Spis oświadczeń, poprzednie oświadczenie, odpowiedź ministra spraw wewnętrznych, odpowiedź ministerstwa gospodarki, następne oświadczenie


22. posiedzenie Senatu RP

5 listopada 1998 r.

Oświadczenie

Problem sprzedaży ziemi cudzoziemcom jest zauważalny także w regionie północno-wschodnim Polski. Mówiąc o regionie północno-wschodnim mam na myśli dzisiejsze województwo olsztyńskie, suwalskie i białostockie. O sprawach tych dyskutuje się, są one przedmiotem troski i licznych pytań obywateli. Zawiązał się nawet społeczny komitet, który zbiera podpisy pod petycją skierowaną do Sejmu, wyrażającą sprzeciw wobec sprzedaży ziemi cudzoziemcom.

Z dostępnych mi danych oficjalnych wynika, iż w okresie od roku 1990 do sierpnia 1998 r. na terenie właściwości Urzędu Rejonowego w Piszu zbyto szesnaście nieruchomości o łącznej powierzchni 42,70 ha. Nabywcami były głównie osoby fizyczne i prawne narodowości niemieckiej. Poza tym był między nimi jeden Holender, jeden Turek i jeden Włoch. Przy tym w zdecydowanej większości przypadków nabycie ziemi nastąpiło w okresie od 1996 r. i dotyczyło nieruchomości o powierzchni od 0,10 ha do 3,84 ha. Poza jednym przypadkiem były to nieruchomości nie zabudowane. W jednym przypadku nabyto nieruchomość o powierzchni 32,10 ha, na której znajdował się budynek przemysłowy. Zbywającym był syndyk masy upadłościowej.

Kolejny przypadek, gdzie rozmiar nabytych przez cudzoziemców gruntów jest znaczący, dotyczy rejonu Giżycka. W omawianym okresie zbyto tam dwadzieścia trzy nieruchomości o łącznej powierzchni 6,68 ha. Wszyscy nabywcy byli obywatelami Niemiec. W zdecydowanej większości przedmiotem zbycia były zabudowane nieruchomości miejskie w Giżycku, Mikołajkach, Rynie itp. Transakcje te miały miejsce głównie w latach 1995-1997.

Jeśli chodzi o rejon Węgorzewa, to w wyżej wymienionym okresie zbyto tam trzy nieruchomości o łącznej powierzchni 3,74 ha, w tym dwie działki miejskie zabudowane i jedną nie zabudowaną.

Także na terenie Ełku zbyto trzy nieruchomości o łącznej powierzchni 2,134 ha. Transakcji dokonano w latach 1996-1998. Dwie działki były nie zabudowane, jedna zabudowana.

W rejonie Augustowa sprzedano dwie nieruchomości o łącznej powierzchni 0,1239 ha. Jedna to nieruchomość miejska w Augustowie, zaś druga to działka letniskowa.

W Olecku zbyto jedną nieruchomość o powierzchni 3,0167 ha.

W województwie suwalskim cudzoziemcy zakupili w wyżej wymienionym okresie łącznie czterdzieści siedem nieruchomości o powierzchni 58,3950 ha.

Na terenie właściwości Urzędu Rejonowego w Bartoszycach zbyto w 1996 r. 11.1447 ha, w tym jedną nieruchomość nie zabudowaną.

Również w rejonie Lidzbarka Warmińskiego sprzedano w 1995 r. dwie zabudowane nieruchomości.

Z kolei w 1997 r. w Mrągowie została sprzedana zabudowana działka o powierzchni 0,6612 ha.

W rejonie Iławy sprzedano w latach 1993-1996 trzy nie zabudowane grunty o łącznej powierzchni 1,35 ha oraz jedną działkę zabudowaną o powierzchni 0,0468 ha.

Kolejne grunty nabyte zostały przez cudzoziemców w Morągu. W latach 1995-1998 sprzedano tam sześć nieruchomości o łącznej powierzchni 7,4392 ha.

