Poprzednia część, następna część


Oświadczenie złożone przez senatora Michała Wojtczaka, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

Szanowny Panie Ministrze!

Likwidacja azbestu jest sprawą, do której nikogo już chyba nie należy przekonywać. Szczególnym problemem są pokrycia dachowe z eternitu. W dużym stopniu dotyczy to budynków mieszkalnych i gospodarczych na terenach wiejskich. W wielu gminach rozpoczęło się już inwentaryzowanie zasobów azbestu, czyli eternitowych pokryć. Właściciele budynków, których to dotyczy, podchodzą do tego z dużym zrozumieniem, któremu towarzyszy także niepewność. Wskutek braku odpowiednich, pełnych informacji, zwłaszcza dotyczących kwestii finansowych, wyrażają obawy dotyczące finansowania wymiany pokryć dachowych. O ile bowiem są informowani o tym, że usunięcie eternitu i jego utylizacja nie będą dla nich obciążeniem, to na pytanie o sfinansowanie nowego pokrycia dachu na ogół nie otrzymują żadnej odpowiedzi albo dowiadują się, że sami będą musieli ponieść koszty z tym związane. Nierzadko będzie się to wiązało nie tylko z wymianą samego pokrycia, ale także więźby dachowej, a więc z niemałymi wydatkami. W wielu wypadkach dotyczyć to będzie osób o niewielkich dochodach, właściwych dla małych gospodarstw rolnych, często ludzi starszych, którzy właściwie nie prowadzą już żadnej działalności rolniczej. Problem ten dotyczy zresztą także ludzi mieszkających w miastach.

Ponieważ coraz częściej spotykam się z pytaniami w tej sprawie, proszę Pana Ministra o wyjaśnienie następujących kwestii: w jakim terminie właściciele pokryć dachowych z eternitu są zobowiązani do ich wymiany? Kto będzie ponosił koszty usunięcia i utylizacji eternitu? Czy właściciele budynków pokrytych obecnie eternitem mogą liczyć na pomoc finansową w wymianie pokryć dachowych, a jeśli tak, to na jakiego rodzaju pomoc?

Łączę wyrazy szacunku

senator RP
Michał Wojtczak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Michała Wojtczaka, skierowane do ministra gospodarki Piotra Woźniaka:

Szanowny Panie Ministrze!

Likwidacja azbestu jest sprawą, do której nikogo już chyba nie należy przekonywać. Szczególnym problemem są pokrycia dachowe z eternitu. W dużym stopniu dotyczy to budynków mieszkalnych i gospodarczych na terenach wiejskich.

W wielu gminach rozpoczęło się już inwentaryzowanie zasobów azbestu, czyli eternitowych pokryć. Właściciele budynków, których to dotyczy, podchodzą do tego z dużym zrozumieniem, ale także z niepewnością. Wskutek braku odpowiednich, pełnych informacji, szczególnie dotyczących kwestii finansowych, wyrażają obawy związane z finansowaniem wymiany pokryć dachowych. O ile bowiem są informowani o tym, że usunięcie eternitu i jego utylizacja nie będą ich obciążać, o tyle na pytanie o sfinansowanie nowego pokrycia dachu na ogół nie otrzymują żadnej odpowiedzi albo dowiadują się, że sami będą musieli ponieść koszty z tym związane. Nierzadko będzie się to wiązać z wymianą nie tylko samego pokrycia, ale też więźby dachowej, a więc niemałymi wydatkami. W wielu przypadkach będzie to dotyczyć osób o niewielkich dochodach, właściwych małym gospodarstwom rolnym, często ludzi starszych, którzy właściwie już nie prowadzą żadnej działalności rolniczej. Problem ten dotyczy zresztą także ludzi mieszkających w miastach.

Ponieważ coraz częściej spotykam się z pytaniami na ten temat, proszę Pana Ministra o wyjaśnienie następujących kwestii: w jakim terminie właściciele pokryć dachowych z eternitu są zobowiązani do ich wymiany, kto będzie ponosił koszty usunięcia i utylizacji eternitu i czy właściciele budynków obecnie pokrytych eternitem mogą liczyć na pomoc finansową w wymianie pokryć dachowych, a jeśli tak, to jakiego rodzaju.

Liczę na wyczerpującą odpowiedź.

Łączę wyrazy szacunku

Michał Wojtczak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Michała Wojtczaka, skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

Podróżując samochodem po Polsce każdy z nas wielokrotnie trafia na nieczynne przejazdy kolejowe. Najczęściej są przed nimi ustawione znaki "Stop". Nie bardzo wiadomo dlaczego, bo każdy może zobaczyć zardzewiałe tory kolejowe porośnięte wysoką trawą, kolizja z przejeżdżającym pociągiem nikomu więc nie zagraża. Kierowcy stale podróżujący trasą z takim przejazdem wiedzą zresztą dobrze, od jak dawna jest on nieczynny. Takich nieczynnych przejazdów kolejowych jest, niestety, bardzo dużo. Przed każdym z nich każdego dnia zatrzymują się tysiące pojazdów, które po chwili ruszają z miejsca. Ministrowi transportu nie trzeba chyba tłumaczyć, że wiąże się to ze zwiększonym zużyciem paliwa. Nie jest to może istotne z punktu widzenia właściciela samochodu osobowego, ale jest już odczuwalne dla właścicieli firm transportowych, a w skali całego kraju powoduje całkiem niemałe straty spowodowane zwiększonym i zupełnie niepotrzebnym zużyciem paliwa. Nie może to być obojętne ani dla gospodarki, ani dla środowiska naturalnego. Są także inne negatywne konsekwencje. Stan "porzuconych" przez PKP przejazdów kolejowych jest coraz gorszy i coraz trudniej przez nie przejechać. Ponadto kierowcy, nie widząc uzasadnienia dla ustawionych przed takimi przejazdami znakami "Stop", zaczynają je lekceważyć, co może się skończyć tragicznie w przypadku przejazdu przez nieznany, podobnie oznakowany, niestrzeżony, ale czynny przejazd kolejowy.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Ministra z następującymi pytaniami: czy znana jest skala opisanego zjawiska, to jest liczba nieczynnych przejazdów kolejowych, na których nie przewiduje się w najbliższym czasie przywrócenia ruchu pociągów? Jakie są łączne straty spowodowane niepotrzebnym zużyciem paliwa przez pojazdy zatrzymujące się przed nieczynnymi przejazdami kolejowymi? Czy Ministerstwo Transportu zamierza podjąć jakiekolwiek kroki zmieniające ten zupełnie niezrozumiały stan rzeczy?

Jednocześnie zwracam się do Pana Ministra z apelem, by nie lekceważyć tej, z pozoru błahej sprawy. Nieczynne przejazdy można bowiem, przynajmniej czasowo, do ewentualnego wznowienia ruchu kolejowego, zalać asfaltem. Oszczędności będą oczywiste. Poprawi się też płynność ruchu na drogach (co w naszym przypadku nie jest bez znaczenia), a kierowcy będą traktowali znaki "Stop" z należytą powagą.

Łączę wyrazy szacunku

senator RP
Michał Wojtczak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

W nawiązaniu do oświadczeń złożonych na trzydziestym trzecim i trzydziestym czwartym posiedzeniach Senatu składam relację tytułem uzupełnienia informacji o faktach wraz z dowodami świadczącymi o uchybieniach sądowych i prokuratorskich w przedmiotowych sprawach.

W pierwszym omawianym przypadku dotyczącym Józefa Smolaka w sprawie o wykroczenie z tytułu zniszczenia i kradzieży mienia na kwotę 35 zł, toczącej się przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie pod sygnaturą akt XIII W 353/06, po raz kolejny nie udało się policji doprowadzić Józefa Smolaka na badania psychiatryczne pomimo przeszukania mieszkania przez obwinionego na zarządzenie sądu. Jednak tym razem Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie wydała postanowienie o odmowie zatwierdzenia przeszukiwania z dnia 22 czerwca 2007 r., sygnatura akt Ko 500/07. Decyzja ta w moim rozumieniu jest prawidłowa, albowiem przymusowe badanie psychiatryczne nie jest tożsame z rozkazem rewizji osoby.

