E. Baudischa z 13. Departamentu Austriackiego Ministerstwa Kolei w stylu neobarokowym, z elementami wystroju secesyjnego, na miejscu wcześniejszego budynku powstałego w 1861 r. Jest to jeden z najbardziej okazałych i największych, a przy tym nielicznych już tego typu obiektów zabytkowych w Małopolsce. Decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków z dnia 3 listopada 1975 r. budynek dworca kolejowego w Tarnowie został wpisany do rejestru zabytków ówczesnego województwa tarnowskiego.

Budynek dworca kolejowego w Tarnowie oraz jego bezpośrednie otoczenie na skutek wieloletnich zaniedbań ulegają coraz większej dewastacji. Dotychczasowe remonty były przeprowadzane niefachowo, a ich efektem było niszczenie kolejnych elementów zabytkowego wystroju i budynku. Zamierzonym celem kilkuletnich prac wokół dworca kolejowego w Tarnowie stałoby się przywrócenie budynkowi oraz całemu otoczeniu zanikającego wystroju secesyjnego.

Tarnów należy do jednego z najważniejszych ośrodków przemysłowych, naukowych i kulturalnych Małopolski. Szczególnie prężnie rozwija się w ostatnich latach jako wiodący ośrodek akademicki w Małopolsce. Obecny zarząd miasta uczynił w ostatnich latach bardzo wiele dla prezentacji Tarnowa jako drugiego po Krakowie głównego ośrodka w Małopolsce. Dworzec kolejowy w obecnym stanie w żadnym wypadku nie może być jednak wizytówką miasta mającego jakiekolwiek aspiracje. Wystawia niechlubną cenzurkę nie tylko Tarnowowi, ale także Polskim Kolejom Państwowym, ze względu na widoczne zaniedbania w kwestii jego utrzymania.

Mając na uwadze te argumenty, proszę Pana Ministra o wyasygnowanie środków z budżetu resortu transportu i gospodarki morskiej na remont i modernizację zespołu stacyjnego w Tarnowie. Ewentualne prace byłyby wykonywane przez Zakład Nieruchomości PKP w Krakowie, który jest właścicielem obiektu, przy deklarowanym wielokrotnie dużym wsparciu Zarządu Miasta Tarnowa.

Z wyrazami szacunku

Andrzej Sikora

* * *

Oświadczenie senatora Jerzego Mokrzyckiego skierowane do ministra edukacji narodowej Edmunda Wittbrodta:

W związku z wprowadzoną regulacją płac nauczycieli starosta kołobrzeski od dłuższego czasu ubiega się o zwiększenie części oświatowej subwencji ogólnej.

Według wyliczeń Starostwa Powiatowego w Kołobrzegu subwencja oświatowa na rok 2001 została znacznie zaniżona i powinna wynosić 23 miliony 961 tysięcy 561 zł, a nie - jak przyznało ministerstwo - 20 milionów 506 tysięcy 991 zł.

Nabór do szkół ponadpodstawowych na rok 2000/2001 został wykonany na poziomie roku 1999/2000, tak więc liczba uczniów zostanie utrzymana na dotychczasowym poziomie.

Przyjmując dane zawarte w piśmie Ministerstwa Finansów nr ST4-4830/692/2000 z dnia 13 listopada 2000 r., dotyczące wskaźnika wzrostu cen i usług konsumpcyjnych - 7,2% - oraz wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej - 7,6% - subwencja dla Powiatu Kołobrzeskiego jest niższa nawet niż przyznana na rok 2000 o 120 tysięcy 339 zł. Wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w roku 2000 przyjmowany był na poziomie 6,7%.

Zmniejszenie zadań, które nastąpi w wyniku braku naboru do klas pierwszych w roku szkolnym 2001/2002, nie pociąga za sobą zmniejszenia finansowania szkół i placówek - wynika to z konieczności wypłaty odpraw odchodzącym nauczycielom - ale wręcz przeciwnie: może spowodować zwiększenie wydatków, bowiem w przypadku jednorazowej wypłaty odprawy obejmie ona miesiące styczeń i luty roku 2002.

Ponadto nieuwzględnianie w subwencji zadań inwestycyjnych i dotacji na remonty i modernizacje powoduje systematyczną dekapitalizację majątku trwałego. Dotacje w roku 2000 zostały ograniczone tylko i wyłącznie do szkół podstawowych i gimnazjów oraz zadań związanych z dowożeniem.

Obecne zaniżanie subwencji spowoduje utratę zdolności finansowej Powiatu Kołobrzeskiego. Niedoszacowanie na kwotę 1 miliona 532 tysięcy 22 zł skutków regulacji płac nauczycieli w roku 2000 spowodowało konieczność zaciągnięcia kredytu, którego spłata przechodzi na rok 2001, tak więc obecne zmniejszenie subwencji nie może być pokryte z następnego kredytu.

Panie Ministrze! Liczę, że spowoduje Pan nie tylko udzielenie staroście kołobrzeskiemu odpowiedzi na jego wystąpienie, ale również stosowną korektę wielkości subwencji oświatowej.

Z poważaniem

senator Rzeczypospolitej Polskiej

Jerzy Mokrzycki

* * *

Oświadczenie senatora Adama Graczyńskiego skierowane do ministra skarbu państwa Andrzeja Chronowskiego:

Huta "Bobrek", działająca od stu czterdziestu lat, nie była w stanie funkcjonować w warunkach gospodarki rynkowej. Zespół powołany przy ministrze przemysłu i handlu ocenił w 1993 r. na podstawie wyników ekonomicznych, że zobowiązania i długi huty przekroczyły wartość jej majątku i że nie nadaje się ona do likwidacji, lecz tylko do upadłości, pod warunkiem koniecznej dotacji na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego.