Podobne transakcje miały też miejsce w rejonie Nidzicy, gdzie sprzedanych zostało 3,0045 ha. Była to nieruchomość nie zabudowana.

W rejonie Szczytna sprzedano łącznie 6,3748 ha.

Na terenie Kętrzyna w latach 1993-1998 zbyto 5,3794 ha gruntów. Nabywcami w większości byli Niemcy.

Najwięcej nieruchomości zakupili cudzoziemcy w samym Olsztynie. Łączna powierzchnia sprzedanych w latach 1994-1998 gruntów wynosi 12,9943 ha.

Od roku 1990 do sierpnia 1998 r. na terenie województwa olsztyńskiego sprzedano cudzoziemcom łącznie 52,4254 ha gruntów o przeznaczeniu nierolniczym. Ponadto Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa sprzedała spółkom z udziałem kapitału zagranicznego w wysokości 49% dwanaście nieruchomości rolnych o łącznej powierzchni 1884,7700 ha.

Jeśli chodzi o województwo białostockie, to na terenie właściwości Urzędu Rejonowego w Bielsku Podlaskim na rzecz podmiotów zagranicznych zbyto w wyżej wymienionym okresie 1,9099 ha gruntów stanowiących własność gminy miejskiej w Bielsku Podlaskim. Ta sama gmina zbyła też grunt o powierzchni 701 m2, lokal o powierzchni 136,45 m2 oraz garaż o powierzchni 59,44 m2. Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa i osoby prywatne zbyły w tym rejonie 19,8311 ha gruntów.

Należy podkreślić, iż są to niepełne dane. Nie obejmują one na przykład wszystkich transakcji dokonywanych przez osoby fizyczne, a także transakcji dokonywanych przez osoby podstawione, czyli jedynie pośredniczące w dokonywaniu transakcji. Braki wynikają z trudności w uzyskaniu danych z niektórych gmin miejskich.

Głośnym echem wśród mieszkańców tego regionu, a szczególnie miasta Białegostoku, odbiła się sprawa sprzedaży ponad 5 ha ziemi pod budowę hipermarketu firmie GBS, gdzie przeważa kapitał niemiecki. Sprzedaży dokonała gmina Białystok, a dokładnie jej organ wykonawczy, jakim jest zarząd miasta. Kontrowersje budził zarówno sam fakt sprzedaży, jak i okoliczności przetargu oraz suma transakcji. W związku z tą sprawą unaoczniony został zakres funkcjonowania ustawy z 24 marca 1920 r. o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców. Ustawa ta tylko tak groźnie brzmi, jeśli chodzi o potencjalnych nabywców. Mam tu na myśli szczególnie art. 1, który - przypomnijmy - stanowi, iż nabycie nieruchomości przez cudzoziemca wymaga zezwolenia ministra spraw wewnętrznych. W rzeczywistości podejście w tej sprawie jest bardzo liberalne. Na przestrzeni ostatnich lat odmowy zdarzyły się tylko incydentalnie. Wszelkie głosy wskazujące na surowość zarówno polskich regulacji prawnych, jak i praktyki w tym względzie oraz głosy opowiadające się za liberalizacją ustawodawstwa nie są zasadne.

Sprawa ta była też powodem krytycznych uwag odnośnie celowości decyzji gminy, która w pierwszym rzędzie winna wspierać inicjatywy lokalne i umożliwiać zaistnienie ich w formie konkurencyjnej dla kapitału zachodniego. Znamienne jest też, iż autorzy decyzji o sprzedaży tłumacząc się obwiniali ministra spraw wewnętrznych, który zezwolił na sprzedaż. Ponieważ z argumentacją taką spotkałem się także przy innych okazjach, pozwolę sobie zauważyć, iż jest ona bałamutna. W rzeczywistości bowiem to od właściciela, w tym wypadku od gminy, zależy, czy chce sprzedać, na jakich warunkach i komu.