W związku z tym uchybieniem sądowym Józef Smolak złożył wniosek do Sądu Rejonowego w Rzeszowie o wyłączenie SSR Alicji Kuroń ze składu orzekającego w jego sprawie, gdyż nie rozpatruje ona wniosków obwinionego, w tym wniosków dowodowych, lecz zajmuje się bezustannie doprowadzaniem siedemdziesięciopięcioletniego obwinionego na badania psychiatryczne. W moim przekonaniu, po zapoznaniu się dogłębnie z przedmiotową sprawą, uporczywe próby doprowadzenia obwinionego na badania psychiatryczne są rodzajem nieuzasadnionej materią sprawy represji. Jest to nieuzasadnione wykorzystywanie badań psychiatrycznych przez sąd. Na temat niekonstytucyjności podstaw prawnych tego rodzaju praktyk wypowiedział się właśnie wczoraj, to jest 10 lipca 2007 r., Trybunał Konstytucyjny.

Nieco odmiennie sytuacja wygląda w drugiej omawianej w moich oświadczeniach sprawie, dotyczącej Pawła Szczepaniaka oskarżonego o łowienie ryb na własnej nieruchomości gruntowej na szkodę Polskiego Związku Wędkarskiego, toczącej się przed Sądem Rejonowym w Śremie, sygnatura akt II K 357/07. Sprawa ta formalnie jeszcze się nie rozpoczęła, lecz jest na etapie dochodzenia Ds 1662/06. Prokurator rejonowy w Śremie zlecił przeprowadzenie przeszukania w domu Pawła Szczepaniaka w Krajkowie, jednak do dnia dzisiejszego nie została rozpoznana skarga na to bezprawne przeszukanie.

Również w tej sprawie zlecono badania psychiatryczne obwinionego bez wyraźnej potrzeby. Badania te wykonano i faktycznie nie wynika z nich, żeby poza represyjnością miały one jakieś znaczenie dla prowadzonej sprawy. Prokurator Jacek Masztalerz i SSR Renata Chmielowska ze Śremu skutecznie mnożą uboczne postępowania, lecz do dnia dzisiejszego nie wydano orzeczenia w sprawie bezprawnego przeszukania w dniu 24 kwietnia 2007 r. w domu Pawła Szczepaniaka. Efektem tych praktyk są skargi złożone przez Pawła Szczepaniaka do Ministerstwa Sprawiedliwości w sprawach: II Kp 132/07, II Kp 133/07, II Kp 131/07, II Kp 138/07, II Kp 137/07, II Kp 143/07, II Kp 144/07, II Kp 136/07, II Kp 139/07. Skargi te świadczą o bezradności starań Pawła Szczepaniaka w sprawie zareagowania na uchybienia niższej instancji.

Ten brak reakcji nabiera charakteru konfliktu społecznego w środowisku. W celu przerwania eskalacji tego konfliktu zasadne wydaje się rozpatrzenie możliwości wyłączenia z orzekania przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości wymienionych w moim oświadczeniu, co zostało udokumentowane w załączonym do oświadczenia pliku dokumentów w przedmiotowych sprawach.

Odpowiadając z kolei na nadesłaną panu marszałkowi Senatu odpowiedź z dnia 30 maja 2007 r. na moje oświadczenie złożone na posiedzeniu Senatu w dniu 26 kwietnia 2007 r., chciałbym podnieść kilka nowych kwestii w przedmiotowej sprawie, które w nieco innym świetle ją przedstawiają. Otóż w dniu 23 maja 2007 r. siedem osób, włącznie z rolnikiem obwinionym, reprezentujących organizacje rolnicze z Wielkopolski, uczestniczyło w komisyjnej lustracji nieruchomości położonych na działkach nr 175/1 i nr 175/2 w miejscowości Krajkowo, w gminie Mosina. W oglądzie terenowym uczestniczył również rzeczoznawca majątkowy w zakresie szacowania nieruchomości legitymujący się aktualnym świadectwem uprawnień zawodowych. Na podstawie tych oględzin została opracowana przez rzeczoznawcę majątkowego opinia finansowa, w której posiadaniu jest między innymi Romuald Buczkowski - doradca Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.

W wyniku lustracji i analizy przedstawionych dokumentów stwierdzono następujący stan nieruchomości, przyjęty na dzień zdarzenia, to jest 12 grudnia 2006 r., równoznaczny ze stanem w dniu wydania opinii.

Na podstawie wypisu z aktu notarialnego, sygnatura AII/4331/79, z dnia 18 kwietnia 1979 r. właścicielem działki nr 175 o powierzchni całkowitej 6,8 ha stali się: Benon Marian Szczepaniak wraz z żoną Marią. Na podstawie wypisu z rejestru gruntów z dnia 7 maja 2007 r. współwłaścicielami działek nr 175/1, nr 175/2 i nr 184 są: Eugenia Szczepaniak, córka Mariana i Donaty, Paweł Szczepaniak, syn Benona i Marii. Działka nr 175 uległa podziałowi fizycznemu na działki nr 175/1 i 175/2, w tym jedna z działek stanowi drogę dojazdową, biegnącą wzdłuż wału ochronnego w kierunku do rzeki Warty. Nieruchomość składa się z trzech działek o nrach 175/1, 175/2 i 184, lecz przedmiotem oceny w opinii są tylko działka nr 175/1 o powierzchni 0,8168 ha i działka nr 175/2 o powierzchni 5,9832 ha oraz działki znajdujące się w sąsiedztwie innych właścicieli nieruchomości dla porównania. Opis wyżej wymienionych działek mieści się w obszarze gospodarstwa rolnego o całkowitej powierzchni 17,12 ha, w tym:

1. działka nr 175/1 stanowi użytek rolny, oznaczony w ewidencji gruntów jako łąka kl VI o powierzchni 0,6978 ha,

2. nieużytek o powierzchni 0,119 ha.

1. Działka powstała po podziale fizycznym działki nr 175 i pełni funkcję drogi dojazdowej, biegnącej wzdłuż wału nasypowego. W skład wyżej wymienionej działki wchodzi część powierzchni oznaczonej na mapie glebowo-rolniczej symbolem WN, co oznacza wody - nieużytki, i stanowi fragment oczka wodnego z ograniczonym przepływem wody w stronę bezpośredniego ujęcia wody pitnej miasta Poznania. Betonowa zapora zamyka na stałe bezpośredni dostęp do oczka wodnego znajdującego się po przeciwnej stronie wału nasypowego i dalej, w kierunku wody otwartej, jaką jest rzeka Warta. Działka zlokalizowana jest wzdłuż wału nasypowego, a na granicy wyżej wymienionej działki przed linią wału został zbudowany przepust betonowy z zaporą zamkniętą na stałe. Komisyjna lustracja wykazała, że nie ma ruchu przepływu wody, co oznacza, iż oczko wodne stanowi wyłącznie ciek pozalewowy z wodą stałą, mało dotlenianą. Umieszczony przed granicą wału trwale zamykany przepust betonowy ma za zadanie niedopuszczanie stałych wód oczka wodnego do wód oczka wodnego istniejącego po przeciwnej stronie wału i dalej, do płynącej części rowu, doprowadzającego wodę do ujęcia wodnego wody pitnej miasta Poznania. Stan ten obrazują zdjęcia oznaczone nrem 1 pkt A i nrem 5A, to jest przepust, oraz nrami 2, 3, 4 i 5. Całe oczko wodne, w tym jego fragmenty, stanowią teren pozalewowy, porośnięty trawą, trzciną, z różnorodnym ptactwem wodnym. Głębokość oczka jest niewielka i wynosi od 0,5 m do 2 m, w niektórych miejscach woda rozlewa się płasko na łące. Całość stanowi grunt rolny użytkowany rolniczo. Działka nr 175/1 jest współwłasnością wykazanych osób i stanowi teren prywatny tych osób. Przez teren oczka wodnego nie przepływa rów nawadniająco-odwadniający.

