31 lipca 2006 r.

Komisja Praw Człowieka i Praworządności przystąpiła do rozpatrzenia ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów.

W posiedzeniu wzięli udział senatorowie - członkowie komisji oraz szef Kancelarii Senatu minister Ewa Polkowska, a także zaproszeni goście - prezes IPN Janusz Kurtyka, dyrektor Biura Prawnego IPN Krzysztof Zając, dziekan Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego Andrzej Rzepliński, doradca w Kancelarii Prezydenta RP Jan Olszewski, Anatol Lawina ze Stowarzyszenia Wolnego Słowa.

Rozpatrywana ustawa, uchwalona przez Sejm 21 lipca br., zakłada m.in. likwidację Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika Interesu Publicznego, przekazanie lustracji do IPN, rozszerzenie jej na nowe kategorie osób oraz szerszy dostęp do teczek IPN. Likwiduje status pokrzywdzonego (nadawany obecnie inwigilowanym w PRL, którzy nie byli agentami). Badane dotychczas przez RIP i Sąd Lustracyjny oświadczenia lustracyjne osób publicznych zostałyby zastąpione zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów tajnych służb PRL na ich temat. IPN zostałby zobowiązany do sporządzenia w ciągu 3 miesięcy listy agentów z PRL.

Podczas dyskusji nad ustawą senatorowie zgłosili prawie 40 poprawek. Przewidują one m.in. przywrócenie statusu pokrzywdzonego, oświadczeń lustracyjnych oraz procedury karnej w procesach o agenturalność. Zmierzają do tego, by na liście agentów, którą miałby stworzyć IPN, znaleźli się tylko ci, których "teczki pracy" zachowały się. Zakładają skreślenie możliwości zwalniania z pracy osób wskazanych w zaświadczeniu IPN jako agentów z PRL oraz tych, którzy w ogóle nie wystąpią do IPN o zaświadczenie. Poprawki przewidują ponadto rozszerzenie możliwości sprawdzania, czy ktoś był agentem, także na kościoły i związki wyznaniowe - mogłyby one występować do IPN o wydanie zaświadczenia co do osoby, która wyraziła na to zgodę.

Zdaniem przewodniczącego Komisji Praw Człowieka i Praworządności senatora Zbigniewa Romaszewskiego, status pokrzywdzonego jest potrzebny, "by nie mieszać tych, co walczyli z PRL, z tymi, co nic nie robili". Według poprawek, pokrzywdzonym byłby ten, o kim służby PRL zbierały tajne informacje, a nie był "osobowym źródłem informacji".

Zgodnie z proponowanymi poprawkami pokrzywdzony decydowałby, co z jego teczki w IPN nie mogłoby być udostępniane - mógłby nawet zastrzec jej całość.

Według poprawek, niezależnie od wprowadzenia zaświadczeń IPN zostałyby utrzymane oświadczenia lustracyjne osób publicznych. Składaliby je nadal ci, którzy obecnie podlegają lustracji, a także radni, IPN wydawałby zaś zaświadczenia tym, których lustracją objęła dopiero nowa ustawa (czyli np. dziennikarzom, naukowcom, dyrektorom szkół, szefom państwowych spółek) oraz tym, którzy sami wystąpią o te zaświadczenia.

Prawdziwość oświadczeń badałby nie RIP (jak obecnie), ale szef pionu śledczego IPN.

Według poprawek, w wypadku podejrzenia kogoś o "kłamstwo lustracyjne" szef pionu śledczego IPN kierowałby wnioski o zbadanie sprawy do wydziałów lustracyjnych, które powstałyby przy sądach okręgowych i apelacyjnych w tych miastach, gdzie są oddziały IPN. Sądy te działałyby w procedurze karnej (jak obecnie), a nie jak zapisał Sejm - cywilnej. Utrzymana byłaby sankcja 10 lat zakazu pełnienia funkcji publicznej dla "kłamców lustracyjnych".

Prezes IPN J. Kurtyka stwierdził, że zaproponowane przez senatorów poprawki gruntownie zmieniają filozofię ustawy. Zapowiedział też pisemne ustosunkowanie się do tych propozycji.

Komisja postanowiła kontynuować dyskusję nad zgłoszonymi poprawkami na następnym posiedzeniu, 1 sierpnia br.