Zobowiązania sięgały kilkuset miliardów złotych. Nie mogło być inaczej, ponieważ był to zakład nastawiony niemal wyłącznie na produkcję surowcową, pracujący na przestarzałych urządzeniach, które równie skutecznie wytwarzały surówkę, jak i wielkie koszty.

Huta "Bobrek", wykorzystując osiem pieców w stalowni i cztery wielkie piece martenowskie, produkowała surówkę, koks i w mniejszej ilości stal, zwaną kęsiskiem. Surówkę z Huty "Bobrek" kupowały huty z Wielkiej Brytanii i Niemiec, a elementy odlewnicze eksportowano do fabryki traktorów w Mińsku na Białorusi.

Realizując decyzję Ministerstwa Przemysłu i Handlu, w dniu 24 maja 1994 r. Sąd Gospodarczy w Bytomiu ogłosił upadłość huty. W celu utrzymania miejsc pracy pracownicy utworzyli nowe podmioty gospodarcze, czyli trzy spółki pracownicze: JUPOL SA, DUOSTAL Sp. z o.o. i Zakłady Metalurgiczne Sp. z o.o. Wykupując od syndyka masy upadłościowej majątek produkcyjny huty za 25 miliardów starych złotych, nie przejęły zobowiązań upadłego przedsiębiorstwa. Musiały jednak wykupić zapasy oraz bieżącą produkcję, których wartość obliczona została na 31 maja 1995 r., czyli na ostatni dzień funkcjonowania huty.

W grudniu 1994 r. Centrala Zaopatrzenia Hutnictwa podpisała z Zakładami Metalurgicznymi Sp. z o.o. list intencyjny o współpracy. Ze spółką DUOSTAL rozpoczął współpracę katowicki STALEXPORT, zapewniając jej zaopatrzenie i zbyt. STALEXPORT miał współfinansować modernizację tak zwanej linii stali, co pozwoliłoby rozszerzyć asortyment spółki o finalne wyroby hutnicze. Koszt inwestycji szacowany był na około 3 miliony USD.

Kolejną inwestycją planowaną przez spółki był zakup urządzeń dla uniwersalnej odlewni żeliwa za około 20 miliardów starych złotych, co pozwoliłoby na wytwarzanie odlewów o wadze od kilku kilogramów do 20 t.

Spółka JUPOL SA, która przejąła warsztaty mechaniczne, elektryczne i automatyki, miała świadczyć usługi na rzecz nowych podmiotów powstałych na gruzach Huty "Bobrek", zamierzała także produkować przyczepy do traktorów. Dealerem sprzedającym te przyczepy miała być firma AGROMA.

W spółkach pracowniczych znalazło zatrudnienie tysiąc pięćset osób z tysiąca ośmiuset zatrudnionych w hucie. Aby przeprowadzić powyższy scenariusz i utrzymać ciągłość procesu technologicznego, syndyk za zgodą sądu i przy pozytywnej opinii Ministerstwa Przemysłu i Handlu uzyskał zezwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej, którą zakończył z bardzo dużą stratą 31 maja 1995 r.

W dniu 31 grudnia 1999 r. główne zobowiązania syndyka przedstawiały się następująco:

1. Podatek VAT - 7 milionów 629 tysięcy 376 zł i 98 gr.

2. Podatek od nieruchomości - 1 milion 165 tysięcy 684 zł i 36 gr.

3. ZUS - 6 milionów 996 tysięcy 981 zł i 38 gr.

4. Wojewódzki Urząd Pracy z tytułu urlopów - 648 tysięcy 944 zł i 91 gr.

5. Opłaty za wieczyste użytkowanie gruntu - 1 milion 269 tysięcy 39 zł i 84 gr.

6. PFRON - 499 tysięcy 890 zł i 2 gr.

7. Zobowiązania wobec dostawców - 5 milionów 655 tysięcy 624 zł i 36 gr.

8. Zobowiązania wobec pracowników na mocy wyroków sądowych - 2 miliony 919 tysięcy 386 zł i 81 gr.

9. Opracowanie dokumentacji kadrowej - 800 tysięcy zł.

Razem 27 milionów 584 tysiące 928 zł i 66 gr plus należne odsetki od dnia 19 maja 1994 r.

Należności, których syndyk nie może zwindykować, przedstawiają się następująco:

1. Należności od dłużników wobec których ogłoszono upadłość:

AGROMET Kutno - 2 miliony 806 tysięcy 940 zł i 10 gr,

DOZAMET Nowa Sól - 302 tysiące 247 zł i 15 gr,

Fabryka Części do Maszyn Włókienniczych Kalisz - 38 tysięcy 925 zł i 12 gr,

CARLSON FA VEV Jawor - 14 tysięcy 485 zł i 63 gr,

Koszalińskie Zakłady Naprawy Samochodów - 333 tysiące 392 zł i 93 gr,

Odlewnia Koluszki - 823 tysiące 14 zł i 87 gr,

ZREMB Międzyrzecz Podlaski - 62 tysiące 491 zł i 42 gr,

ZANTAL Końsk - 45 tysięcy 256 zł i 14 gr,

WIFAMA Łódź - 44 tysiące 511 zł i 64 gr,

AGROMET Darłowo - 21 tysięcy 470 zł i 60 gr,

Odlewnia Radomskie - 1 milion 750 tysięcy 598 zł i 84 gr,

PIECOEXPORT Gliwice - 5 tysięcy 460 zł i 52 gr,

PERFEKT Kochanowice - 18 tysięcy 703 zł i 33 gr.

Razem 6 milionów 267 tysięcy 698 zł i 29 gr.

2. Wierzytelności huty, należne od kontrahentów mających siedzibę na terenie Niemiec:

SA GAS Im-und Export GmbH Hamburg - 144 tysiące 950 DM wraz z procentami od kwoty 82 tysiące 850 DM od dnia 22 października 1992 r. i od kwoty 62 tysiące 100 DM od dnia 8 grudnia 1992 r. plus 5 tysięcy 437 USD z tytułu opłaty arbitrażowej na mocy wyroku sądu polubownego z dnia 4 marca 1994 r. (Kol.A.100/93),

J + J KOLLNY GmbH bei.Munchen - 300 tysięcy DM i 8% od dnia 25 stycznia 1993 r. plus 19 tysięcy 547 zł kosztów procesu.