2. Działka nr 175/2 stanowi fragment oczka wodnego pokazanego na załączonych do oświadczenia zdjęciach od nru 13 do nru 23. Działka powstała po fizycznym podziale działki nr 175 i pełni funkcję nieużytku rolnego, łąki przylegającej bezpośrednio do działki nr 175/1, leżącej wzdłuż wału nasypowego. Część działki oznaczona jest na mapie glebowo-rolniczej symbolem WN, co oznacza wody - nieużytki, i stanowi fragment oczka wodnego z ograniczonym przepływem wody w stronę bezpośredniego ujęcia wody pitnej miasta Poznania, zamykając tym samym bezpośredni dostęp do wody otwartej, jaką jest rzeka Warta.

Działka zlokalizowana jest wzdłuż wału nasypowego, a przed linią wału został zbudowany przepust betonowy z zaporą, zamkniętą na stałe, zdjęcia nr 13 I i nr 14. Komisyjna lustracja wykazała, że nie ma ruchu przepływu wody, co oznacza, iż oczko wodne stanowi wyłącznie ciek pozalewowy z wodą stałą, mało dotlenianą. Stan spokojnej wody widoczny jest na zdjęciach nr 13 i 15, a także nr 16. Fakt, że woda ta ma charakter ostojny, potwierdzają rośliny wodne: grzybienie i grążele, zdjęcia nr 14 i 16, oraz plamy glonów nawierzchniowych, co uwidocznia zdjęcie nr 15. Umieszczony przed granicą wału przepust betonowy, zdjęcie nr 14 oznaczone literą K, trwale zamyka i nie dopuszcza do przelewu stałych wód oczka wodnego do drugiego oczka wodnego, umieszczonego po przeciwległej stronie wału. Wykazana na mapie część oczka wodnego jest własnością wymienionych współwłaścicieli, a pozostała część oczka wodnego w dalszej części jest własnością kolejnych osób fizycznych. Cały teren wody - nieużytku, w tym jego fragmenty, stanowią teren pozalewowy, porośnięty trawą, trzciną, z różnorodnym ptactwem wodnym. Głębokość oczka jest niewielka i wynosi od 0,5 m do 3 m, a w niektórych miejscach woda rozlewa się płasko na łące. Całość stanowi grunt rolny użytkowany rolniczo. Działka nr 175/2 jest współwłasnością wykazanych osób.

Część wody - nieużytku sięga od granicy wału do drogi, co wskazują zdjęcia nr 21 i 22. Jest to teren będący współwłasnością wymienionych współwłaścicieli nieruchomości. Na podstawie zeznań Pawła Szczepaniaka w dniu komisyjnej kontroli łowienie ryb odbyło się na terenie wody - nieużytku w miejscu oznaczonym literą H, zdjęcie nr 15, w pobliżu rosnącego drzewa.

Cały opisywany teren nie jest jednakowo zalany wodą. Powierzchnia oczka wodnego jest trwale rozgraniczona drogą. Za drogą mieści się obszar zalewowy o niewielkiej głębokości, gdzie woda jest płasko rozlana i tworzy rozlewisko. Zostało to pokazane na zdjęciach o nrach 17, 18 i 19, 23, gdzie widać granicę końcową tego cieku. Poza granicą wału po przeciwległej stronie również znajduje się oczko wodne, które mieści się w obszarze kolejnej działki osoby prywatnej. Stan tego cieku pokazują zdjęcia nr 8, 9, 10, 11, 11a. Oczko wodne znajdujące się po lewej stronie utwardzonego płytami żelbetowymi wału również jest trwale zamknięte przepustem betonowym, który odgradza wody stałe od rowu doprowadzającego wodę do ujęcia wody pitnej miasta Poznania. Przepust został oznaczony literą E.

W dniu komisyjnej lustracji stwierdzono, iż stan wody przed przepustem na oczku wodnym był wyższy i wynosił 3,8 m głębokości, a za przepustem, na rowie doprowadzającym wodę do ujęcia wody pitnej miasta Poznania, stwierdzono stan wody o głębokości 3,13 m. Różnica stanu wody w tych ciekach wskazuje na brak bezpośredniej łączności oczek wodnych z rzeką Wartą z powodu izolacji tych wód od wody stanowiącej własność Skarbu Państwa, jaką jest rzeka Warta.

Z uwagi na stałe zamknięcie przepustu i wyższy poziom wody w oczku wodnym niż w rowie doprowadzającym wodę z rzeki Warty do ujęcia wody pitnej nie ma możliwości, aby ryby przepływały z rowu o niższym poziomie i tym samym z rzeki Warty do oczek wodnych. Ryby w oczkach występują z naturalnego namnożenia oraz pojawiają się sztucznie poprzez systematyczne wpuszczanie narybku przez właścicieli gruntów. Stwierdzono brak bezpośredniego stałego dostępu oczek wodnych do wody płynącej z rzeki Warty. Istnieje jeszcze jedynie taka możliwość, że w razie silnego wezbrania rzeki Warty jej wody wylewają się z koryta rzeki na sąsiednie łąki i mogą zasilić istniejące zbiorniki wodne, tak zwane oczka wodne. Ewentualny narybek, który zostanie przeniesiony na użytki rolne, staje się własnością właścicieli nieruchomości. Stan ten reguluje przepis art. 19.1. ust. 3, który stanowi, że ryby niewyłowione w ciągu miesiąca od zalania gruntu stanowią pożytki, do których pobierania jest uprawniony posiadacz gruntu.

Przepis art. 19.1. ust. 2 pozwala wejść na grunt właściciela uprawnionemu do rybactwa tylko w wypadku wystąpienia wody poza linię brzegową rzeki Warty w celu połowu ryb. Wtedy posiadacz - właściciel gruntu ma prawo do odszkodowania za wejście na jego teren i połów ryb. Sytuacja taka może mieć miejsce tylko raz na kilkanaście lat, gdy rzeka wystąpi z brzegów. Uprawniony do rybactwa może jednak wejść na teren obcy tylko w określonym czasie, to jest do jednego miesiąca od wylewu wody. Inne przypadki wejścia na teren prywatny są naruszeniem prawa własności właściciela nieruchomości. Ochronę prywatnej własności, w tym nieruchomości, zapewnia obywatelowi konstytucja, o czym muszą pamiętać zwłaszcza przedstawiciele władz samorządowych, w tym również organizacji publicznych, takich jak związki wędkarskie. W badanym przypadku mogło nastąpić naruszenie prawa do ochrony własności.

Art. 4 ustawy o rybactwie śródlądowym stanowi, że do chowu, hodowli i połowu ryb jest uprawniony posiadacz gruntów pod wodami stojącymi, a na wodach płynących ten, kto otrzymał pozwolenie wodnoprawne na szczególne korzystnie z wód dla celów rybackich, zwani dalej uprawnionymi do rybactwa. Przepis art. 4 zezwala na łowienie ryb właścicielom wód stojących i ustanowił ich uprawnionymi do rybactwa, a uprawnienie to nie zostało uzależnione od konieczności posiadania tak zwanej karty wędkarskiej. Teren, na którym łowi ryby właściciel wody - nieużytku, nie stanowi też tak zwanego obwodu rybackiego, albowiem na podstawie art. 12.1. obwody rybackie ustanawia się na wodach państwowych, nie jest on też obrębem hodowlanym ani obrębem ochronnym dla rybactwa.

Art. 20.1. ustawy o rybactwie śródlądowym stanowi, że uprawniony do rybactwa może posiadać narzędzia i urządzenia połowowe. Zatem właściciel wody - nieużytku jako uprawniony do rybactwa też może takie narzędzia posiadać. Na podstawie art. 23 wyżej wymienionej ustawy w czasie wykonywania czynności służbowych strażnik Państwowej Straży Rybackiej jest uprawniony do kontroli dokumentów i złowionych ryb, lecz winien prawidłowo oceniać, czy zachodzi podejrzenie popełnienia wykroczenia lub przestępstwa.