W pogoni za kapitałem zagranicznym gminy często decydują się na wyprzedaż nieruchomości, gdy tymczasem można byłoby przekazać daną nieruchomość w wieloletnią, na przykład trwającą dwadzieścia lat, dzierżawę z prawem corocznego pobierania określonego czynszu. Przychód z dzierżawy byłby znacznie wyższy, a gmina nie pozbywałaby się własności. Podam przykład. Jedna z firm zachodnich za kupno działki pod stację benzynową w naszym regionie zapłaciła nieco ponad 200 tysięcy zł. Ta sama firma w Radomiu, w tym samym czasie, za dzierżawę podobnej działki na podobny cel, płaci roczny czynsz w wysokości 70 tysięcy zł. W drugim przypadku miasto Radom już po trzech latach uzyska kwotę ponad 200 tysięcy zł i nadal będzie miało dochody z tej działki przez wiele lat dzierżawy. Przypadki, które tu opisuję, występują jako wynik funkcjonowania samorządów terytorialnych w północno-wschodnim regionie Polski. Są one, moim zdaniem, bardzo znamienne, także z punktu widzenia ich roli i możliwości rozporządzania w zakresie gospodarowania nieruchomościami. Przy takim pojmowaniu uprawnień samorządów piękna idea samorządności może przybrać karykaturalne kształty. Jako wieloletni samorządowiec stwierdzam, iż mechanizmy kontrolne w tym zakresie są nikłe. Takich i podobnych decyzji zarządów gmin nie mogą zakwestionować ani Najwyższa Izba Kontroli, ani też regionalna izba obrachunkowa. Ani wojewoda, ani prokurator nie mają podstaw ich podważyć, chyba że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. W takim przypadku musiałby być złożony wniosek osoby trzeciej w tej sprawie.

Jedyną szansą są komisje rewizyjne rad gmin. Te jednakże, zgodnie z ustawą, opiniują budżet i występują do rad gmin z wnioskiem o udzielenie bądź nieudzielenie absolutorium zarządowi. Inne czynności kontrolne komisja rewizyjna może podjąć tylko za zgodą rady. Jest to świadome lub nieświadome nałożenie kagańca na ten organ kontroli. Bo cóż to znaczy "za zgodą rady"? Rada może się zebrać na przykład dopiero po trzech miesiącach od zaistnienia zdarzenia wymagającego podjęcia szybkich działań kontrolnych. Zanim to nastąpi, sprzedaż na przykład ziemi cudzoziemcom w okolicznościach budzących wątpliwości będzie już dokonana.

Niestety, podobna pozycja komisji rewizyjnej została ustalona w najnowszych ustawach o samorządzie powiatowym i wojewódzkim. Moje próby zmiany tych zapisów podejmowane w Senacie zakończyły się niepowodzeniem. Dopatruję się tu wpływów lobby zwanego "samorządowym", podczas gdy w rzeczywistości jest to lobby prezydencko-burmistrzowsko-wójtowskie, które funkcjonuje zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Silna pozycja komisji rewizyjnych jest po prostu nie na rękę przedstawicielom organów wykonawczych. Zatem przy całym poparciu dla idei samorządności, należy bacznie obserwować funkcjonowanie wszystkich jej organów, a w szczególności organów wykonawczych. Funkcja nadzorcza wojewodów winna być wzmocniona. Do tej pory skupiała się ona głównie na uchwałach rad. Uważam, że uchwały zarządów winny być dokładniej analizowane pod kątem ich zgodności z prawem. De lege ferenda, należy też postulować mocniejsze usytuowanie komisji rewizyjnej w radzie, być może z zastrzeżeniem przewagi w niej przedstawicieli opozycji. Wzmocni to funkcje kontrolne rady i przyczyni się do zapobiegania nietrafnym, często sprzecznym z prawem decyzjom organów wykonawczych.


Spis oświadczeń, poprzednie oświadczenie, odpowiedź ministra spraw wewnętrznych, odpowiedź ministerstwa gospodarki, następne oświadczenie