Wobec braku środków finansowych kwoty te są nieściągalne.

Uruchomienie całej procedury egzekucyjnej w stosunku do firm mających siedzibę poza granicami kraju wymaga zaangażowania ogromnych środków finansowych bez gwarancji skuteczności egzekucji.

W momencie podejmowania decyzji o zgłoszeniu upadłości właściciel, to znaczy Ministerstwo Przemysłu i Handlu oraz Izba Skarbowa w Katowicach, miały pełną świadomość, że upadłość musi być dotowana w wysokości minimum 600 miliardów starych złotych.

W latach 1999 i 2000 syndyk wielokrotnie występował do różnych organów administracji państwowej, Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej oraz nowego właściciela i sukcesora, czyli Ministerstwa Skarbu Państwa, o dotacje na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego i wierzytelności pracowniczych. Do dnia dzisiejszego wszystkie te działania są bezskuteczne.

Determinacja pracowników posiadających prawomocne wyroki sądowe jest tak duża, że postanowili dochodzić swoich roszczeń przed trybunałem w Strasburgu. Brak pozytywnej decyzji spowoduje umorzenie procesu upadłości przedmiotowej huty, co z kolei wywoła trudne do oszacowania skutki społeczno-gospodarcze.

Proszę o szczególne potraktowanie wierzytelności pracowniczych.

Z poważaniem

Adam Graczyński

* * *

Oświadczenie wicemarszałka Tadeusza Rzemykowskiego skierowane do ministra transportu i gospodarki morskiej Jerzego Widzyka, prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Lesława Gajka, ministra finansów Jarosława Bauca, głównego inspektora ochrony danych osobowych Ewy Kuleszy:

Otrzymuję coraz więcej protestów i wniosków dotyczących warunków wykonywania przewozów osób prywatnymi taksówkami. Pasażerowie użalają się na:

1) zły stan techniczny oraz niski komfort bardzo dużej części jeżdżących taksówek;

2) fakt, iż zawód taksówkarza wykonują także osoby w podeszłym wieku oraz schorowane;

3) zróżnicowanie stawek opłat, stosowane w poszczególnych miejscowościach, oraz nieumieszczanie w sposób trwały i czytelnie informacji o nich na zewnątrz i wewnątrz pojazdów;

4) niską kulturę pracy wielu taksówkarzy.

Osoby wykonujące zawód taksówkarza, szczególnie te dla których jest to jedyne źródło utrzymania, przesyłają zaś protesty w związku z:

5) wykonywaniem tego zawodu przez rencistów ZUS, w tym byłych kierowców zawodowych;

6) powszechnym procederem dorabiania do emerytury przez osoby starsze, a także byłych żołnierzy zawodowych i policjantów.

Coraz powszechniejsza jest opinia, że osoby wymienione w punktach piątym i szóstym zagrażają w znacznym stopniu pasażerom i innym użytkownikom dróg. Równocześnie pojawiają się wątpliwości co do zasadności przyznawania przez ZUS rent z tytułu niezdolności do wykonywania pracy osobom, które później wykonują zawód taksówkarza, wymagający dużego wysiłku i dużej sprawności ruchowej. Zgłaszane są też zastrzeżenia co do nierówności warunków ekonomicznych wykonywania tego zawodu przez "prawdziwych" taksówkarzy oraz emerytów i rencistów wykonujących ten zawód dorywczo. Nieograniczony w praktyce dostęp do wykonywania tego zawodu powoduje znaczne obniżenie dochodów taksówkarzy. Tym samym brakuje im środków na zakup nowych i obszernych samochodów oraz systematyczną ich konserwację i remonty.

Wystąpienia do wielu władz miejskich o limitowanie liczby taksówkarzy oraz określenie warunków techniczno-eksploatacyjnych dla taksówek spotykają się często z następującymi opiniami: zasady gospodarki rynkowej oraz interes społeczny wymagają, by zawód taksówkarza mogła wykonywać dowolnie duża liczba osób konkurujących ze sobą; brak podstaw prawnych do ograniczenia emerytom i rencistom dostępu do wykonywania zawodu taksówkarza, brak także dodatkowych wymogów, jakie winna spełniać taksówka itp.

W tej sytuacji kieruję następujące pytania.

Do ministra transportu i gospodarki morskiej:

- jakie jest stanowisko resortu wobec faktu, że zawód taksówkarza wykonują emeryci, z których wielu ma ponad sześćdziesiąt pięć lat, oraz renciści?

- czy od osób wykonujących zawód taksówkarza nie powinno wymagać się posiadania zaświadczenia lekarskiego, stwierdzającego jednoznacznie, iż ich stan zdrowia pozwala na wykonywanie tej pracy?

- czy takie zaświadczenie nie powinno być okresowe, wydawane na przykład na trzy lata, a osobom mającym ponad sześćdziesiąt pięć lat - na rok?

- czy wymogi dotyczące stanu technicznego i użytkowego taksówek nie powinny być bardziej rygorystycznie określone i czy nie powinno być okresowych badań, na przykład co rok lub sześć miesięcy?

Do prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych:

- czy osoby pobierające rentę z tytułu trwałej lub okresowej niezdolności do pracy mogą wykonywać dorywczo zawód taksówkarza, często w dużym, niekontrolowanym, wymiarze czasu?

- w jaki sposób ZUS uzyskuje informacje o rencistach wykonujących dorywcze prace, w tym taksówkarza?

Do ministra finansów:

- czy obciążenia podatkowe i im podobne są takie same dla wszystkich osób wykonujących zawód taksówkarza?