Art. 27a.1. wyżej wymienionej ustawy stanowi o karach, ale dla osób niebędących uprawnionymi do rybactwa. Paweł Szczepaniak w momencie łowienia ryb był osobą uprawnioną do rybactwa. Jak wynika z wywiadu, nie zajmuje się on łowieniem ryb w różnych miejscach, na wodach płynących, państwowych, w sposób amatorski, albowiem powinien posiadać w celu wykonywania tej czynności kartę wędkarską. Na podstawie wskazań podczas wizji lokalnej stwierdzono, że połowu dokonał na gruncie stanowiącym wodę - nieużytek, który jest jego współwłasnością.

Na podstawie art. 12 ustawy - Prawo wodne wody stojące oraz wody w rowach znajdujące się w granicach nieruchomości gruntowej stanowią własność właściciela nieruchomości. Art. 13.1. stanowi, że ryby oraz inne organizmy żyjące w wodzie stanowią jej pożytki, do pobierania których jest uprawniony właściciel wody.

W związku z przedstawionym materiałem eksperckim i dowodowym jeszcze raz bardzo stanowczo proszę o objęcie nadzorem sprawy prowadzonej przez Prokuraturę Rejonową w Śremie oraz Sąd Rejonowy w Śremie.

Z wyrazami szacunku

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Krzysztofa Piesiewicza, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwróciło się do mnie jako senatora RP, członka senackiej Komisji Praw Człowieka i Praworządności, wiele osób - prawnicy, dziennikarze, jak i zwykli wyborcy - z pytaniami dotyczącymi funkcjonowania tak zwanych sądów dwudziestoczterogodzinnych.

Od wprowadzenia trybu przyśpieszonego do procedury karnej w prasie pojawiają się systematycznie artykuły, w których wypowiadają się również przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania, wytykający niedoskonałości ustawy. Temat wywołuje cały czas zainteresowanie społeczeństwa. Trudno się temu dziwić, gdyż wprowadzenie tej instytucji poprzedzone było ogromną akcją propagandową. Kwestia wzrostu poczucia bezpieczeństwa wśród obywateli w dalszym ciągu należy do najważniejszych problemów podawanych przez ośrodki badania opinii publicznej.

Niestety, tytuły prasowe: "Umierają sądy 24-godzinne", "Sąd rowerowy RP", "Szybko i kosztownie" itd., a szczególnie treść artykułów podają w wątpliwość sens wprowadzonych zmian. Podobnie oceniają działanie trybu przyśpieszonego zwracający się do mnie prawnicy. Jako główne zarzuty stawiają oni między innymi to, że gros spraw dotyczy pijanych rowerzystów, a jedynie pojedyncze przypadki dotyczą występków szczególnie dotkliwych dla obywateli, jak kradzieże, kradzieże z włamaniem, bójki czy awantury wszczynane przez tak zwanych stadionowych chuliganów.

Podnoszą również problem wysokich kosztów funkcjonowania sądów dwudziestoczterogodzinnych, na przykład kosztów adwokatów z urzędu, a także problem zaangażowania sił i środków niewspółmiernych do popełnianych przestępstw - chodzi na przykład o konwojowanie przez policję zatrzymanych. Przywoływane są nawet statystyki, z których wynika, że gwałtownie spadła liczba spraw przed sądami dwudziestoczterogodzinnymi, choć nie spadła liczba przestępstw, które mogą być w tym trybie sądzone.

Panie Ministrze, nie kwestionując sensu dokonanych zmian w procedurze karnej i podkreślając jej zasadność w stosunku do niektórych rodzajów przestępstw, a jedynie w celu uzyskania pełnego obrazu sprawy, co pozwoli mi na rzeczowe rozmowy z osobami zwracającymi się do mnie, proszę o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań.

Ile spraw prowadzonych było dotychczas w Polsce w trybie przyśpieszonym - o ile to możliwe, z rozbiciem na poszczególne okręgi apelacyjne - w kolejnych miesiącach obowiązywania zmian?

Ile spraw dotyczy pijanych kierowców (rowerzystów), kradzieży, kradzieży z włamaniem, bójek?

Jakie są koszty dotychczas poniesione przez resort sprawiedliwości na realizację projektu sądów dwudziestoczterogodzinnych - koszty adwokatów z urzędu, obsługa trybu przez Krajowy Rejestr Karny?

Czy po wprowadzeniu trybu przyśpieszonego nastąpił spadek liczby występków karanych w tym trybie w porównaniu z poprzednim rokiem?

Z wyrazami szacunku

Krzysztof Piesiewicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Laseckiego, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Ustawa - Prawo energetyczne z dnia 10 kwietnia 1997 r. nakłada na gminy obowiązek planowania i finansowania oświetlenia ulic, placów i dróg publicznych znajdujących się na terenie gminy, podczas gdy właścicielami majątku oświetleniowego zwykle są przedsiębiorstwa dystrybucyjne - zakłady energetyczne. W tej sytuacji gminy nie mogą pełnić funkcji zarządcy majątku oświetleniowego. Obecnie owe przedsiębiorstwa dystrybucyjne są jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa i planowana jest ich prywatyzacja.

W związku z tym, w imieniu samorządów wielu gmin powiatów: częstochowskiego, myszkowskiego, lublinieckiego, w tym gmin: Mstów, Rędziny, Janów, chciałbym zapytać, czy możliwe jest uregulowanie tej sprawy poprzez wprowadzenie ustawy mającej na celu komunalizację majątku oświetleniowego na rzecz gmin? Ułatwiłoby to gminom zarządzanie oświetleniem ulicznym, którego planowanie i konserwacja jest ustawowym obowiązkiem tychże gmin.

Problem dotyka bardzo wielu samorządów i sytuacja ta wymaga regulacji. Jeśli proponowane rozwiązanie okaże się niemożliwe do zrealizowania, to czy w takim wypadku ministerstwo rozważa inną drogę postępowania w celu rozwiązania tego problemu?

Z wyrazami szacunku

Jarosław Lasecki
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Piotra BoroniaCzesława Żelichowskiego, skierowane do najwyższych władz państwowych:

Zakład Górniczo-Energetyczny "Janina" w Libiążu obchodzi w tym roku jubileusz stu lat swojego istnienia. Jubileusz to znamienity, świadczący o rozważnej i odpowiedzialnej pracy załogi oraz kadry zarządzającej. Istnienie na tak wymagającym rynku w branży wydobywczej jest również dowodem wysokiej jakości produktów.

Powstanie kopalni "Janina" na przełomie XIX i XX wieku miało kluczowe znaczenie dla losów społeczności Libiąża i okolic. Ze stosunkowo niewielkiej wioski miejscowo¶æ rozros³a siź do wielko¶ci miasteczka. Wymusi³o to zmianź mentalno¶ci i charakteru mieszkańców, którzy stali siź robotnikami przemys³owymi. Kopalnia zaktywizowa³a lokaln± ludno¶ę, rozwijano o¶wiatź, kulturź, kwit³ handel, us³ugi, rozbudowano administrację oraz komunikację. Pojawiły się naturalne tendencje wyzwalające w jednostkach kreatywność i zorientowanie na rozwój.

Swoje istnienie kopalnia zawdzięcza francuskiej spółce górniczej Compagnie Galicienne de Mines, która na przełomie wieków podjęła się zbadania złoża, a następnie budowy kopalni węgla kamiennego w miejscowości Libiąż, co okazało się znakomitym posunięciem z perspektywy możliwości i przeobrażenia regionu.

W roku 1905 rozpoczęto drążenie szybu "Janina I". W roku 1906 przystąpiono do głębienia szybu nr II. W tym samym czasie rozpoczęto budowę osiedli dla pracowników napływających z okolicznych wiosek oraz ze Śląska. W latach 1920-1930 ubiegłego stulecia odnotowano rozwój kopalni w związku z rozpoczęciem eksploatacji nowych pokładów: "Zygmunt" oraz "Aleks". W 1920 r. uruchomiono także kolej spalinową, a w 1930 r. zelektryfikowano całkowicie transport dołowy.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej w kopalni pracowało około ośmiuset górników dołowych. Konsolidacja załogi wobec potrzeby uniemożliwienia okupantowi wydobywania złóż skutkowała wypadkami i prowokowaniem zdarzeń utrudniających rytmiczne wydobycie.

Jednakże rozwój kopalni nastąpił dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Wojna i jej zniszczenia wymagały zapewnienia szerokiego dostępu surowców do odbudowywanych zakładów. Narzucony odgórnie system gospodarczy nie sprzyjał jednak rozwojowi i aktywności gospodarczej. Systematyczny wzrost wydobycia ujawniał braki w infrastrukturze technicznej. Wokół nowych wyrobisk konsolidowała się nowa infrastruktura w postaci obiektów mieszkalnych, oświatowych, socjalnych i rekreacyjno-sportowych.

Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to szczyt eksploatacji złóż, który osiągnął swoje apogeum w liczbie trzech milionów ton rocznego wydobycia w latach osiemdziesiątych.

Zmiana systemu polityczno-gospodarczego po roku 1989 postawiła przed kopalnią nowe wyzwania: produkcję odpowiednią do potrzeb rynku, zoptymalizowanie zatrudnienia, zakres finansowania inwestycji i nadetatowość załogi.

W latach dziewięćdziesiątych rozpoczęto prace nad poprawą jakości oferowanego węgla, wprowadzono system zarządzania kosztami, zracjonalizowano proces produkcji. Od 1993 r. libiąska kopalnia weszła w skład Nadwiślańskiej Spółki Węglowej, w ramach której kopalnia "Janina" uzyskała szeroką pomoc i zrealizowała wiele planowanych zamierzeń.

W ramach poszukiwań technicznych i formalnych w roku 2003 Zakład Górniczo-Energetyczny "Janina" Sp. z o.o. skonsolidowano z grupą kapitałową Południowego Koncernu Energetycznego SA, który w kwietniu 2004 r. rozpoczął swoją działalność.

25 stycznia 2005 r. powstał Południowy Koncern Węglowy SA, który 1 lipca 2005 r. przejął majątek dwóch podmiotów górniczych znajdujących się w grupie kapitałowej SA ZGE "Sobieski-Jaworzno III" Sp. z o.o. i ZGE "Janina" Sp. z o.o. Powołana w ramach grupy kapitałowej struktura ma zapewnić odbiorcom rytmiczne dostawy paliwa.

Kopalnia "Janina" chwalebnie wpisała się w zasługi dla naszego regionu. Zawsze otwarta na współpracę z lokalnym samorządem, dawała znakomity przykład harmonijnego współistnienia z władzami i instytucjami znajdującymi się na terenie gminy Libiąż. Dotychczasowe jej losy pozwalają patrzeć na przyszłość zakładu z dużym optymizmem i nadzieją. Stanowi ona gwarancję dla trwałego rozwoju, zarówno Libiąża, jak i kraju.

Sto lat nieprzerwanego istnienia przedsiębiorstwa stanowi wzór i przykład do naśladowania dla innych, jak w zmieniającej się rzeczywistości i pomimo niezależnych od człowieka zawirowań przetrwać i perspektywicznie patrzeć w przyszłość.

W związku z tym zwracam się do wszystkich władz państwowych o intensywne poparcie obchodów jubileuszu kopalni "Janina", gdyż dzięki swojej postawie zasługuje ona na szacunek i uznanie.

Łączymy wyrazy szacunku

Piotr Boroń
Czesław Żelichowski
senatorowie RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Boronia na jubileusz stuczterdziestolecia Towarzystw Gimnastycznych "Sokół" 1867-2007:

Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" powstało we Lwowie 7 lutego 1867 roku. Celem Towarzystwa był nie tylko rozwój kultury fizycznej zgodny z zasadą mens sana in corpore sano (w zdrowym ciele zdrowy duch), ale i zwrócenie uwagi Polaków na sprawy narodowe i wychowanie patriotyczne, a przede wszystkim przywrócenie wiary w sens walki o niepodległość po tragedii powstania styczniowego. Już w krótkim czasie po utworzeniu Towarzystwa należało do niego kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W 1910 r. na Zlocie Grunwaldzkim w Krakowie było ponad siedem tysięcy osób, a w pokazach sportowo-bojowych ćwiczyło ponad trzy tysiące sokołów. Przez całą drugą połowę XIX wieku i prawie do końca lat dwudziestych XX wieku budowano na zniewolonych ziemiach polskich - i to niemal wyłącznie ze składek i darowizn społecznych - setki pięknych sokolni, będących wielofunkcyjnymi budynkami przeznaczonymi do uprawiania sportu, będących także siedzibami bibliotek, teatrzyków, chórów itp. Innymi słowy były to miejsca służące integracji Polaków w celu pogłębiania świadomości narodowej i przygotowania społeczeństwa do kierowania bytem samodzielnego państwa w najistotniejszych dla niego dziedzinach. "Sokół" tworzył nowożytną historię walki (na przełomie XIX i XX wieku) o wolną Polskę. Sokoli wpisali się w zbrojną walkę o odzyskanie niepodległości. Brawurowa szarża II szwadronu 2 Pułku Ułanów pod dowództwem rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza, złożonego z krakowskich sokołów pod Rokitną, sokola Straż Obywatelska podczas obrony Lwowa, Żelazna Brygada Legionów, a później słynna Błękitna Armia generała Józefa Hallera to tylko nieliczne przykłady wielkiego bohaterstwa polskiego sokolstwa. Historia "Sokoła" to początki dziejów polskiego skautingu, harcerstwa, sportu i historia pierwszych polskich klubów sportowych. W Krakowie na przykład w dniu 14 lipca 1892 roku z okazji II Zlotu Sokolego rozegrano w Parku Jordana pierwszy międzymiastowy mecz piłkarski pomiędzy Krakowem a Lwowem.

Po okresie II wojny światowej "Sokół" wznowił swoją działalność, ale na krótko. W latach 1947-1949 ówczesne władze i Urząd Bezpieczeństwa Publicznego podjęły decyzję o likwidacji Towarzystwa i represjonowaniu jego członków. "Sokół" przestał istnieć jako legalna organizacja, ale trwał i przetrwał w pamięci Polaków. Kilkakrotnie w czasach tak zwanej odwilży politycznej podejmowano próby jego reaktywowania, ale bezskutecznie, ponieważ komunistyczne władze konsekwentnie do tego nie dopuszczały.

Dopiero wiele lat później, po żmudnych staraniach, w 1989 roku Towarzystwo zostało reaktywowane i przywrócono mu dawny status. Niestety, wkrótce okazało się, że i w wolnej Polsce Towarzystwo spotkało się z niebagatelnymi trudnościami. W większości wypadków lokalne władze przede wszystkim nie chciały reaktywowanym organizacjom zwrócić zagrabionego majątku, który bardzo chętnie i szybko przekazywano natomiast na inne cele. Zwłaszcza na południu Polski, w Małopolsce, na Podkarpaciu, gdzie prawie w każdej większej miejscowości zachowały się zabytkowe sokolnie, wywłaszczono dawnych prawowitych właścicieli i majątek przejęły gminy, przeznaczając zwykle budynki na cele gospodarczo-handlowe, co w krótkim czasie doprowadziło zabytkowe gmachy do kompletnej dewastacji. Stało się tak i nadal się dzieje, ponieważ w dalszym ciągu obowiązują decyzje administracyjne o likwidacji sokolich Towarzystw wydane w czasach komunistycznego reżimu w latach 1946-1949, które sądy administracyjne niechętnie uchylają,  zwracając obiekty dawnym właścicielom. Decyzje likwidujące Towarzystwa Gimnastyczne "Sokół" generalnie wiązały się z rażącym naruszeniem prawa, co ujawniają sądy, ale sformalizowany tryb ich działania, jak i zaszłości wynikające z upływu czasu, a przede wszystkim związane z naturalnymi zejściami dawnych członków powodują, że reaktywowanym Towarzystwom nie jest przywracany majątek.