- czy emeryci i renciści wykonujący tę pracę nie są w sytuacji uprzywilejowanej w stosunku do taksówkarzy?

Do głównego inspektora ochrony danych osobowych: czy ZUS ma prawo uzyskać dane osobowe z urzędów miejskich wydających koncesje na przewozy taksówkarskie oraz urzędów skarbowych w celu konfrontacji swoich decyzji o przyznaniu renty z faktem wykonywania przez określone osoby dorywczych prac zarobkowych?

Uprzejmie proszę o scharakteryzowanie obecnego stanu prawnego i faktycznych realiów wykonywania zawodu taksówkarza oraz określenie, w jakim kierunku będą szły ewentualne zmiany. Korzystałem wielokrotnie z taksówek w Anglii, USA, Niemczech itd. I rzeczywiście, standard tych usług jest tam wyraźnie wyższy.

Tadeusz Rzemykowski

* * *

Oświadczenie wicemarszałka Tadeusza Rzemykowskiego:

Szanowni Państwo Senatorowie!

Zbliża się coroczne święto polskich górników - ludzi ciężkiej i niebezpiecznej pracy - zawodu o najchlubniejszych i wiekowych tradycjach, przedstawicieli gałęzi narodowej gospodarki przynoszącej krajowi od setek lat potrzebne kopaliny i wielkie dochody finansowe.

Niestety, w obecnych czasach polskie górnictwo przeżywa ogromne kłopoty i jest "na cenzurowanym". Reorganizacje tej branży przeciągają się i przynoszą wielkie straty ekonomiczne i społeczne.

Najbliższa Barbórka nie będzie więc na kopalniach i w zakładach górniczych zbyt bogata i radosna - także w górnictwie naftowym, z którym jestem związany zawodowo od trzydziestu lat.

Panie i Panowie Senatorowie!

Pracujemy na obecnym posiedzeniu Senatu nad jedną z ustaw "górniczych". Zastanówmy się więc dzisiaj i w najbliższym czasie, co możemy zrobić dla przywrócenia polskiemu górnictwu dawnego blasku, a górnikom i ich rodzinom - dumy z wykonywanego zawodu i pewności dostatniego życia.

Myślę, że taka nasza wspólna postawa będzie najlepszą formą uświęcenia przez Senat tegorocznej górniczej Barbórki.

Niech żyje nam górniczy stan!

Tadeusz Rzemykowski

* * *

Oświadczenie senatora Jerzego Markowskiego skierowane do ministra zdrowia Grzegorza Opali:

Od pewnego czasu problemy środowiska pielęgniarek i położnych województwa śląskiego są przedmiotem mojego zainteresowania poprzez m.in. kilkakrotne wystąpienia do ministra zdrowia, pełnomocnika rządu do spraw wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego oraz do Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych w Katowicach.

Chciałbym zwrócić uwagę Pana Ministra na dalsze potrzeby tego środowiska podnoszące konieczność podjęcia następujących problemów:

1. W procesie transformacji kształcenia pielęgniarek i położnych należy przyspieszyć tworzenie wyższych szkół zawodowych, a zwłaszcza otwieranie 3-letnich studiów licencjackich na akademiach medycznych.

2. W ramach nowelizacji ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej w ustawie o zmianie ustawy o zawodzie pielęgniarki i położnej należy zmienić wyłącznie te zapisy, których zmiany podyktowane są koniecznością zharmonizowania z prawem Unii Europejskiej.

3. Dla zagwarantowania należytego nadzoru nad wykonywaniem zawodu pielęgniarki i położnej konieczne jest postawienie w gestii samorządu pielęgniarek i położnych wydawania zezwoleń na kształcenie podyplomowe oraz prowadzenie indywidualnej, grupowej i specjalistycznej praktyki pielęgniarek i położnych.

4. Należy przygotować przepisy pozwalające kontraktować usługi w zakresie pielęgniarskiej opieki domowej.

5. Należy utrzymać opiekę pielęgniarską w domach opieki społecznej.

6. Należy przeprowadzić nowelizację ustaw o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, o zakładach opieki zdrowotnej, a także przygotować nową ustawę o ratownictwie medycznym, uwzględniającą rolę pielęgniarki w tych systemach.

Biorąc pod uwagę znaczenie podnoszonych problemów oraz wyrażoną przez Pana Ministra potrzebę pilnego rozwiązania problemów narosłych w ochronie zdrowia, uprzejmie proszę o poinformowanie mnie o podjętych decyzjach.

Z szacunkiem

Jerzy Markowski

* * *

Oświadczenie senatora Jerzego Markowskiego skierowane do ministra zdrowia Grzegorza Opali:

Oświadczenie w sprawie konieczności stworzenia niezbędnych warunków dla przeprowadzenia nieodzownej restrukturyzacji Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie, Oddział w Gliwicach, wykorzystując propozycje strategii onkologii w województwie śląskim na lata 2001 - 2005.

Z uzyskanych informacji wynika, że zrealizowana inwestycja, poważnie rozszerzająca zakres możliwych świadczeń medycznych w leczeniu chorób nowotworowych przez Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie, Oddział w Gliwicach, nie będzie mogła być w pełni wykorzystana.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak możliwości realizacji strategii centrum onkologii w leczeniu chorób nowotworowych z powodu braku dotacji ministra zdrowia na restrukturyzację między innymi starego budynku instytutu, zagospodarowania zakładów teoretycznych i oddziału hospicyjnego.

W tym stanie rzeczy zwracam się uprzejmie do Pana Ministra o poinformowanie mnie o podjętych decyzjach w tej sprawie.