Tak jednak nie musi być, czego przykładem jest zabytkowy budynek "Sokoła" w Krakowie. Gmach Towarzystwa, który powstał według projektu Karola Knausa, stanął w 1889 r. za rogatką Wolską (dziś ulica Piłsudskiego), w roku 1894 rozbudowany według projektu Teodora Talowskiego, wrósł w pejzaż i historię stołeczno-królewskiego Krakowa, pomimo dewastacji w latach PRL i dziś, zmagając się z wieloma trudnościami, tętni życiem pełen gwaru ćwiczącej młodzieży i usportowionych seniorów. Rozwija zainteresowanie uprawianiem sportu i kultywuje patriotyczne tradycje swoich założycieli. Prowadzi wiele sekcji sportowych, w tym sekcje gimnastyki rekreacyjnej, artystycznej, sportowej i akrobatycznej. Osiąga także sukcesy w gimnastyce wyczynowej i organizuje cykliczne międzynarodowe zawody sportowe oraz obozy sportowo-rekreacyjne. Prowadzi osiemnaście grup sekcyjnych, a w nich jednoczy około czterystu pięćdziesięciu osób - ćwiczącej młodzieży i seniorów. Tutaj w jubileuszowym roku odbył się zlot towarzystw sokolich.

Towarzystwo ponadto gromadzi cenne pamiątki sokole, remontuje swoje obiekty, wydaje "Przegląd Sokoli", organizuje Zloty Sokole, Zawody Kościuszkowskie, opiekuje się młodzieżą i Polakami z Kresów dawnej Rzeczypospolitej, pokazuje piękno ojczystego kraju i blisko współpracuje z polskim sokolstwem poza granicami kraju. Niewątpliwie tak właśnie mogłyby działać dla dobra naszej Ojczyzny również i inne Towarzystwa Gimnastyczne "Sokoła" w Polsce, gdyby podjęto skuteczne działania na szczeblu ustawodawczym ułatwiające procedurę zwrotu dawnego ich majątku. W każdym razie trzeba podjąć działania zmierzające do ochrony tych zabytkowych budynków, stanowiących istotny historyczny element bogactwa narodowego, przed powszechną dewastacją jaka ma niestety miejsce obecnie.

Oświadczenie niniejsze kieruję poprzez trybunę Senatu RP do tych patriotów, którym bliski jest los "Sokoła", którzy chcą i mogą wesprzeć jego działalność, szczególnie w roku jubileuszowym.

senator Piotr Boroń

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Boronia, skierowane do prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego:

Zwracam się z uprzejmą prośbą do Pana Premiera o przyspieszenie rozpatrzenia przez Radę Ministrów projektu Oświęcimskiego Strategicznego Programu Rządowego oraz przyjęcie go do realizacji. Na rok 2007 w budżecie zarezerwowano środki finansowe na realizację wyznaczonych zadań związanych z poprawą wizerunku otoczenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Z uzyskanych informacji wynika, iż program nie został jeszcze przyjęty.

Wizerunek Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu jest ważny w oczach zarówno Polaków, jak i całego świata. Wysoka liczba zwiedzających gości i pielgrzymów zobowiązuje do stworzenia jak najdogodniejszych warunków poznania tego szczególnego miejsca pamięci.

Wierzę, że wzajemne uzgodnienia wszystkich sygnatariuszy trzeciego etapu OSPR, które nastąpiły już kilka miesięcy temu, znajdą życzliwość w szybkim rozpatrzeniu przez Radę Ministrów i akceptacji jak najlepszych rozwiązań.

Piotr Boroń
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Kaweckiego, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

19 czerwca 2007 r. w dziennikach o godzinie 19.00 w TVN i 19.30 w TVP1 oraz w telegazecie TVP1 w pozycji 114 podano - tu cytuję telegazetę: "Na swojej stronie internetowej Wałęsa wyraża swój krytyczny stosunek do obecnego prezydenta i określa go wulgarnym słowem". Dzienniki TVN i TVP1 pokazały na ekranie fragment wydruku ze strony internetowej byłego prezydenta RP Lecha Wałęsy, na którym używa on pod adresem obecnego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego słowa, tu cytuję: "s-syn".

Art. 135 §2 kodeksu karnego stanowi: "Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".

Komentarz do k.k. z 1999 r., Wydawnictwo Zakamycze, pod redakcją profesora Andrzeja Zolla, stanowi odnośnie do przestępstwa z art. 135 §2 k.k.:

Teza 8 "(...) zachowanie się sprawcy skierowane jest przeciwko czci Prezydenta RP".

Teza 9: "Przestępstwo określone w art. 135 ma charakter powszechny. Jego sprawcą może być każdy (...) podmiot odpowiedzialności karnej".

Teza 21: "Przedmiotem bezpośredniego działania przestępstwa (...) jest osoba aktualnie urzędującego Prezydenta RP".

Teza 22: "Przepis (...) nie wiąże ochrony Prezydenta RP przed (...) znieważeniem z czasem wypełniania przez niego obowiązków lub z działalnością mającą związek z tymi obowiązkami. Znamiona opisane w omawianym typie czynu zabronionego wypełnia więc każde zachowanie polegające na (...) znieważeniu Prezydenta, niezależnie od miejsca, czasu oraz okoliczności jego popełnienia".

Teza 38: "Przestępstwo z art. 135 jest przestępstwem publiczno-skargowym, ściganym z urzędu".

W tym kontekście, Panie Ministrze Sprawiedliwości i Prokuratorze Generalny RP, proszę uprzejmie o spowodowanie wszczęcia śledztwa przeciwko byłemu prezydentowi RP Lechowi Wałęsie i skierowanie do sądu aktu oskarżenie z art. 135 §2 k.k. o przestępstwo popełnione na szkodę aktualnie urzędującego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

Tezy 16 i 17 do art. 135 k.k. w cytowanym komentarzu odsyłają do tez odnośnie do art. 133 k.k. w zakresie pojęć "znieważa" i "publicznie". Art. 133 k.k. stanowi: "Kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolitą Polską podlega karze pozbawienia wolności".

Cytowany komentarz do k.k. stanowi odnośnie do przestępstwa z art. 133 k.k. i oczywiście w zakresie art. 135 §2 k.k. co do pojęć "znieważenia" i "publicznie":

Teza 6: "Przepis art. 133 (i art. 135 §2 k.k. - przypis mój, A.K.) chroni przed naruszeniami cześć oraz szacunek należne Narodowi oraz RP" (w art. 135 §2 k.k.: należne aktualnie urzędującemu prezydentowi RP - przypis mój, A.K.).

Teza 16: "Zachowanie się sprawcy przestępstwa, o którym mowa w art. 133 (także w art. 135 §2 k.k. w odniesieniu do prezydenta RP - przypis A.K.), zostało przez ten przepis wyraźnie określone i polega na publicznym znieważeniu".

Teza 18: "Znieważenie oznacza więc zachowanie mające obelżywy, obraźliwy charakter, polegające na uczynieniu sobie z Narodu lub RP (także z prezydenta RP w kontekście art. 135 §2 k.k. - przypis A.K.) pośmiewiska, okazywaniu pogardy czy uwłaczania szacunkowi oraz czci przysługującej Narodowi oraz RP" (także aktualnie urzędującemu prezydentowi RP w kontekście art. 135 §2 k.k. - przypis A.K.).

Teza 20: "Znieważenie może (...) przejawiać się także w formie pisemnej, a więc zawarciu określonej treści w piśmie (...) wyrażającego treści obelżywe".

Teza 21: "możliwe jest także wypełnienie znaczenia »znieważa« poprzez sporządzenie odpowiedniej strony w komputerowym systemie przekazywania danych (tzw. Internet) i przesłaniu jej do powszechnego odbioru".

Teza 25: "Art. 133 (także art. 135 k.k. - przypis A.K.) wymaga, aby zachowanie sprawcy dokonane zostało publicznie".

Teza 26: "Publicznie, oznacza podjęcie zachowania w miejscu, które jest dostępne dla nieokreślonego bliżej liczebnie i rodzajowo kręgu osób. Warunek »publiczności« spełnia sama możliwość dostrzeżenia, przez bliżej nieoznaczoną liczbę osób, zachowania sprawcy ze względu na miejsce jego podjęcia, sposób lub okoliczności". Tu proszę porównać cytowaną tezę 21.

Teza 28: "Przestępstwo określone w art. 133 (także w art. 135 §2 k.k. - przypis A.K.) ma charakter umyślny (...) jedynie postać zamiaru bezpośredniego (...) sprawca musi działać ze szczególnego rodzaju zamiarem, wyrażającym wolę znieważenia - animus iniurandi".

Teza 29 do art. 133 k.k.: "Zachowanie znieważające wartości wymienione w art. 133 (także w art. 135 §2 k.k. - przypis A.K.) musi być w swej treści na tyle wyraźne, by mogło zostać uznane przy zastosowaniu możliwie maksymalnie zobiektywizowanych kryteriów, za przejaw poniżenia, pogardy, ośmieszenia, uwłaczania itp. Narodu lub RP" (także w kontekście treści art. 135 §2 k.k. w stosunku do osoby aktualnie urzędującego prezydenta RP).

Użycie przez byłego prezydenta RP Lecha Wałęsę na jego stronie internetowej określenia "s-syn" pod adresem aktualnie urzędującego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego spełnia wszelkie wymienione kryteria do uznania tego sformułowania za "znieważenie publiczne" w rozumieniu art. 135 §2 k.k.

Słowo "s-syn" jest najgorszą zniewagą w języku polskim, naruszającą cześć oraz szacunek należny urzędowi i osobie urzędującego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, jest zniewagą wyrażającą zarazem najwyższy stopień zawinienia. Chyba po raz pierwszy w historii Polski, Europy i świata były prezydent tak dotkliwie znieważył aktualnego prezydenta i to publicznie - przez internet. Słowo "s-syn" ma szczególnie obelżywe, pogardliwe i poniżające zabarwienie i znaczenie.

Tego rodzaju zachowanie byłego prezydenta RP Lecha Wałęsy daje wyjątkowo zły przykład w życiu politycznym Polski i powinno spotkać się ze szczególnie surową sankcją karną ze strony sądu. Tym bardziej że Lech Wałęsa kilka miesięcy temu również znieważył aktualnie urzędującego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, używając pod jego adresem określenia "dureń". Takie zachowania L. Wałęsy obniżają autorytet pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego w kraju i na arenie międzynarodowej, w tym w strukturach Unii Europejskiej. Obniżając autorytet prezydenta RP, obniżają autorytet państwa polskiego w polityce zagranicznej i pozycję Polski w Europie i świecie.

Były prezydent Lech Wałęsa publicznie demonstruje niedopuszczalne wypowiedzi wobec pana Krzysztofa Wyszkowskiego. Niedawno sąd zobowiązał eksprezydenta do przeprosin wymienionej osoby.

Lech Wałęsa niedawno żądał przeprosin od pana Andrzeja Gwiazdy i zwrotu przez niego Orderu Orła Białego. Z jakiego powodu?

Kilka tygodni temu w Sejmie RP miałem zaszczyt uścisnąć rękę panu Andrzejowi Gwieździe i pogratulować mu przyznania Orderu Orła Białego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pogratulowałem panu Andrzejowi Gwieździe całej jego działalności publicznej, a w szczególności wielkiego wkładu w powstanie w okresie PRL struktur organizacyjnych demokratycznej opozycji antykomunistycznej i wolnych związków zawodowych, w tym oczywiście Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność".

Chwała panu Andrzejowi Gwieździe za niezłomny charakter i nieugiętość w wieloletniej walce z komunizmem, z wszelkim złem w życiu publicznym PRL, III i IV RP, z wszelkiego autoramentu byłymi agentami i byłymi współpracownikami postpeerelowskich i postsowieckich służb specjalnych.

Najwyższe wyrazy szacunku i uznania kieruję też do pani Janiny Gwiazdy, która zawsze była z małżonkiem i zawsze go wspierała w walce o dobro kraju ojczystego. Najszczersze gratulacje z okazji uhonorowania bardzo wysokim odznaczeniem państwowym przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Zachowanie Lecha Wałęsy jest nie do przyjęcia.

Dlaczego kilka tygodni temu zaprezentował niedopuszczalne wypowiedzi wobec aktualnego ministra obrony narodowej RP, pana Aleksandra Szczygło, wcześniej sprawującego funkcję szefa Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego? Czy w tym zakresie zostało wszczęte śledztwo?

W tym miejscu muszę wyrazić żal, iż wydelegowany w 1990 r. przez przewodniczącego Krajowego Komitetu Obywatelskiego, profesora Zdzisława Najdera, uczestniczyłem w prezydenckiej kampanii wyborczej w pracach sztabu wyborczego Lecha Wałęsy. Jak miliony polskich antykomunistów nie miałem wówczas pełnej i rzeczywistej wiedzy politycznej.

Jako senator RP i członek KP PiS uprzejmie proszę Pana Ministra Sprawiedliwości, by jako Prokurator Generalny RP wydał polecenie wszczęcia śledztwa w przedmiotowej sprawie z art. 135 §2 k.k. i powiadomił mnie w ustawowym terminie o podjętych czynnościach w odpowiedzi na moje oświadczenie w zakresie wszystkich poruszonych problemów.

Z poważaniem

Andrzej Kawecki
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Kaweckiego, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

"Super Express" z 15 czerwca 2007 r., nr 138 (4899), w artykule Mirosława Kuźmina pod tytułem "Milicjanci chcieli mnie zabić" podaje: "Wiarę w sprawiedliwość przywróci mi skazujący wyrok sądu na moich oprawców - opowiada Zbigniew Romanowski (57 l.) z Krakowa. (...) Manifestacja 3 maja 1987 r. w Katedrze na Wawelu jest jedną z jego kolejnych. Nie wie, że bezpieka chce zrobić z tego pokazówkę na całą Polskę. Jest msza, potem on, współzałożyciel Niepodległego Ruchu Robotniczego, przemawia i na czele manifestacji schodzi ze Wzgórza Wawelskiego (...) Nie wie, że to on jest celem ataku. Tomasz W. z krakowskiej komendy milicji, miłośnik wschodnich sztuk walki, i jego kompan bokser z milicji - Kazimierz L., rzucają się na niego jak sępy. Tłuką, kopią, łamią nos, żuchwę, żebro, kostkę stopy... Nieprzytomnego zabierają na komendę. (...) Myślałam, że nie żyje - tego widoku nigdy nie zapomni Agata Michałek-Budzicz (42 l.), była działaczka KPN (...) gdy zobaczyła, jak wlekli Romanowskiego. - Zbyszek był cały we krwi, bez życia, stopa wyglądała jak oderwana - opisuje makabryczny obraz. - K...., zrobimy z wami tak samo - wrzasnął do nas któryś z milicjantów. - To była próba zabójstwa - nie ma wątpliwości Ryszard Majdzik (49 l.), działacz Solidarności. Obok morderstw Bogdana Włosika i Ryszarda Smagury, Zbyszek jest człowiekiem najbardziej skatowanym ze wszystkich krakowskich opozycjonistów. (...) Film z brutalnego rozbicia demonstracji nakręcili sami milicjanci. Miał być materiałem szkoleniowym. (...) Dziś ten film, na którym dobrze widać twarze funkcjonariuszy bijących i wyłapujących manifestantów, jest koronnym dowodem w śledztwie. (...) IPN prowadzi śledztwo w sprawie wydarzeń z 3 maja 1987 r. Zarzuty przekroczenia uprawnień i pobicia opozycjonistów usłyszeli już Kazimierz L. (51 l.), dziś rencista prowadzący firmę ochroniarską, i Tomasz W. (...) Podejrzani nie przyznali się do winy (...) odmówili składania wyjaśnień (...) Te same zarzuty (...) usłyszał w środę w IPN inny milicjant, który rozbijał tamtą manifestację i bił demonstrantów - Andrzej Cz. (46 l.). On sam zaprzecza, by brał udział w pobiciu".