Z szacunkiem

Jerzy Markowski

* * *

Oświadczenie senatorów Witolda Kowalskiego, Andrzeja Krzaka, Jacka Sauka, Stanisława Gogacza, Jerzego Masłowskiego, Zygmunta Ropelewskiego, Marka Waszkowiaka, Stefana Konarskiego, Krystyny Czuby i Bogdana Tomaszka skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Z dużym zaskoczeniem dowiedzieliśmy się z lektury prasy lokalnej w województwie podkarpackim o wniosku, jaki skierował do Pańskiego resoru wojewoda podkarpacki Z. Sieczkoś, mającym na celu zamknięcie przejścia pieszego w Medyce. Nasze zaskoczenie budzi nie tylko fakt, iż o możliwości tak ważnej decyzji zarówno parlamentarzyści jak i miejscowy samorząd dowiadują się za pośrednictwem mediów, ale również brak jakiejkolwiek sensownej argumentacji w tej sprawie. Nie wytrzymuje bowiem krytyki stwierdzenie, że powodem zamknięcia przejścia jest uprawianie tam przemytu. A jeżeli to ma być przyczyna, to należałoby zamknąć nie jeden punkt graniczny w kraju, ale wszystkie.

Otwarte dwa lata temu przejście piesze w Medyce dało szansę na intensyfikację kontaktów międzynarodowych, a przede wszystkim gospodarczych. Wokół niego powstała po obu stronach granicy infrastruktura, a wraz z nią miejsca pracy, co w regionie o dużym bezrobociu ma ogromne znaczenie. Zamknięcie przejścia spowoduje ich likwidację i wzrost napięcia w stosunkach z naszymi sąsiadami Ukraińcami. Nie bez znaczenia jest fakt, iż z możliwości przekraczania granicy pieszo korzysta wielu ubogich obywateli ukraińskich pochodzenia polskiego.

Nie negujemy tego, iż ze zjawiskiem przemytu należy walczyć. Ale droga do tego celu, którą wybrał wojewoda podkarpacki, jest nie do zaakceptowania. Naszym zdaniem, należałoby raczej starać się o wzmocnienie kadrowe odpowiednich służb i stworzenie im korzystniejszych warunków pracy, tak aby ich działania były skuteczniejsze.

Wnosimy do Pana Ministra o odrzucenie wniosku Wojewody Podkarpackiego, zmierzającego do zamknięcia przejścia pieszego w Medyce, i podjęcia przy pomocy odpowiednich służb działań, które ukrócą proceder przemytu.

Z poważaniem

Witold Kowalski

Andrzej Krzak

Jacek Sauk

Stanisław Gogacz

Jerzy Masłowski

Zygmunt Ropelewski

Marek Waszkowiak

Stefan Konarski

Krystyna Czuba

Bogdan Tomaszek

* * *

Oświadczenie senatora Ryszarda Jarzembowskiego skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Otrzymuję od poszczególnych osób oraz organizacji społecznych i kombatanckich pisma i uchwały z protestami przeciwko zamiarowi dokonania takiej "rekonstrukcji" Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, która miałaby usunąć z jego wystroju emblemat wojennego Orderu Krzyża Grunwaldu, znajdujący się tam obok emblematów Orderu Wojennego Virtuti Militari i Krzyża Walecznych.

Order Krzyża Grunwaldu ustanowiony został w latach drugiej wojny światowej i nagradzano nim za bohaterskie czyny, męstwo okazane w polu walki oraz umiejętne dowodzenie w boju ponad pięcioma tysiącami osób: żołnierzy Września 1939 (w tym wszystkich obrońców Westerplatte), żołnierzy 1 i 2 Armii Wojska Polskiego, Polskich Sił Zbrojnych na Wschodzie, uczestników walki podziemnej w szeregach AL, AK, BCh i innych formacji. Odznaczono nim także ponad sto miejscowości, których mieszkańcy wyróżnili się w latach 1939-1945 zbiorowym bohaterstwem i ofiarnością.

Usunięcie Orderu Krzyża Grunwaldu oznacza, że odrzucony przez Sejm RP projekt ustawy o "dekomunizacji" pomników i innych miejsc pamięci narodowej zostaje wprowadzony tylnymi drzwiami, dotykając miejsca szczególnego kultu narodowego; że wziął górę u prawicowych polityków zamysł moralnego pognębienia i zdeprecjonowania odznaczonych tym orderem kombatantów oraz rodzin poległych i zmarłych. Tendencyjną, fałszywą argumentacją posługują się w tym celu między innymi minister kultury i dziedzictwa narodowego (!) Kazimierz Michał Ujazdowski, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (!) Andrzej Przewoźnik, wojewoda mazowiecki Antoni Pietkiewicz, niektórzy dworscy historycy oraz inne osoby pełne nienawiści i zawiści.

Swój sprzeciw wobec tego pomysłu wyraziły: największy w Polsce, ponadpółmilionowy, Związek Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, Związek Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy, szereg organizacji kombatanckich i społecznych, rodziny poległych i zmarłych odznaczonych tym krzyżem. Z uznaniem odnotowuję, iż podobne stanowisko zajął przewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Wolności Jerzy Wierchowicz.

Proszę Pana Premiera, aby wpłynął na swoich urzędników, by nie tworzyli historii zza swoich biurek.

Ryszard Jarzembowski

* * *

Oświadczenie senatora Janusza Okrzesika skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

9 listopada bieżącego roku senator Józef Frączek, przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w imieniu komisji skierował do Pana Premiera list, w którym między innymi ocenia działalność Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego "Klub Gaja" z Bielska-Białej. W opinii senatora Frączka ocena ta wypada negatywnie. Nie to jest jednak przedmiotem mojego zaniepokojenia, lecz fakt, że senator Frączek "w porozumieniu ze środowiskiem polskich hodowców" zwrócił się do Pana Premiera z prośbą o "zainteresowanie Urzędu Ochrony Państwa działalnością ŤKlubu Gajať". Według senatora Frączka UOP powinien ujawnić "źródła finansowania i inspiracji" oraz wyjaśnić "czy i kto manipuluje młodzieżą". Tego rodzaju żądania pod adresem Premiera, sformułowane przez przewodniczącego senackiej komisji, wywołują mój ogromny niepokój.

Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalne "Klub Gaja" jest jedną z najstarszych i najbardziej cenionych organizacji ekologicznych w Polsce. Działalność "Klubu Gaja" wielokrotnie była doceniana zarówno na forum ogólnopolskim (między innymi nagrody ministra ochrony środowiska), jak i międzynarodowym (między innymi klub jest polskim partnerem najbardziej wpływowej organizacji ochrony przyrody - WWF). Klub wielokrotnie brał udział w konsultacjach dotyczących wielu aktów prawnych i jest uznawany za współtwórcę niektórych z nich (na przykład ustawy o ochronie zwierząt). Zdaję sobie sprawę, że niektóre działania "Klubu Gaja" mogą budzić niezadowolenie pewnych środowisk. Tak było na przykład w kwestii zakazu niezwykle okrutnej hodowli gęsi na stłuszczone wątroby, kiedy to swój gwałtowny sprzeciw wobec zakazu wyrażali hodowcy i dystrybutorzy tego specyficznego produktu. W społeczeństwie demokratycznym takie różnice poglądów i interesów są czymś zwyczajnym, co więcej mogą stanowić siłę napędową społecznych i ekonomicznych przemian. Ostre polemiki czy publiczne spory, o ile tylko mieszczą się w granicach dobrego obyczaju, służą umacnianiu demokracji, natomiast wykorzystywanie służb specjalnych przeciw organizacjom społecznym może być dla demokracji wręcz zabójcze.

Szanowny Panie Premierze!

Autor listu zaznajomił z jego treścią wiele instytucji i osób związanych z rolnictwem i hodowlą koni. W ten sposób list stał się wypowiedzią publiczną. Dlatego też czuję się zmuszony publicznie skierować do Pana Premiera następujące pytania.

Czy zamierza Pan zadośćuczynić postulatom senatora Frączka i zlecić UOP podjęcie działań wobec "Klubu Gaja"? Jeśli tak, to jaka jest podstawa prawna takich działań?

Czy w Polsce mogą być prowadzone tego typu działania wobec organizacji pozarządowych działających w ramach obowiązującego porządku prawnego?

Liczę na odpowiedź, która rozwieje wątpliwości co do stanowiska polskiego rządu w tej smutnej sprawie.

Janusz Okrzesik

Senator RP

* * *

Oświadczenie senator Elżbiety Płonki skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

Święto Niepodległości 11 Listopada jest tak drogie Polakom, ale nie wszystkim. W ten dzień supermarkety w wielu miastach Polski, w tym w Gorzowie Wielkopolskim, czynne były w ramach promocji do godziny 24. Pracownicy musieli pracować w to święto dwanaście godzin, po czym w niedzielę także przez dwanaście godzin, do godziny 24. Pomijając fakt pracy w dni wolne od pracy, przede wszystkim w niedziele, to zwykłe handlowe dni w święta narodowe, takie jak 3 Maja, 11 Listopada, a także w święta chrześcijańskie, w Wielkanoc i Boże Narodzenie, w cywilizowanym świecie, na przykład w Niemczech, są traktowane jako dni o szczególnym znaczeniu.

Jeśli my Polacy nie będziemy szanować sami siebie i swoich wartości, nie będą nas szanować inni. Dlatego zwracam się do Pana jako szefa prawicowego rządu o podjęcie starań, by z mocy prawa przywrócić świętom i niedzieli właściwy wymiar.

Z poważaniem

Elżbieta Płonka

* * *

Oświadczenie senatora Janusza Lorenza skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

Na terenie województwa warmińsko-mazurskiego działa kilka banków, których dotychczasowy status radykalnie zmieni się z chwilą wejścia w życie ustawy o funkcjonowaniu banków spółdzielczych, ich zrzeszaniu się i bankach zrzeszających. Należą do nich między innymi Bank Gospodarki Żywnościowej SA i Warmińsko-Mazurski Bank Regionalny SA.

Niestety, wspomniana ustawa jest kolejnym dowodem na to, że obecny rząd nie ma pomysłu na prywatyzację resztek polskiego sektora bankowego, resztek, gdyż w Polsce już czterdzieści trzy banki komercyjne są kontrolowane przez zagranicznych inwestorów. Ponad 70% kapitałów akcyjnych oraz 67% aktywów sektora bankowego jest kontrolowanych przez kapitał zagraniczny.

Jak wynika z powyższego, rząd nie bierze pod uwagę udziału tego sektora i znaczenia jego polskości w prowadzeniu przez państwo suwerennej polityki gospodarczej. Prywatyzację traktuje jako narzędzie, źródło jednorazowych dochodów państwa. Logika i rozsądek nakazywałyby stworzenie na podstawie resztek polskiego sektora bankowego silnych polskich grup bankowych. Należy dążyć do zachowania kontroli nad pozostałymi instytucjami finansowymi znajdującymi się w rękach kapitału o polskim rodowodzie.

Realizacji tego postulatu można upatrywać w zbudowaniu wokół banków BGŻ SA i PKO BP SA, gromadzącego przecież ponad 30% oszczędności polskiego społeczeństwa, takich właśnie grup. Wzmocnienia kapitałowego i sieciowego PKO BP SA można dokonać między innymi przez połączenie go z Bankiem Pocztowym SA, wykorzystanie środków budżetowych oraz wyemitowanie i wprowadzenie akcji na giełdę papierów wartościowych. Emisję taką należy skierować wyłącznie do drobnych akcjonariuszy, dbając jednocześnie, aby nie utracić kontroli nad bankiem. Błędem byłoby dopuszczenie, by oszczędności polskiego społeczeństwa zostały wykorzystane na sfinansowanie przedsięwzięć gospodarczych zgodnie z preferencjami zagranicznych grup kapitałowych, a nie interesem rządu i społeczeństwa polskiego. Wzmocni to polskich przedsiębiorców, gospodarkę i zmniejszy transfer tak potrzebnych nam kapitałów za granicę.