Na końcu artykułu autor przytacza wypowiedź pokrzywdzonego Romanowskiego: "Tu nie chodzi tylko o rękę, która bije, ale o tych, którzy tą ręką kierują. A kierowali ludzie z Warszawy. Tam też trzeba szukać winnych - dodaje schorowany historyk żyjący z 522 zł renty, podczas gdy jego ciemiężyciele dostają osiem razy więcej".

To wstrząsający opis zbrodni komunistycznej. To lektura wyzwalająca alarmujące wołanie o sprawiedliwość.

Dlaczego nie przedstawiono sprawcom zbrodniczego ataku na opozycjonistę zarzutu z art. 13 §1 k.k. w związku z art. 148 §1 k.k., to jest usiłowania zabójstwa? Wydaje się to konieczne w kontekście tez do art. 148 k.k. w komentarzu. I tak komentarz do kodeksu karnego pod redakcją profesora Andrzeja Zolla - wyd. "Zakamycze", 1999 r. - w tezie 17 do art. 148 k.k. (s. 221) stwierdza: "art. 148 §1 wymaga do realizacji znamion opisanego w nim czynu zabronionego, umyślności zarówno w postaci zamiaru bezpośredniego, jak i zamiaru wynikowego. Sprawca może podejmować zachowanie skierowane przeciwko drugiej osobie w celu jej zabicia, w celu osiągnięcia innego skutku (także karnoprawnie obojętnego) ze świadomością konieczności pozbawienia życia drugiego człowieka jako środka do realizacji swojego celu lub jako następstwa ubocznego (zamiar bezpośredni) albo z przewidywaniem możliwości spowodowania śmierci człowieka zamiast osiągnięcia celu zamierzonego lub obok realizacji celu zamierzonego i godzenie się na taki skutek swojego zachowania (zamiar ewentualny)". Teza 19 do art. 148 k.k. stwierdza: "zamiar zabójstwa może być ustalony po dokładnej analizie przedmiotowej".

Wielokrotnie w telewizji różnych stacji prezentowano film przedstawiający dokonanie zabójstwa w Łodzi przed kilku laty. Kamera uchwyciła zdarzenie polegające na kilkakrotnym uderzeniu rękami i kopnięciu pokrzywdzonego przez sprawcę. Przy tym sprawca trafiał ofiarę w głowę i klatkę piersiową.

Dwaj funkcjonariusze MO, sprawcy zamachu na opozycjonistę Romanowskiego, to doświadczeni milicjanci - jeden specjalista od boksu, drugi specjalista od wschodnich sztuk walki. Oni, podobnie jak zabójca z Łodzi, również bili swą ofiarę rękami i kopali, także po głowie. Obrażenia Romanowskiego były bardzo ciężkie.

W kontekście takiego stanu faktycznego - analiza strony przedmiotowej wskazuje jednoznacznie, iż obaj milicjanci działali co najmniej cum dolo eventuali w zakresie czynu z art. 148 §1 k.k.

Przyjęcie zatem kwalifikacji prawnej ich czynu z art. 13 §1 k.k., w związku z art. 148 §1 k.k., jest w pełni uzasadnione stanem faktycznym i obowiązującym prawem.

Na koniec przytoczę tylko fragment tezy 3 do art. 11 k.k. w komentarzu do kodeksu karnego profesorów J. Bafii, K. Mioduskiego i M. Siewierskiego - Wydawnictwo Prawnicze, Warszawa 1987 r. - który brzmi: "zamiar sprawcy będący koniecznym elementem usiłowania może mieć postać zarówno zamiaru bezpośredniego, jak i zamiaru ewentualnego".

Powstają szczególnie ważne pytania.

Jak to się stało, że milicjant Tomasz W., przeciwko któremu istnieją tak zwane twarde dowody w postaci taśmy filmowej i zeznań świadków - notabene nie przyznaje się do winy - mógł przejść weryfikacje od 1989 r. i pracować przez tyle lat w Policji III RP?

Kto dokonywał jego weryfikacji od 1989 r.? Należy ustalić te osoby i zważyć konieczność przedstawienia im zarzutów niedopełnienia obowiązków służbowych.

Jak ważne jest dokładne prześwietlenie drogi zawodowej i życiowej osób powoływanych na ważne stanowiska, świadczy przykład Tomasza W. Powołanie go do Centralnego Biura Antykorupcyjnego powinno być sygnałem ostrzegawczym. Powinien to być pierwszy i ostatni taki przypadek. Nie może być więcej takich sytuacji, by to media ujawniały podobnych "budowniczych IV RP", powołanych na eksponowane stanowiska w strukturach państwa.

Proszę Pana Ministra o przedsięwzięcie niezbędnych działań prawnych i faktycznych, organizacyjnych, zapobiegających dalszemu funkcjonowaniu w organach ścigania IV RP osób odpowiedzialnych za zwalczanie w PRL demokratycznej opozycji solidarnościowo-niepodległościowej i to zwalczanie w sposób drastyczny, przybierający formę zbrodni komunistycznej.

Panie Ministrze! Autor artykułu wymienia jako ofiary zabójstw politycznych w PRL Bogdana Włosika i Ryszarda Smagury. Proszę poinformować, czy śledztwa w sprawie ich śmierci były prowadzone i czy zapadły prawomocne wyroki, a jeśli tak, to jakie? Jeśli nie, to należałoby podjąć niezbędne czynności wyjaśniające, a następnie procesowe, by te dwie kolejne zbrodnie komunistyczne stały się przedmiotem postępowania przed sądem przeciwko ich sprawcom. Proszę o informację w tej materii.

Jeśli chodzi o sprawę Romanowskiego, to oczywiście sprawa niezawisłości prokuratorów IPN jest bezdyskusyjna. Warto jednak, by rozważyli kwestię, czy nie mamy do czynienia z koniecznością zmiany kwalifikacji prawnej przedmiotowego czynu na czyn z art. 13 §1 k.k., w związku z art. 148 §1 k.k. Odpowiadający za zbrodnie komunistyczne powinni odpowiadać adekwatnie do stopnia zawinienia - czy to za dokonanie, czy to za usiłowanie - z właściwych i odpowiednio surowych przepisów, bez taryfy ulgowej.

Na koniec sprawa licencji dla byłych milicjantów na prowadzenie tak zwanych firm ochroniarskich. Powierzanie ochrony życia i mienia osobom podejrzanym o popełnienie zbrodni komunistycznej budzi stanowczy sprzeciw. Czy licencja taka zostanie cofnięta milicjantowi Kazimierzowi L.? Panie Ministrze, czy negatywnie zweryfikowani od 1989 r. byli funkcjonariusze SB i MO mają prawo do otrzymywania licencji na firmy zajmujące się ochroną życia ludzi i ochroną ich mienia? Czy sam fakt wydalenia ich ze służby w SB lub MO po 1989 r. nie stanowi sam w sobie przeszkody prawnej do prowadzenia firm tak zwanych ochroniarskich?

Sprawa ta jest też kolejnym przykładem na zdumiewającą niesprawiedliwość systemu emerytalnego. Ofiara zbrodni komunistycznej, pan Romanowski, ma 500 zł renty, a emeryci i renciści SB i MO mają te świadczenia kilkakrotnie wyższe! Czas już chyba przestać mówić o prawach nabytych w tym zakresie w odniesieniu do tych, którzy zajmowali się w PRL głównie zwalczaniem demokratycznej opozycji solidarnościowo-niepodległościowej.

Oczekuję odpowiedzi w terminie ustawowym na adres Senatu RP.

Z poważaniem

Andrzej Kawecki
senator RP


Poprzednia część, następna część