Podstawą drugiej grupy bankowej winien stać się Bank Gospodarki Żywnościowej SA, połączony z funkcjonującymi bankami spółdzielczymi. Ta grupa obsługiwałaby obszary wiejskie i gospodarstwa rolne oraz realizację projektów restrukturyzacji polskiego rolnictwa. Słabość polskiego sektora finansowego na poziomie regionalnym może być istotną przeszkodą w realizowaniu polityki regionalnej państwa, a także uniemożliwić efektywne przejęcie i wykorzystanie środków pomocowych Unii Europejskiej.

Niezależnie od wyżej wykazanych sposobów wzmacniania grupy istotny udział w dokapitalizowaniu stanowiłyby środki Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, przeniesione z BOŚ SA.

Mało zasadne wydaje się tu bowiem całkowite włączenie BOŚ do tej grupy bankowej, tym bardziej że znowu oznaczałoby to udział zagranicznych instytucji finansowych. Udział skarbu państwa i banków spółdzielczych w całości kapitału tak ukonstytuowanego BGŻ SA powinien wynosić przynajmniej 60%.

Przez ostatnie lata politycy rządzącej koalicji ingerowali, niestety nie zawsze słusznie, w decyzje personalne na najwyższym poziomie zarządzania bankami. Zaowocowało to nie tylko destabilizacją tego sektora, ale również utratą przez skarb państwa kontroli nad wieloma kluczowymi dla naszej gospodarki instytucjami finansowymi i ich zasobami. Szansą wyjścia z tego impasu mogą być właśnie dwie grupy bankowe, skonstruowane według powyższego wzorca, które dzięki połączonym oszczędnościom ludności i kapitałowi własnemu oraz skarbu państwa stanowiłyby jedne z największych w krajach Europy Centralnej.

Proszę o rozważenie powyższych propozycji i zajęcie stanowiska w tej sprawie.

Z poważaniem

Janusz Lorenz

* * *

Oświadczenie senatora Wiesława Pietrzaka skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego:

W związku z odpowiedzią Pana Ministra na oświadczenie w sprawie zapisów §1 Rozporządzenia MSWiA z dnia 31 lipca 2000 r. w sprawie sposobu ustalania należności z tytułu zwrotu kosztów podróży służbowych radnych województwa pragnę zauważyć, że przepisy oraz wykładnia prawna tego rozporządzenia są mi dobrze znane.

W moim oświadczeniu chodziło mi jednak o to, że radnemu wojewódzkiemu, który przyjeżdża na sesję sejmiku z tzw. terenu do miejscowości będącej siedzibą sejmiku, nie przysługuje zwrot kosztów podróży. Natomiast gdyby sesja sejmiku odbywała się poza siedzibą sejmiku, to radni mieszkający w stolicy województwa, którzy jadą na takie posiedzenia, otrzymują zwrot kosztów podróży.

Postanowienia cytowanego wyżej przepisu uważam za niewłaściwe i w moim przekonaniu należy je zmienić, ujednolicić w taki sposób, aby radnym przyjeżdżającym z terenu na sesję sejmiku przysługiwał zwrot kosztów podróży, na takich samych zasadach, jak radnym zamieszkującym w stolicy województwa.

Proszę Pana Ministra o konkretne ustosunkowanie się do mojego wniosku w przedstawionej części.

Z poważaniem

senator RP

Wiesław Pietrzak

* * *

Oświadczenie senatora Mariana Żenkiewicza skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra pracy i polityki społecznej Longina Komołowskiego:

Od kilku tygodni otrzymuję alarmujące pisma od starostów powiatowych z województwa kujawsko-pomorskiego, dotyczące dramatycznej sytuacji finansowej, w jakiej znalazły się powiatowe urzędy pracy. Brak środków z Funduszu Pracy na pokrycie zobowiązań z tytułu zawartych umów z pracodawcami grozi załamaniem się rynku pracy.

Aktualna sytuacja ogranicza szanse bezrobotnych na zdobycie pracy oraz przyczynia się do pogłębienia obszaru biedy i ubóstwa wśród wielu rodzin. Dla przykładu podaję, że dla powiatowego urzędu pracy w Brodnicy z należnej kwoty 2 milionów 687 tysięcy 825 zł 90 groszy wpłynęła dotąd zaledwie kwota 1 miliona 44 tysięcy 768 zł. W powiecie wąbrzeskim na realizację programów przeciwdziałania bezrobocia przekazana kwota 1 miliona 134 tysięcy 842 zł stanowi zaledwie 55% przyznanego limitu. Utrata płynności finansowej przez Fundusz Pracy powoduje spadek zaufania pracodawców, którym nie są refundowane wynagrodzenia za skierowanych i zatrudnionych bezrobotnych. Ograniczono również refundowanie stypendiów na naukę, a dla bezrobotnych dojeżdżających do pracy poza miejscem zamieszkania nie realizuje się zwrotu należnych kosztów dojazdu do pracy.

Liczni pracodawcy zapowiadają zwolnienia zatrudnionych na podstawie umów, gdyż bez refundacji środków finansowych nie są w stanie wypłacać wynagrodzenia za pracę. Dotyczy to szczególnie pracowników zatrudnionych w ramach robót publicznych. W sytuacji zaległości finansowych  rosnących w urzędach pracy i nieregulowania zawartych umów z pracodawcami oraz przerzucania przez rząd odpowiedzialności za rosnące bezrobocie na samorządy doprowadzi do poważnych problemów społecznych. Rząd ma obowiązek wywiązać się z przyjętych zobowiązań i realizować zadania przyjęte w programie przeciwdziałania bezrobociu.

W tej sytuacji zwracam się do Pana Ministra o podjęcie stosownych działań, które spowodują poprawę sytuacji finansowej w powiatowych urzędach pracy oraz poinformowanie mnie o sposobie załatwienia tego problemu.

Marian Żenkiewicz

* * *

Oświadczenie senatora Zbigniewa Gołąbka skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego i ministra skarbu państwa Andrzeja Chronowskiego:

Wielce Szanowni Panowie Ministrowie!

W imieniu społeczności miasta i gminy Warka, Rady Miasta i Gminy Warka oraz Zarządu Powiatu Grójeckiego wyrażam dezaprobatę dla inicjatywy połączenia Browarów Warka Sp. z o.o. z firmą Elbrewery Company Ltd. Sp. z o.o.

Tradycje piwowarstwa w Warce sięgają XIV wieku. W okresie międzywojennym nakładami finansowymi i dużym wysiłkiem państwo wybudowało duży, nowoczesny browar w Warce. Przy budowie tegoż największego zakładu pracy w Warce bardzo aktywnie pomagał warecki samorząd lokalny.

Obecnie dwudziestotysięczne miasto i gmina Warka znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, jeśli chodzi o bezrobocie. W związku z dużą redukcją zatrudnienia, a tym samym mniejszymi dochodami, samorząd lokalny ma bardzo poważne kłopoty z zapewnieniem swym mieszkańcom minimum środków niezbędnych do życia. Społeczeństwo Ziemi Wareckiej liczyło na to, iż w tej jakże trudnej sytuacji przynajmniej browar zachowa niezbędną, znaczną liczbę miejsc pracy. Próba przeniesienia dyrekcji wareckiego browaru do browaru w Elblągu wiąże się z dalszą redukcją zatrudnienia. Dobrze dotychczas prosperujący warecki browar ma posłużyć do ratowania upadającego browaru EB w Elblągu.

Porównując obecną sytuację obu spółek i ich wyniki, Komisja Zakładowa NZSS "Solidarność", działająca przy Browarach Warka, wykazała, iż połączenie doprowadzi z czasem do załamania ekonomicznego i w efekcie do bankructwa obu firm.

Browary Warka Sp. z o.o. są największym zakładem pracy w tym regionie. Utrata wpływów podatkowych spowoduje zahamowanie rozwoju miasta i gminy Warka oraz wywoła dalsze bezzasadne redukcje stanowisk pracy.

Przedstawione nadzwyczajnemu zgromadzeniu wspólników Browarów Warka uzasadnienie idei połączenia jest mało przekonywające, wręcz sugeruje ubezwłasnowolnienie istniejącego stanu prawnego spółki, co w konsekwencji wpłynie na pozbawienie prestiżu ekonomiczno-społecznego istniejącej struktury Browarów Warka, jak i spowoduje ekonomicznie ujemne skutki dla miasta Warki i powiatu grójeckiego.

Z tych też względów uprzejmie proszę Panów Ministrów o spowodowanie wszelkimi dostępnymi środkami utrzymania zakładu jako odrębnej jednostki organizacyjnej lub jednostki nadrzędnej nad browarem z Elbląga, chociażby ze względu na centralne położenie w naszym kraju, tradycję, lepsze wyniki ekonomiczne i unowocześnioną technologię.

Z wyrazami szacunku

Zbigniew Gołąbek

* * *

Oświadczenie senatora Jerzego Chróścikowskiego skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Moje oświadczenie dotyczy nowelizacji z 13 października 2000 r. ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, a konkretnie głośnego już art. 52 pkt. 1 lit. c, dzięki któremu dochód ze sprzedaży akcji objętych przez osoby fizyczne w prywatnych ofertach przed debiutem spółki na giełdzie będzie zwolniony z podatku dochodowego pod warunkiem, że akcje zostaną sprzedane po upływie trzech lat, licząc od dnia debiutu giełdowego.

Sprawa tego zwolnienia bardzo poruszyła opinię publiczną. Wprowadzone nowe zwolnienie poważnie uszczupla dochody budżetu państwa w trudnej dla finansów publicznych sytuacji, w trakcie generalnego ograniczania ulg i zwolnień podatkowych w celu zwiększenia wpływów budżetowych, oraz wykonywania szeregu posunięć mających ograniczyć deficyt budżetowy.

Panie Premierze, jakie było ratio legis, czyli cel wprowadzenia tego zwolnienia? Czy chodziło o znaczne powiększenie dochodów niewielkiej grupy inwestorów, w sytuacji kiedy posiadacze akcji pracowniczych nie korzystają ze zwolnień? Wyjaśnienia wymagają kulisy wprowadzenia wspomnianego przepisu. Dlaczego odbyło się to kuchennymi drzwiami, w ostatniej chwili, bez rzetelnej dyskusji? Wyjaśnienia wymaga także kwestia autorstwa tej poprawki i roli Ministerstwa Finansów w jej przemyceniu i przeforsowaniu na forum sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Argumenty na rzecz tej ulgi, według których miała ona zachęcić spółki do wchodzenia na giełdę, nie wytrzymują krytyki, ponieważ ulga dotyczy tylko firm, które już istnieją na giełdzie lub wejdą na nią do końca tego roku. Jak to się stało, że nie przedstawiono konsekwencji finansowych tych zwolnień dla budżetu państwa? Czy dzisiaj są już one znane?

Panie Premierze, nowe zwolnienie, które może zubożyć dochody budżetu o co najmniej 1 miliard zł, uderzy również w dochody kas chorych i samorządu terytorialnego. Jak zauważyła pani profesor Elżbieta Chojna-Duch, nie skonsultowano tej zmiany z Komisją Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego, naruszając tym samym uprawnienia samorządu.

Biorąc to pod uwagę, należy stwierdzić, że przepis ten nie powinien stać się obowiązującym prawem. W związku z tym zwracam się do Pana Premiera, aby wykorzystał Pan wszystkie przewidziane prawem środki, które mogłyby doprowadzić do uchylenia tego przepisu w drodze nowelizacji ustawy.

Z poważaniem

Jerzy Chróścikowski


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment