24. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Pan senator Gruszka, proszę bardzo. A, przepraszam bardzo, pani minister chciała... Przepraszam, umknęło mi to. Pani minister chciała skomentować coś, proszę bardzo. Przepraszam, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Finansów
Elżbieta Suchocka-Roguska:

Panie Marszałku! Szanowni Państwo.

Ja nie chciałabym, żeby choć przez sekundę ktoś odniósł wrażenie, że rząd oszczędza na dzieciach z obszarów wiejskich. W trakcie odpowiadania na pytania wskazałam, że nadmiar rezerw celowych jest krytykowany zarówno przez państwo, jak i przez Najwyższą Izbę Kontroli. W związku z tym w przypadku tej rezerwy 12 milionów zł zostało umieszczone już w budżetach wojewodów, kwota 3 milionów zł stanowi uzupełnienie i będzie skierowana do tego województwa, w którym akurat te środki będą potrzebne. A więc te 12 milionów zł jest w budżecie. Panie Senatorze, nikt tych pieniędzy nie zabrał, nie zaoszczędził, one już są w budżetach wojewodów, od 1 stycznia są do dyspozycji, jeśli chodzi o finansowanie wypoczynku dzieci. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo, Pani Minister.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

(Senator Jerzy Chróścikowski: Ja tylko zacytowałem ekspertyzę profesora Czyżewskiego.)

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Tadeusz Gruszka:

Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoka Izbo!

Muszę się odnieść do sytuacji, która miała tu miejsce, a jest związana z wystąpieniem pana ministra. Skłonny jestem przyznać rację senatorowi Ortylowi, który stwierdził, że to jest polityka niestraszenia. Ja też zadawałem pytanie na temat, jak postępował rząd, jakie były wypowiedzi medialne, kiedy coś niedobrego zaczęło się dziać na rynkach. W tej sytuacji jest to wielkie potwierdzenie, że to jest polityka niestraszenia, bo trudno mi podejrzewać, że pan minister nie jest na tyle świadom i nie ma na tyle wiedzy ekonomicznej, żeby wiedzieć, że banki, kredyty, rynek pracy i przemysł to jest jeden ciąg. I jeżeli się to w jednym miejscu tknie, to i koniec się odezwie.

W poprawkach, które zamierzam złożyć wraz z senatorem Korfantym, będzie mowa o tym, o czym razem żeśmy w trakcie pytań dużo mówili, mianowicie o inwestycjach początkowych w górnictwie. Jest to o tyle ważne, że produktem końcowym węgla energetycznego jest światło. W zależności od tego, jak będzie kształtowała się cena węgla, będzie postrzegane górnictwo i w ogóle energetyka.

Na początku chciałbym sprostować wypowiedź sprawozdawcy, senatora Kleiny, który powiedział, że można skorzystać z pozycji "Bezpieczeństwo gospodarcze państwa", gdzie pewne kwoty są zabezpieczone. One są zabezpieczone dla górnictwa, ale tych pieniędzy nie można w żaden sposób ruszyć, bo one przeznaczone są na wykonywanie zadań kopalń w trakcie ich likwidacji oraz na działania osłonowe ze strony likwidowanych kopalń, które są jeszcze czynne. Są to pieniądze przeznaczone na likwidację zagrożeń, które mogą się pojawić, takich jak zagrożenie wodne czy gazowe. W projekcie budżetu, który nam został przedstawiony, nie jesteśmy w żaden sposób w stanie znaleźć takiej ścieżki, która by dotyczyła właśnie inwestycji początkowych.

Górnictwo jest w zapaści. Już w trakcie pytań chciałem przedstawić pewne dane: siedem milionów ton mniej w tym roku, siedem milionów w poprzednim, to już jest czerwone światło, to już nie jest dzwonek, a dzwon. Należy uruchomić w górnictwie pewne działania pomocowe. Zaznaczyłem także, że w tym roku eksport będzie mniejszy - i to po raz pierwszy, jak mi się wydaje, w historii górnictwa - niż import węgla na potrzeby energetyki. Górnictwo węglowe, które, jak wszyscy obecnie odpowiedzialni za górnictwo mówią, jest gwarantem bezpieczeństwa energetycznego, woła o pomoc w odtworzeniu zdolności produkcyjnych. Mówię to wprost. Ma to polegać na udziale w wysokości 30% ze strony państwa w inwestycjach początkowych. I nie sadźcie państwo, że górnictwo będzie bazowało tylko na tym, żeby móc odtworzyć front robót. Podam przykład Kompanii Węglowej, która z odpisu amortyzacyjnego może na ten cel przeznaczyć tylko 800 milionów zł. Środki, które zapewniałyby nie tylko egzystencję, ale i rozwój, to 1 miliard zł na rok 2009. Brakuje tych pieniędzy, o które górnictwo wystąpiło do ministra gospodarki. Ze zdziwieniem przyjęliśmy z panem senatorem Korfantym wyjaśnienia, że dokumenty w pewnym momencie się zgubiły. Były zapewnienia, i to medialne, że ministerstwo to otrzymało, było potwierdzenie. Ze strony Kompanii Węglowej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej były prośby o przyznanie tych limitów. Ministerstwo Gospodarki wyraziło chęć poparcia tego. Ze zdziwieniem przyjęliśmy dzisiaj informację, że w ministerstwie te dokumenty się nie odnalazły.

Identyczna sytuacja jak w Kompanii Węglowej jest na terenie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w przypadku której przez cały ten rok mówiono, że rozwiązaniem jest pozyskanie pieniędzy na inwestycje z wejścia na giełdę papierów wartościowych. Wiemy, że sytuacja się pogorszyła, każdy rozsądny człowiek powie, że w tym momencie nie wejdzie się na giełdę, bo jest dekoniunktura. Słusznie, ale to oznacza, że tych pieniędzy w najbliższym czasie nie będzie, możemy o pozyskaniu pieniędzy w ten sposób zapomnieć przez najbliższe kilka lat.

To, o co wnioskuję, ta pomoc publiczna, jest dopuszczona, bo ustawa o pomocy dla górnictwa w latach 2008-2013 została notyfikowana przez Unię Europejską. W ten sposób Unia wyraziła zgodę na pomoc publiczną udzieloną przez państwo. Zabezpieczeniem całej tej inwestycji jest jeszcze jedno. Otóż jeżeli spółka węglowa nie uzyska efektów ekonomicznych, zobowiązana będzie do zwrotu uzyskanej pomocy publicznej. Nie ma ryzyka, że te pieniądze zostaną przejedzone lub źle zagospodarowane. Musi być efekt ekonomiczny, wtedy dopiero można będzie uznać, że pomoc spełniła swoje zadanie. W przeciwnym wypadku pieniądze będą zwracane do budżetu państwa. Ja przypomnę coś, o czym już w zeszłym roku mówiłem przy uchwalaniu budżetu na 2008 r. Nie chciałbym, by ten rok był kolejnym rokiem mojego mówienia do Świętego Mikołaja. Prawdopodobnie w Toruniu już piszą listy do Świętego Mikołaja, w których wnioskują o most na Wiśle. Jest to niespełnione wołanie. Mam nadzieję, że to moje wołanie nie będzie wołaniem do Świętego Mikołaja.

Reasumując, powiem, że wczoraj debatowaliśmy na temat ustawy kompensacyjnej w przemyśle stoczniowym. Możemy powiedzieć, że likwidujemy stocznie z tego powodu, że udzielono nieprawnie pomocy publicznej. Ja obawiam się, że teraz, zgodnie z prawem nie udzielając pomocy publicznej kopalniom, powodujemy nie to, że one zostaną zamknięte, ale to, że nie będą w stanie odtwarzać frontu wydobywczego.

Chciałbym jeszcze nadmienić o dyskusji, która została wywołana w ostatnim bodajże miesiącu - ja tu muszę przeczytać wypowiedzi dla "Dziennika Zachodniego" - przez posła Wojciecha Saługę, podpisanego jako jeden z liderów PO w województwie śląskim, którym powiedział, w sposób, jak to sam zauważył, kontrowersyjny, że górnictwo swoją szansę już przejadło i że miało to miejsce dwa lata temu. Ja wtedy pracowałem w górnictwie, w kopalni i wiem, że tych pieniędzy nigdy nie było, to były oszczędności, liczenie każdej złotówki, nie było wystarczającego dofinansowania do bieżącej produkcji. Tak że, powiem delikatnie, pan poseł mija się z prawdą i jest to nieprawdą.

Dodam jeszcze, że w tym samym czasie spółki węglowe regulowały płatności, szczególnie Kompania Węglowa regulowała wobec budżetu państwa płatności, które przejęła po spółkach węglowych, które weszły w jej skład.

Nie można mówić - to też jest zdanie, które wyczytałem niedawno, po Barbórce, kiedy było powiedziane, że górnictwo wymaga pomocy, muszę powiedzieć, że to stwierdzenie padło z ust pana posła Saługi, z ust premiera Pawlaka - że górnictwo nie potrzebuje pomocy, bo utrzymuje się koniunktura. To jest mówione w momencie, kiedy wartość tony węgla spada z 220 dolarów do 135 dolarów. Jeżeli w ten sposób pan poseł przekonywał, a może dezinformował, kolegów z Platformy Obywatelskiej w Sejmie, to nie dziwię się, że ta poprawka, która jest powtórzeniem tamtej poprawki, przepadła. No, jeżeli w ten sposób dezinformował swoich kolegów...

Pozwolę sobie jeszcze tutaj na cytat - cytuję pana premiera Donalda Tuska - "Węgiel nie musi być i nie będzie polskim kłopotem. Zrobimy wszystko - podkreślę to: zrobimy wszystko - żeby był szansą dla Polski, gwarancją bezpieczeństwa energetycznego kraju". Ja chcę zapytać senatorów PO ze Śląska, czy po głosowaniu będą mogli powiedzieć uczciwie wszystkim na Śląsku, że zrobili wszystko, czy nie będą musieli się wstydzić.

To nie jest poprawka, jak ktoś by mógł sądzić, regionalna. To jest poprawka dotycząca całego kraju, bo jest to łańcuch powiązań, jak już na początku powiedziałem, począwszy od węgla, a skończywszy na prądzie, tym świetle, które mamy też w tej sali, tak że dotyczy to nas wszystkich.

Chciałbym jeszcze przytoczyć zdarzenie, które miało miejsce w biurach poselsko-senatorskich Platformy Obywatelskiej, kiedy ci parlamentarzyści otrzymali pewną część twarzy świni. I oby po tym głosowaniu nie było sytuacji, że skądinąd sympatyczny zwierzak stanie się kolejny raz elementem, który zostanie przyniesiony... Nie będzie to już buzia tego świniaka, obawiam się, że byłoby to coś innego. Żeby nie byli skazani na to, że taki element zostanie im przyniesiony.

Składam tę poprawkę w imieniu własnym oraz senatora Bronisława Korfantego. Dla porządku jeszcze pragnę dodać, że wniosłem tak zwane poprawki regionalne, które związane są z przedsięwzięciami w służbie zdrowia, mają na celu rozwój sieci dróg oraz ochronę środowiska, a dotyczy to miast takich, jak: Mikołów, Jastrzębie Zdrój, Ruda, Rybnik oraz Bielsko-Biała. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Karczewski.

Proszę państwa, to będzie ostatnie wystąpienie przed przerwą, albowiem o godzinie 18.00 udajemy się na opłatek, wszyscy są zaproszeni, a o godzinie 19.00 zbieramy się ponownie.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Stanisław Karczewski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Jeśli pan marszałek pozwoli, ja będę mówił krótko i być może jeszcze pan senator Skurkiewicz, który jest po mnie, a jesteśmy z tego samego okręgu wyborczego, będzie miał jeszcze chwilkę czasu na zabranie głosu. Ja obiecuję, że będę mówił krótko. Nie jestem finansistą, nie jestem ekonomistą, nie znam się na ekonomii, na budżecie, więc nie będę mówił o szczegółach budżetu, nie będę się odnosił do wypowiedzi swoich poprzedników. Ale nie mogę nie odnieść się do wystąpienia pana ministra, do wystąpienia tak niezwykle politycznego, tak niezwykle ostrego i tak...

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Partyjniackiego.)

...zaskakującego dla nas, dla polityków z Prawa i Sprawiedliwości. Tak że niestety, ale w kilku słowach chciałbym do niego się odnieść.

Wydaje mi się, że pan minister - i tu podpisuję się pod tezą postawioną przez pana senatora Ortyla - chce zrzucić winę na nas. Bo widać ten kryzys, chociaż politycy Platformy Obywatelskiej, pan premier Donald Tusk, pan minister, jeszcze nie tak dawno mówili, że jesteśmy wyspą, że jesteśmy daleko od kryzysu, że on nas nie dotknie, że mamy stabilną gospodarkę, że mamy dobrą gospodarkę, że sobie z tym poradzimy i kryzysu dla nas nie ma. Później okazało się jednak, że ten kryzys jest, że on dotknie wszystkich, on dotknie cały świat, ponieważ świat globalizuje się, ponieważ gospodarka jest globalna. Jako nieekonomista zdawałem sobie sprawę z tego, że takie tsunami musi dotrzeć również do Polski, musi wpłynąć również na nasze finanse, a później na naszą gospodarkę. Teraz ta agresja wyrzucona z tej mównicy w kierunku polityków Prawa i Sprawiedliwości i w kierunku prezydenta jest próbą zwalenia odpowiedzialności na nas, zwalenia odpowiedzialności na prezydenta, zwalenia odpowiedzialności na formację związaną z Prawem i Sprawiedliwością.

Ale muszę powiedzieć - ja już w pytaniu próbowałem zawrzeć taką tezę - że to wystąpienie, tu również zgadzam się z panem senatorem Ortylem, miało kilka elementów, kilka swoich obszarów: ten atak polityczny w pierwszym momencie, a później, od kiedy pan minister już nie czytał z kartki swojego wystąpienia, odpowiadał na pytania, dostrzeżenie zasług i Prawa i Sprawiedliwości, i innych rządów. Bo te zasługi dobrzy politycy dostrzegać powinni, gdyż na tym polega rządzenie i na tym polega uprawianie polityki, że dostrzega się to, co było złego, to, co było dobrego, koryguje się swoje stanowisko, przyznaje się do błędów, wsłuchuje się w głos opozycji, wsłuchuje się w głos związków zawodowych, wreszcie wsłuchuje się w głos ekspertów. Eksperci twierdzą, że ten budżet nie jest tak dobry, nie jest tak cudowny, jak tu słyszeliśmy od polityków Platformy Obywatelskiej. Nie mówi niczego dobrego o tym budżecie pani minister Zyta Gilowska, nie mówi niczego dobrego pan były minister czy wiceminister Gomułka, nie mówi również niczego dobrego były lider Platformy Obywatelskiej, pan Jan Rokita.

Mnie osobiście martwi kilka spraw związanych z tym budżetem. Mianowicie martwi mnie wycofanie się z finansowania z budżetu niektórych procedur wysokospecjalistycznych. I to jest takie złe otwarcie furtki, bo jednak decyzja o finansowaniu tych świadczeń ze środków publicznych, ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia jest takim sygnałem, że jeśli znajdzie się więcej tych procedur, to finansowanie opieki zdrowotnej, finansowanie służby zdrowia się zmniejszy. I to jest taki element, na który chciałbym zwrócić uwagę.

Pani minister nie zdążyłem zadać pytania, bo musiałem wyjść z sali... Tutaj jest taka kontrowersja z panem senatorem Augustynem, który cały czas twierdzi, że jeśli chodzi o lukę po 700 milionach zł, które dostawał system służby zdrowia z tak zwanego podatku Religi - wiemy, o co chodzi - to jest w tej chwili opracowywana jakaś ustawa, która ma tę lukę wypełnić. Z tego, co wiem, a zadawałem pytanie pani minister, panu wiceministrowi zdrowia, prace nad taką ustawą nie są prowadzone.

Co to jest budżet? Budżet w terenie odczuwamy jako inwestycje, jako te rzeczy, które są robione, są wykonywane. Już od ubiegłego roku upominamy się o zwrócenie uwagi na nasze sprawy lokalne. I jak tutaj nasi senatorowie, z klubu "Prawo i Sprawiedliwość" mówią o poprawkach lokalnych, senatorowie z Platformy Obywatelskiej, tak zauważyłem... W tej chwili nieobecni, widocznie nikogo nie interesuje budżet, bo on już jest jakoś tak... Prawie nikogo nie ma, Pani Senator...

(Senator Małgorzata Adamczak: Ja jestem, my tutaj jesteśmy, Panie Senatorze.)

Ale nas jest trzy razy więcej czy nawet cztery razy więcej, nie chcę w tej chwili dokładnie liczyć. Mamy w tym momencie przewagę i moglibyśmy zrobić jakieś głosowanie, Panie Marszałku. Mielibyśmy szansę wygrać.

Proszę państwa, co to jest budżet, widać również w regionie. Ja także nie zdążyłem zadać pytania pani minister, i to sygnalizuję, o Narodowy Plan Rozwoju. Mieliśmy drogę kolejową, zaplanowaną na rok 2012 przez nasz rząd, Warszawa - Radom...

(Senator Władysław Sidorowicz: Włoszczowa.)

Nie do Włoszczowej, tylko do Radomia, do Kielc i do Krakowa.

Po przejęciu przez państwa władzy to zostało szybciutko zmienione na rok 2015. Szkoda, bo to była dla nas i nie tylko dla nas, nie tylko dla mieszkańców mojego okręgu wyborczego, niezwykle ważna, priorytetowa, inwestycja, która zostanie odwleczona w czasie.

Razem z senatorem Wojciechem Skurkiewiczem składamy poprawki i prosimy o ich poparcie, o dodatkowe środki na lotnisko, na szkołę muzyczną i pawilon ginekologiczny, jak również na jedną drogę, o której będzie mówił pan senator Skurkiewicz.

Ja dodam tylko, że poprawkę związaną z budową pawilonu ginekologicznego zgłaszał już, siedzący tutaj, pan senator Ortyl trzy lata temu. My wtedy jej nie poparliśmy, może państwo się zrewanżujecie i ją poprzecie.

(Senator Michał Okła: Też nie poprzemy.)

Bardzo serdecznie o to prosimy. Poprzyjcie ją, będziemy wdzięczni niezwykle.

Proszę państwa, wracam jeszcze do ogólnej atmosfery politycznej, jaka panuje wokół budżetu, i tego, co usłyszeliśmy. Cały czas państwo powtarzacie, w tej chwili jak mantrę, że wszystko, co dobre przygotuje Platforma Obywatelska, pan prezydent wetuje. Pan prezydent zawetował niewiele ustaw, a chyba pozostałe ustawy były też dobre, prawda? Mam nadzieję, że również państwo tak oceniacie tamte ustawy, które i my poparliśmy w tej Izbie, i pan prezydent bardzo szybko podpisał. A pan prezydent nie wsłuchuje się tylko i wyłącznie w głosy związków zawodowych, które analizuje, ale również bierze pod uwagę wszystkie inne elementy, jak również to, co mówił w kampanii wyborczej. Dotrzymuje słowa i to jest niezwykle cenne.

Ale ja muszę powiedzieć, że w kuluarach słyszałem dzisiaj takie określenie: zawodowe związki na Powązki. Źle, że to usłyszałem. Powinienem znaleźć się w zupełnie innym miejscu. Proszę państwa, trzeba uczyć się kohabitacji. Będziemy z tym żyli, będziemy jeszcze długo żyli z taką konstytucją, bo państwo nie chcieliście jej z nami zmienić w 2005 r., a na pewno bylibyśmy obecnie w zupełnie innym miejscu.

Często państwo powtarzają, również jak mantrę - nie straszcie, nie mówcie. My musimy mówić, my chcemy mówić i będziemy mówić. Prosiłbym, żebyście państwo wsłuchiwali się w nasz głos, bo czasami na pewno mamy rację.

Odniosę się jeszcze do jednego elementu, o którym mówił pan minister. Przywołał Słowację i stabilną sytuację gospodarczą. No, ale w tej chwili Słowacja jest w okresie przejściowym ERM2 i tam musi być taka sytuacja, bo inaczej nie wejdzie do strefy euro. To chyba jest zupełnie oczywiste.

Nie mogę się również zgodzić z tym, co powiedział pan minister, że finansowanie NFZ zwiększyło się o 30%. Pani Minister, no, nie zwiększyło się. Ja przecież pracuję w szpitalu, pracują w szpitalu koledzy i z Prawa i Sprawiedliwości, i z Platformy Obywatelskiej. Chyba nikt nie może powiedzieć, że kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia zwiększyły się o 30%. Nikt z nas tego nie odczuł, to jest nieprawda. Mówmy z tej trybuny więcej prawdy, a najlepiej by było, gdybyśmy mówili tylko i wyłącznie prawdę.

Ja nie znam się na budżecie, nie znam się na finansach, bo, tak jak mówię, nie jestem ekonomistą, ale na oko nie mogę się zgodzić z tym, że jeżeli będzie minimalny deficyt, to będzie wspaniały rozwój i będą świetne, wspaniałe inwestycje. Ja w to nie uwierzę, to nie ma... Proszę państwa, cuda się zdarzają bardzo rzadko i nie wierzmy w to, że będą tego typu cuda, o których mówił z tej trybuny także pan senator Witczak.

Również podpisuję się pod tym, o czym mówił pan senator Ortyl, że państwo natychmiast po przejęciu władzy wycięliście z list indykatywnych wiele dobrze już opracowanych programów. I również, między innymi, dzięki temu - kończę już - nie jesteście w stanie wykorzystać środków z Unii Europejskiej.

Ja mieszkam na wsi i także podpisuję się pod tym, o czym mówił pan senator Chróścikowski. Ja mieszkam tam dwadzieścia siedem lat i ostatni rok jest najgorszym rokiem w rolnictwie. Takiego olbrzymiego spadku dochodów rolników nie obserwowałem przez dwadzieścia kilka lat, podobnie mówią eksperci. Zwróćcie państwo na to uwagę, bo rolnictwu trzeba pomóc. A można pomóc nie tylko przez proste dofinansowywanie, ale różnymi innymi metodami i poprzez budżet, o czym mówił pan senator Chróścikowski. Być może nie zawsze do końca pani minister się z panem senatorem zgadzała.

Wczoraj, proszę państwa, rozpoczęliśmy posiedzenie od uczczenia pamięci poległych górników, dziś rozpoczęliśmy posiedzenie od uczczenia pamięci poległych stoczniowców. A jednocześnie, proszę państwa, słyszę o likwidacji stoczni i o poważnym zagrożeniu dla kopalń. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Ogłaszam przerwę do godziny 19.00.

Udajemy się na Salę Kolumnową.

(Przerwa w obradach od godziny 17 minut 57
do godziny 19 minut 00)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Minęła godzina 19.00.

Wznawiam obrady.

Witam panie i panów senatorów po przerwie.

I jeśli mnie słyszą, to proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.

Powracamy do rozpatrywania punktu pierwszego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy budżetowej na rok 2009.

Kontynuujemy dyskusję.

Proszę teraz o zabranie głosu pana senatora Wojciecha Skurkiewicza.

Do spisu treści

Senator Wojciech Skurkiewicz:

Pani Marszałek! Szanowni Państwo!

Chciałbym najpierw przeprosić za może zbyt impulsywne zachowanie, za które słusznie upomniał mnie pan marszałek Borusewicz. Ale jakże nie wyrazić swojego zdenerwowania czy oburzenia w kontekście tego, co się dzieje, o czym donoszą media, w kontekście scenariusza, który kreśli samo życie? Bo cóż z tego, że pan minister Rostowski mówi o wzroście o 30% wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia na kontrakty podpisywane ze szpitalami, skoro życie jest zupełnie inne? Skoro słyszymy, że Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie przestanie przyjmować tych małych, najmniej winnych pacjentów? Skoro radomskie szpitale nie mogą podpisać kontraktu z Mazowieckim Oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia tylko dlatego, że proponowana jest odpłatność za punkt na niższym poziomie niż w roku 2008? To gdzież te 30%? Czyżby były tworzone jakieś kolejne rezerwy, w Narodowym Funduszu Zdrowia były gdzieś upychane pieniądze, które nie trafiają do pacjentów? I dlatego to moje zdenerwowanie i moje oburzenie. Bo co innego mówią cyfry, a co innego, zupełnie co innego pokazuje życie.

Szanowni Państwo! Nie sposób również nie odnieść się do dwóch wypowiedzi moich szanownych przedmówców. Pan senator Misiak był łaskaw zaznaczyć i wspomnieć o tym, że w 2009 r. w kieszeni podatników pozostanie 15 miliardów zł. To jest niebagatelna kwota. Ale chcę powiedzieć tylko jedno: te pieniądze pozostaną w kieszeniach tych, którzy płacą podatek PIT. Tylko i wyłącznie w ich kieszeniach. A co z rolnikami, którzy nie płacą tegoż podatku? Co właśnie z nimi? To im należałoby pomagać. A słyszymy o tym, że będzie zmniejszone dofinansowanie do paliwa rolniczego. Że w przyszłym roku na ziarno przeznaczone na zasiewy w ogóle nie będzie pieniędzy. Przecież wiemy, jak drastycznie w roku 2008 spadła opłacalność produkcji rolnej. A w 2009 r., niestety, będzie jeszcze gorzej.

Oczywiście można wiele mówić na temat tego, że będą czy są prowadzone działania oszczędnościowe w administracji publicznej, administracji państwowej, o czym zresztą był łaskaw wspomnieć pan senator Witczak. Tak, być może są prowadzone. Ale jak można mówić o oszczędnościach, skoro na tworzenie Dyrekcji Generalnej Ochrony Środowiska i dyrekcji regionalnych ochrony środowiska, gdzie zatrudnionych jest trzystu trzydziestu pracowników, jest przeznaczana kwota ponad 100 milionów zł? Nie wspomnę już o kosztach stworzenia w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów specjalnego wydziału, mówiąc najdelikatniej, piarowskiego, który zajmuje się tylko i wyłącznie kreowaniem wizerunku pana premiera.

Szanowni Państwo! Chciałbym skoncentrować się na części 41 budżetu na rok 2009, części poświęconej środowisku. Otóż proponowane zapisy tegoż budżetu oznaczają 84% czy niewiele ponad 84%, jeżeli chodzi oczywiście o wydatki budżetowe, w porównaniu z rokiem 2008. To jest rzeczywiście niewiele. Być może więcej nie może być. Ale, Szanowni Państwo, chciałbym zwrócić uwagę na to, co podkreślałem w swoich pytaniach, między innymi kierowanych do pani minister. W tym momencie uwidoczniają się znaczne dysproporcje. Jeśli na parki narodowe, oczywiście bez gospodarstw pomocniczych, wydajemy tylko 84 miliony zł, a tych parków jest dwadzieścia trzy, to jak one mogą funkcjonować? Gospodarstwa pomocnicze funkcjonują przy wszystkich, tylko nie wszystkie są dochodowe. Bo oczywiście tam, gdzie są turyści, gdzie ludzie przyjeżdżają, tak jak w parkach pienińskim, ojcowskim, być może białowieskim, one są dochodowe, ale są również te, które praktycznie przynoszą straty: w świętokrzyskim, w parku "Ujście Warty" i innych.

Szanowni Państwo! Tych pieniędzy jest niewiele, ale oczywiście nie wszystko da się załatwić w budżecie. Być może trzeba będzie zwiększać wydatki. I tutaj chciałbym zwrócić uwagę na to, co wielokrotnie było podkreślane i w komisjach rolnictwa i ochrony środowiska, i podczas debaty w Sejmie. Chodzi o działania związane z wprowadzaniem Natury 2000. Są przeznaczone pieniądze na wdrażanie dyrektywy ptasiej, ale ani słowa nie ma o wdrażaniu dyrektywy habitatowej. A do tego jesteśmy zobowiązani. Nawet złotówki nie ma w budżecie państwa, w budżecie Ministerstwa Środowiska na te działania. A musimy to zrobić w przyszłym roku. Skąd weźmiemy pieniądze? Potem zacznie się płacz i cięcia w innych działach budżetu.

Szanowni Państwo! Jeszcze jedna kwestia, dotycząca dyrekcji generalnej, dyrekcji regionalnych ochrony środowiska, kwestia bardzo ważna. To piękne słowa, że te instytucje przyczynią się do przyśpieszenia działań związanych z absorpcją środków unijnych, budową autostrad, przygotowaniem infrastruktury drogowej na Euro 2012. Ale nikt na tej sali nie wspomniał dzisiaj, że praktycznie od dnia 15 listopada nie został wydany w naszym kraju nawet jeden dokument środowiskowy, bez którego autostrada nie może zostać ruszona. Nawet jeden. I podejrzewam, że jeszcze długo, długo nie zostanie wydany, dlatego że te instytucje praktycznie w tym momencie nie są w stanie tego dokonać.

I jeszcze jedna kwestia. Szanowni Państwo, jeżeli mówimy o ochronie środowiska - to nie jest już dział 41, ale związany z finansowaniem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - to jest jeszcze sprawa dotycząca tak zwanego funduszu wrakowego. W budżecie na przyszły rok jest zapisane, iż fundusz wrakowy to będzie 1 miliard 700 milionów zł. Ale okazuje się, że dzięki przegłosowanym przez Sejm i Senat zmianom i możliwości nieograniczonego czerpania z tegoż funduszu wrakowego te pieniądze drastycznie będą malały. One już maleją, ale będą malały również i w przyszłym roku. Pamiętamy dyskusję na tej sali, kiedy mówiliśmy o przygotowaniach do konferencji klimatycznej w Poznaniu i kiedy to minister Trzeciak nam tłumaczył, że z funduszu wrakowego na przygotowania do tej konferencji będzie wziętych 40, 50 milionów zł. Szanowni Państwo, do tej pory wydano już 75 milionów zł i kolejne pieniądze, kolejna transza czekają w kolejce. Ta konferencja klimatyczna kosztuje ten właśnie fundusz blisko 100 milionów zł. Minister Trzeciak zapewniał, że to będzie koszt nie większy niż 50 milionów zł. Jak można porównać jedno z drugim?

Szanowni Państwo, na zakończenie nie sposób nie wspomnieć o sprawach regionalnych i poprawkach regionalnych. Ja reprezentuję region bardzo zapóźniony, jeżeli chodzi o wszelkie inwestycje wspierane przez budżet centralny. Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z tego dlaczego zapóźniony. Wielokrotnie było to podkreślane, wielokrotnie było to mówione i pisane. Wszyscy zgodnie mówią, że to skutki roku 1976 i protestu radomskich robotników w czerwcu 1976 r. Tych inwestycji finansowanych z budżetu centralnego jest jak na lekarstwo. Senator Karczewski wspominał, że również w zeszłym roku, w budżecie na rok 2008, pieniądze na modernizację drogi kolejowej S-8 Warszawa - Radom - Kielce zostały przesunięte na kolejne lata. Ta modernizacja nie zostanie zakończona w roku 2012, tylko w roku 2015. Niestety ta droga kolejowa nie ma szczęścia: za rządów Millera, kiedy już wszystko praktycznie było dograne przed 2001 r., kiedy już miała nastąpić modernizacja tej trasy kolejowej, Miller zdecydował, że będzie modernizowana droga kolejowa Warszawa - Łódź, a tutaj nic się nie działo. Teraz jest podobna sytuacja.

Moje poprawki, Szanowni Państwo, związane są między innymi ze sprawami najpilniejszymi, jak przebudowa drogi krajowej nr 9 w granicach administracyjnych miasta. Ta droga rozpoczyna się właśnie w Radomiu, wiedzie do Rzeszowa, jest bardzo uczęszczana i bardzo niebezpieczna. Aby wykonać pierwszy etap, trzeba podjąć pewne prace w granicach administracyjnych miasta. I tu proponowana kwota 15 milionów zł...

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Bardzo proszę powolutku zmierzać do końca, bo już jest jedenaście minut, druga kolejka...)

Już kończę, Pani Marszałek. Obiecuję, że już więcej nie będę zabierał głosu, tak że jeśli mogę prosić o te kilka minut, które by mogły wynikać z drugiej wypowiedzi w dyskusji... Ale teraz już króciutko.

Kolejne fundusze: 20 milionów zł na utworzenie cywilnego portu lotniczego na bazie lotniska Radom-Sadków. Prace są zaawansowane, część funduszy jest już przeznaczona, między innymi prezydent miasta Radomia i rada miejska w Radomiu wyasygnowali część środków, funkcjonuje spółka, wszystko idzie w dobrym kierunku, ale tego typu przedsięwzięcia wymagają olbrzymich nakładów finansowych. I to jest ta druga poprawka.

Kolejna: budowa pawilonu ginekologiczno-położniczego przy radomskim szpitalu specjalistycznym. Jest to potrzeba pilna, gdyż może się okazać, że za rok, może dwa lata, radomskie kobiety, a raczej kobiety wywodzące się z regionu radomskiego, bo ten szpital obsługuje nie tylko pacjentki z Radomia, praktycznie nie będą miały gdzie rodzić w ludzkich, przyzwoitych warunkach. Jeszcze raz powtarzam: w ludzkich, przyzwoitych warunkach.

Następna: budowa szkoły muzycznej w Radomiu, pierwszy etap - niewielka kwota 5 milionów zł.

Są to poprawki, które składamy wspólnie z senatorem Stanisławem Karczewskim, gdyż obydwaj reprezentujemy mieszkańców pięknej ziemi radomskiej. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję bardzo.

Można prosić... Czy pan senator już dał te poprawki? Za chwileczkę pan poda, tak?

Proszę, pan senator Bronisław Korfanty.

Do spisu treści

Senator Bronisław Korfanty:

Szanowna Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!

Chciałbym jeszcze raz odnieść się do jednej z najważniejszych, jak myślę, poprawek, które będzie składał klub senatorów Prawa i Sprawiedliwości. O tej poprawce mówił już wcześniej w swoim wystąpieniu pan senator Tadeusz Gruszka. Dotyczy ona tak zwanych inwestycji początkowych w górnictwie. Jak ważny to temat, wiemy przecież wszyscy, dotyczy on bowiem naszego bezpieczeństwa energetycznego. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że mimo zapowiedzi budowy elektrowni atomowej czy też zwiększenia produkcji energii ze źródeł odnawialnych przez najbliższe lata to węgiel kamienny i brunatny będą podstawowymi surowcami do produkcji energii elektrycznej. To nasze bogactwo narodowe, węgiel kamienny i węgiel brunatny, będzie jeszcze zapewne przez wiele lat fundamentem bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. Wydaje się, że rząd doskonale o tym wie, czego potwierdzeniem jest opracowywany aktualnie w Ministerstwie Gospodarki dokument pod nazwą "Polityka energetyczna Polski do roku 2030", z którego jednoznacznie wynika, że to właśnie węgiel kamienny i węgiel brunatny są i pozostaną podstawowymi surowcami energetycznymi naszego kraju. Jest to bardzo istotna zmiana, gdyż w poprzednim opracowaniu dotyczącym bezpieczeństwa energetycznego kraju były założenia stopniowego odchodzenia od produkcji energii opartej na węglu kamiennym i brunatnym. Myślę, że powrót do sytuacji, w której produkcja energii oparta jest na naszym bogactwie narodowym, węglu kamiennym, to krok w dobrym kierunku.

Panie Marszałku, Wysoka Izbo, niestety w roku 2008 wydobycie węgla kamiennego będzie niższe o 3 miliony 500 tysięcy t niż to było w 2007 r., podczas gdy zapotrzebowanie energetyki w tym samym okresie, w 2008 r., będzie większe o około 7% i dalej będzie wzrastać. W tym roku po raz pierwszy więcej będziemy importować węgla kamiennego, niż go eksportować. Aktualnie polskie górnictwo nie jest w stanie zagwarantować zaspokojenia tak wysokiego zapotrzebowania na węgiel, pomimo że posiadamy udokumentowane zasoby węgla na około sto lat przy średnim wydobyciu około 85 milionów t węgla kamiennego rocznie. Tak wielkie zasoby mogą zabezpieczyć wydobycie węgla na poziomie, jakiego oczekuje energetyka i odbiorcy indywidualni, jednak kluczem do tego jest rozpoczęcie nowych inwestycji w górnictwie, które będą prowadziły do udostępniania nowych złóż. Jednak środków na inwestycje początkowe w górnictwie w budżecie na przyszły rok nie ma. Trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego w budżecie na 2009 r. środków na te inwestycje nie ma, pomimo że przyjęta w 2007 r. przez rząd premiera Kaczyńskiego strategia funkcjonowania górnictwa na lata 2008-2013, która została także notyfikowana w Komisji Europejskiej, umożliwia otrzymanie dotacji budżetowej dla przedsiębiorstw górniczych na dofinansowanie do inwestycji początkowej, której wartość nie może jednak przekroczyć 30% ogółu kosztów projektu inwestycyjnego. Tymczasem, jak wcześniej wspomniałem, budżet na 2009 r., przyjęty w Sejmie głosami koalicji rządzącej, nie przewiduje żadnych środków na dofinansowanie inwestycji początkowych dla przedsiębiorstw górniczych. W tym kontekście zastanawiam się, jak mam rozumieć wypowiedź pana premiera Pawlaka, który na pytanie, jakie plany dotyczące inwestycji w górnictwie ma Ministerstwo Gospodarki, odpowiedział, tu cytuję: należy jednak brać pod uwagę, że brak dofinansowania ze strony państwa inwestycji początkowych może spowodować negatywne skutki w postaci wydłużenia procesu inwestycyjnego oraz zwiększenia kosztów związanej z tym wzrostem ceny węgla. Wspomniane słowa wicepremiera odpowiedzialnego za sektor paliwowo-energetyczny zapowiadały, że takiego dofinansowania przedsiębiorstwa górnicze w 2009 r. mogą się spodziewać. Jednak nadzieje te okazały się płonne, było to po prostu zwykłe pustosłowie. Zacytowane słowa prowadzą także do wniosku, że minister gospodarki doskonale wiedział, iż brak środków na inwestycje początkowe w górnictwie prowadzi w efekcie do wzrostu ceny węgla. I nie zrobiono nic, aby tej niekorzystnej sytuacji zapobiec.

Panie Marszałku, Wysoki Senacie! O tym, jak ważny to problem nie tylko dla przedsiębiorstw górniczych, ale także dla miast, w których pracują kopalnie, świadczą dwie rezolucje przyjęte w październiku 2008 r. przez sejmik województwa śląskiego oraz radnych z Rudy Śląskiej, miasta z mojego okręgu wyborczego, w którym funkcjonują aż trzy kopalnie. Chciałbym zaznaczyć, że rezolucje te zostały przyjęte także głosami radnych reprezentujących aktualną koalicję rządzącą. Ponieważ rezolucje są podobne w treści, chciałbym w skrócie zacytować najważniejsze fragmenty z nich obu. Cytuję: rezygnacja rządu Rzeczypospolitej Polskiej w postaci wycofania się z dotacji budżetowej oraz brak alternatywnych rozwiązań rekompensujących brak inwestycji początkowych w przedsiębiorstwach górniczych od 2009 r. oznacza dalszy spadek wydobycia węgla kamiennego w kraju i realny wzrost zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego kraju w latach 2008-2010, za które odpowiedzialny jest rząd Rzeczypospolitej Polskiej. Brak dotacji budżetowej oraz alternatywnych rozwiązań rekompensujących brak środków na inwestycje początkowe spowoduje brak dostępu do nowych złóż węgla kamiennego w kraju, spadek konkurencji cenowej krajowego węgla kamiennego wobec państw trzecich, także spoza Unii Europejskiej, utratę rentowności i efektywności przedsiębiorstw górniczych w dziesięcioletnim horyzoncie czasowym, dalszy wzrost importu węgla kamiennego do kraju i z obszaru Unii Europejskiej, i z państw trzecich, możliwość zamknięcia kopalń, a także wzrost bezrobocia. Odpowiedzialność za realny scenariusz wystąpienia zagrożenia dla sektora rolnictwa górnictwa węgla kamiennego, produkcji energii energetycznej i cieplnej oraz stali spoczywa na rządzie RP. Biorąc pod uwagę wszystkie przedstawione argumenty, zwracam się z gorącą prośbą o poparcie tej poprawki przede wszystkim do senatorów z województwa śląskiego, ale także do senatorów z innych województw zwracam się z apelem, aby popatrzyli na tę poprawkę przez pryzmat bezpieczeństwa energetycznego Polski, które przecież jest wspólną sprawą nas wszystkich. Chciałbym także złożyć kilka poprawek regionalnych w zakresie finansowania inwestycji infrastrukturalnych i naukowych, a także kultu religijnego w Rudzie Śląskiej, Katowicach, Chorzowie, Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej i Sławkowie, z prośbą o poparcie tych ważnych dla naszego województwa spraw.

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie! Jednym z najważniejszych zadań odrodzonego w 1989 r. Senatu było ponowne objęcie patronatu nad Polonią i Polakami mieszkającymi poza granicami Polski. Z budżetu Senatu pochodzi znacząca część środków przeznaczonych na te cele. Początkowo niemal całość środków przeznaczano na pomoc Polakom na Wschodzie. Polonia mieszkająca na zachodzie Europy, w krajach o ugruntowanej demokracji, nie oczekiwała od kraju ojczystego bardzo wielkiej pomocy finansowej. Środowiska Polonusów w zachodniej Europie koncentrowały się na działalności kulturalnej, na promowaniu kraju ojczystego i na podtrzymywaniu więzi z macierzą. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, kiedy to do krajów tych napłynęły całe rzesze Polaków, którym nie zawsze udawało się tam dobrze zaaklimatyzować. Spowodowało to, że o środki senackie zaczęły się ubiegać także o organizacje zarejestrowane w krajach Unii Europejskiej. Rozumiejąc ten stan rzeczy, rząd Jarosława Kaczyńskiego w budżecie na 2007 r. zwiększył środki na opiekę nad Polonią z 50 do 75 milionów zł. Był to bardzo znaczący, bo prawie pięćdziesięcioprocentowy wzrost środków. W bieżącym roku utrzymano tę kwotę na tym samym poziomie, w budżecie na 2009 r., o którym w dniu dzisiejszym rozmawiamy, także pozostawiono tę kwotę niezmienioną, na tym samym poziomie, chociaż potrzeby naszych rodaków stale rosną. Na posiedzeniu Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, które odbyło się kilka dni temu, przedstawiono senatorom wykaz wniosków, które wpłynęły do Senatu do dnia 10 grudnia 2008 r. Z zestawienia tego wynika, że wpłynęło trzysta pięćdziesiąt dziewięć wniosków na kwotę około 130 milionów zł. Tak więc Senat zaspokaja potrzeby Polonii i Polaków mieszkających poza granicami kraju w około 57%. Myślę, że w związku z tym należałoby w budżecie na 2009 r. podwyższyć kwotę na opiekę nad Polonią chociażby o procent inflacji za lata 2007 i 2008, tak by kwota ta realnie była na takim samym poziomie. W związku z tym wnoszę o zwiększenie o 5 milionów zł środków na opiekę nad Polonią i Polakami mieszkającymi poza granicami naszego kraju.

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Panie Senatorze, już dwanaście minut...)

Jeszcze dwa zdania, Pani Marszałek, jeśli można.

Jestem przekonany, że jest to poprawka, która nie wzbudzi wśród senatorów żadnych kontrowersji i że każdy z senatorów zagłosuje za jej przyjęciem, gdyż dotyczy ona przecież naszych rodaków mieszkających od wielu, wielu lat, czasem wbrew własnej woli, poza krajem ojczystym. Jeszcze raz proszę Wysoką Izbę o poparcie mojej poprawki.

Pani Marszałek, wszystkie moje poprawki złożyłem wcześniej u pani sekretarz. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję, Panie Senatorze. Dziękuję uprzejmie.

Proszę teraz pana senatora Władysława Dajczaka.

Do spisu treści

Senator Władysław Dajczak:

Pani Marszałek! Wysoki Senacie!

Debatujemy dzisiaj nad, myślę, najważniejszym dokumentem, dokumentem, który dotyczy wszystkich Polaków i będzie decydował o tym, jaki będzie poziom życia naszych rodaków w przyszłym roku. Myślę, że na początku ze smutkiem trzeba stwierdzić, że sposób prezentowania tak ważnego dokumentu przez ministra finansów, jaki dzisiaj mieliśmy okazję zobaczyć, jest nie do przyjęcia. Jest to, myślę, sposób, który nie zachęca opozycji do tego, aby poważnie i wspólnie rozmawiać o tych sprawach, a przecież powinniśmy o tak ważnych sprawach dotyczących wszystkich rodaków rozmawiać wspólnie.

Przy okazji tego wystąpienia trzeba powiedzieć, że mniej więcej rok temu o tej samej porze rozmawialiśmy o budżecie na rok 2008. I wówczas... Chciałbym powrócić do wystąpienia, które przynajmniej mnie zostało mocno w pamięci, a myślę, że kolegom senatorom z mojego klubu też. To było wystąpienie pana senatora Misiaka, który w imieniu Klubu Platformy Obywatelskiej oceniał budżet przygotowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. To było wystąpienie w podobnym tonie, w jakim dzisiaj występował pan minister finansów. Muszę powiedzieć, przyglądając się temu wystąpieniu i przypominając sobie to, co wówczas pan senator Misiak zarzucał w swoim wystąpieniu budżetowi przygotowanemu przez rząd, jak wspomniałem, Jarosława Kaczyńskiego, że widać, iż te zarzuty, które wówczas padły w stosunku do tamtego budżetu, w dwójnasób charakteryzują budżet tegoroczny. Ja przypomnę tylko te najważniejsze zarzuty, które wówczas padły z ust pana senatora Misiaka.

Mówił on o braku spełnienia oczekiwań społecznych. No, myślę, że tutaj nie trzeba przypominać o tych wszystkich obietnicach, które padły w kampanii wyborczej, i o tym, co jest dzisiaj w budżecie zaproponowanym na rok 2009. Mówił o dużym zadłużeniu państwa, nazwał to nawet potwornym zadłużeniem państwa. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że to zadłużenie wzrasta o 7% z małym haczykiem. Mówił o nieudolnej prywatyzacji. Ja przypomnę, że prasa pisała niedawno, iż jedyny "sukces" ministra Grada to giełdowy debiut tarnowskich zakładów azotowych, określany mianem spektakularnej klapy. Poza tym kwota, która była zaplanowana, jeśli chodzi o prywatyzację, dwa i pół miliarda, niewykonana w całości... Mówił wreszcie o wyjeżdżających zagranicę i niechcących wracać do takiej Polski Polakach. Ja myślę, że w tej chwili mamy sytuację, w której zapowiadany cud w żaden sposób nie przekonał naszych rodaków, bo wyjeżdżają dalej i nie chcą wracać do kraju. Mówił też o braku ustalonej strategii funkcjonowania tego kraju. To jest przytoczenie z wypowiedzi pana senatora Misiaka. Ja mam nadzieję, że miał on na myśli nasz kraj. Kiedy dzisiaj debatujemy nad budżetem na ten rok, to myślę, że te właśnie przytoczone wtedy zarzuty do tamtego budżetu w sposób doskonały pasują do budżetu na rok 2009. Gdzie się podziały wspaniałe obietnice? Gdzie są priorytety? Gdzie jest wreszcie rozwój czy spełnianie obietnicy wspaniałych perspektyw dla tych wszystkich, którzy z Polski wyjechali, a mieli wracać? Pamiętamy również te cytowane, fatalne dla Polaków, statystyki, w których byliśmy umiejscawiani daleko poza Kazachstanem i krajami afrykańskimi. Chciałbym, aby pan senator Misiak dzisiaj przytoczył, o ile to miejsc wyżej znalazła się Polska w tychże statystykach po roku rządów Platformy Obywatelskiej i PSL.

Myślę, że tak najogólniej możemy stwierdzić, iż mówimy dzisiaj w zasadzie o budżecie wirtualnym, ponieważ rząd do końca nie bardzo wiedział, jakie założenia makroekonomiczne przyjąć, jak skorygować zakładane prognozy dotyczące PKB. Przyjęto w końcu 3,7%. Myślę, że to, co mówi większość ekspertów, jest ogromnie optymistyczne i w żaden sposób nie sprawdzi się po roku, w związku z czym mamy głębokie przekonanie, że ten budżet nie będzie budżetem stabilnym. On będzie w ciągu roku zmieniany i to głęboko zmieniany. A takim sygnałem, że tak będzie... Jest propozycja ustawy o wsparciu instytucji finansowych przez Skarb Państwa, do której Ministerstwo Finansów już proponuje poprawkę dotyczącą tego, aby upoważnić Radę Ministrów do dokonywania przeniesień planowanych wydatków między częściami i działami budżetu. Czyli mamy już zapowiedź tego, jak stabilny to będzie budżet i co się będzie z nim działo w ciągu najbliższego roku.

Śledząc poszczególne pozycje w tym budżecie, widzimy, że wiele dziedzin jest niedofinansowanych, w związku z czym nie będzie możliwości realizowania planowanych zadań. Należy przypomnieć tylko kwestie rozwoju obszarów wiejskich, służby zdrowia, zabezpieczeń społecznych czy sprawy związane z rodzinami polskimi. To są przykłady, w których wydatki realne budżetu ewidentnie są niższe, niż były w roku 2008.

Poza tym mamy sytuację, że nie ma możliwości spełnienia zapowiadanych czy przyrzeczonych podwyżek, obietnic, które przypomnę, pojawiły się w wystąpieniu pana Donalda Tuska 23 listopada, w czasie expose sejmowego. Wygłosił on wtedy takie zdanie dotyczące polskich nauczycieli: podniesienie zarobków polskich nauczycieli to moje i mojego rządu zobowiązanie.

Jak to zobowiązanie jest wypełniane, możemy prześledzić właśnie na przykładzie części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego. Kto bowiem ma sfinansować te przyrzeczone nauczycielom dziesięcioprocentowe podwyżki? Otóż jest tak, Szanowni Państwo, że w budżecie na 2009 r. zakłada się subwencję oświatową w kwocie 33 miliardów 400 milionów zł. Ona wzrasta o 2 miliardy 490 milionów zł, to jest o 8,6%, ale należy powiedzieć, że nie jest to faktyczny, realny wzrost. Jak bowiem możemy przeczytać w "Monitorze Polskim", inflacja z trzech kwartałów tego roku w stosunku do poprzedniego okresu wynosi 4,4%, a więc realny wzrost planowanej subwencji oświatowej dla samorządów wynosi nie 8%, a 3,6%. To oznacza jedno. To oznacza, że samorządy realnie otrzymają tylko 1 miliard 130 milionów zł, a nie 2,5 miliarda, jak się mówi w uzasadnieniu do budżetu. W tym uzasadnieniu czytamy, że zwiększenie części subwencji oświatowej w stosunku do 2008 r. jest związane z planowaną podwyżką wynagrodzeń dla nauczycieli, tą o 10%. To 5% od stycznia 2009 r. i kolejne 5% od września 2009 r., oczywiście ze skutkami zmian w strukturze awansu zawodowego nauczycieli zatrudnionych w szkołach i placówkach oświatowych prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego. Ministerstwo edukacji podaje, że z ich wyliczeń wynika, iż 1% podwyżki nauczycieli kosztuje około 300 milionów zł. Biorąc to pod uwagę, podwyżka planowana od stycznia kosztować będzie przynajmniej 1,5 miliarda zł, natomiast podwyżka planowana od września 2009 r. - 525 milionów zł, uwzględniając też oczywiście pięcioprocentową podwyżkę od stycznia. Razem te skutki wyniosą ponad 2 miliardy zł, a planowany realny wzrost subwencji oświatowej to jest 1 miliard 131 milionów, czyli prawie 900 milionów zł samorządy będą musiały po prostu dopłacić. To znaczy będą musiały być tymi, którzy spełnią obietnice wygłoszone przez pana premiera w expose, bo pan premier bierze odpowiedzialność za swoje obietnice tylko w 4%, bo właściwie o tyle wzrasta realnie subwencja dla jednostek samorządu terytorialnego. Trzeba powiedzieć jasno, przypomnieć, że zagadnienie samodzielności finansowej jednostek samorządu terytorialnego zostało potwierdzone trzema wyrokami, orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego: z marca 1999 r., z czerwca 2000 r. i 3 listopada 1998 r. Budżet państwa jest w istocie swojej propozycją podziału dochodów publicznych i to tutaj powinny zostać zapisane takie kwoty, w odpowiedniej wysokości, które zabezpieczą planowane zadania, zadania, które samorządy terytorialne otrzymują i powinny wykonywać.

Zważywszy na dane, które tu przytoczyłem, należy fakultatywnie albo zmienić założenia do projektu budżetu na 2009 r. poprzez zapisanie, że zwiększenie części oświatowej subwencji ogólnej związane z planowaną od stycznia 2009 r. podwyżką wynagrodzeń dla nauczycieli jest tylko o 4% i w ślad za tym tylko w takim zakresie ogłosić akty wykonawcze do budżetu, albo należy zwiększyć wysokość subwencji oświatowej minimum o kwotę 900 milionów zł, by doprowadzić do zgodności z zapisami uzasadnienia do projektu budżetu. Jeśli te zaproponowane zmiany nie zostaną uwzględnione, to świadczyć to będzie tylko o jednym - o braku zrozumienia istoty relacji, w tym prawnych, występujących między finansami państwa a samorządem terytorialnym. Oczywiście w konsekwencji może to narazić Skarb Państwa na falę roszczeń finansowych ze strony samorządów terytorialnych, bowiem w samorządach już takie głosy się odzywają: przez jaki jeszcze czas samorząd będzie finansował to, co rząd przyrzeka, a później nie jest w stanie wypełnić? Może to też być ocenione jako cyniczna gra, liczenie na efekt propagandowy ogłoszenia polskim nauczycielom, że otrzymają 10% podwyżki wynagrodzeń, podczas gdy blisko 900 milionów będą musieli dopłacić, niestety, samorządowcy, wbrew swojej woli, bo nikt tego z nimi nie konsultował, nikt ich nie pytał o zgodę. Trzeba powiedzieć, że w rzeczywistości ten poziom fikcji w odniesieniu do samorządu w przedstawionym uzasadnieniu projektu budżetu w omawianej części jest znacznie większy. Nie tylko jest tak, że założony wzrost wysokości części oświatowej subwencji ogólnej nie pokrywa czteroprocentowego wzrostu poziomu wynagrodzeń, subwencja ta nie zabezpiecza także faktycznych kosztów funkcjonowania oświaty, nawet bez planowanych podwyżek wynagrodzeń dla nauczycieli. Samorządy są zmuszane dopłacać średnio około 22% otrzymanej subwencji.

Myślę, że na koniec, Pani Marszałek, chciałbym podsumować ten budżet, przytaczając dwa zdania z wystąpienia pana senatora Misiaka z tamtego roku, bo one doskonale, jak powiedziałem, oceniają ten tegoroczny budżet: okazuje się, że rząd  nie zrobił prawie nic, aby pomóc polskiej gospodarce - dotyczy to również budżetu tegorocznego - mieliśmy za to medialny spektakl rządowy. Myślę, że można tak ocenić to, co zostało zaproponowane i to, co się działo przez rok, który doprowadził do powstania tego budżetu.

To tyle, Pani Marszałek, jeśli chodzi o budżet. Chciałbym jeszcze tylko...

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Już zaczęła się trzynasta minuta, Panie Senatorze.)

Chciałbym od razu złożyć dwie poprawki.

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek:  Proszę bardzo.)

Jeśli można... Króciutko.

To poprawki dotyczące województwa lubuskiego, poprawki dotyczące infrastruktury. Dotyczą budowy mostu w Milsku koło Zielonej Góry na Odrze - to bardzo istotna inwestycja, o którą województwo dobija się od lat - jednostki ratowniczo-gaśniczej w ciągu drogi S3, która będzie budowana w naszym województwie, a poza tym powstania w Gorzowie ośrodka akademickiego i zapewnienia finansów na działalność dydaktyczną tego ośrodka, na budowę bazy badawczej. Są też trzy poprawki z województwa zachodniopomorskiego dotyczące budowy obwodnicy Szczecinka oraz dwie istotne poprawki mające zapewnić remonty w zabytkowych obiektach, które są zapisane w rejestrze zabytków, w Szczecinie oraz w Sławnie.

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek. Poprawki złożyłem wcześniej na ręce...

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję bardzo, dziękuję bardzo.

Poproszę teraz pana senatora Mieczysława Augustyna.

Muszę powiedzieć, że pan senator Misiak stał się nieomal klasykiem po tym, jak dzisiaj był tu przywoływany...

(Senator Piotr Kaleta: Niestety, niechlubnym, Pani Marszałek.)

...niejeden uczony chciałby mieć taką liczbę cytowań.

Bardzo proszę, pan senator Mieczysław Augustyn.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Szanowna Pani Minister! Szanowny Panie Senatorze Przedmówco!

Obaj... No, pan akurat zdjął okulary, ale na ogół obaj je nosimy. Jednak mam wrażenie, że patrzymy przez różne okulary.

(Senator Władysław Dajczak: Ale nie przez różowe.)

(Senator Jan Dobrzyński: Różowe.)

Pan widzi przede wszystkim problemy, widzi czarny obraz, a ja wręcz przeciwnie, widzę możliwości, widzę szansę, choć niekoniecznie jest to obraz usiany różami. A obraz, który się wyłania z budżetu... Właściwie dobrze, że mogę w tym momencie to powiedzieć. Pan użył sformułowania, że w  budżecie dzielimy publiczne pieniądze tak, żeby maksymalnie dużo zadań zrealizować z korzyścią dla ludzi. To w jakiejś mierze jest prawdą, ale nie jest to cała prawda o budżecie. Budżet rzeczywiście odnosi się do otoczenia i próbujemy robić to, o czym pan mówił. Odnosi się także do tych trudności, o których tu wiele razy wspominano, odnosząc się do nich z różnej perspektywy. Ale przede wszystkim budżet kształtuje rzeczywistość, razem z ustawami, które mu towarzyszą, razem z tymi ustawami, z tymi narzędziami, które go poprzedziły. W budżecie powinno być widać - i moim zdaniem widać - wysiłek reformatorski państwa, również tego rządu, a także pewną filozofię zarządzania finansami publicznymi.

Proszę państwa, co ja widzę przez te swoje, moim zdaniem dobre okulary? Otóż widzę dwa przesłania, które wyłaniają się z tego budżetu; za chwilę postaram się jakoś je udokumentować. Przede wszystkim budżet mówi: nie siejmy defetyzmu, temu, co jest, nie damy się łatwo, wykorzystamy wszystkie możliwości, które mamy, na tyle, na ile się da, na ile to będzie rozsądne. A wielu ludziom, którzy są bardzo zależni od budżetu, od tej właśnie redystrybucji finansów publicznych, ten budżet mówi: nie bójcie się, bo przewidzieliśmy instrumenty...

(Senator Jan Dobrzyński: Jakie? Czekamy.)

...przewidzieliśmy przeciwdziałanie trudnościom i środki na wsparcie dla grup zagrożonych.

Proszę państwa, gdyby ten budżet tylko nierozsądnie dzielił, a nie był budżetem proinwestycyjnym, należałoby rzeczywiście w dobie kryzysu załamać ręce. To prawda, że słabną inwestycję zachodnie i w sytuacji kryzysu może być z tym problem. Jakiż zatem ratunek widzimy w tym budżecie? Oczywiście wysiłek własny. Przede wszystkim szybsze uruchomienie środków unijnych, a chodzi o 8 miliardów, o czym pani minister tutaj wspominała. To sięgnięcie po możliwości, które daje Europa, a to są kolejne 3 miliardy. To zintensyfikowanie działań, jeśli chodzi o nasz własny rynek. Chodzi o to, żeby, mimo trudności, nie ulec pokusie podwyższania podatków, zwłaszcza tych, które rzutują na konsumpcję. A jeżeli już podwyższyć, to tylko po to, żeby jakoś zwiększyć bezpieczeństwo tych, o których powinniśmy się obawiać. Ja ten wysiłek widzę i ja ten wysiłek doceniam. A są tu dodatkowo jeszcze oszczędności, oszczędności na tym wszystkim, co nie jest konieczne.

Można, proszę państwa, zgłaszać poprawki i domagać się wydatków. Na pewno każdy z urzędów, od prezydenckiego przez nasz senacki, znalazłby uzasadnienie, dlaczego potrzeba więcej. Ale nie można w jednym zdaniu mówić o tragicznej sytuacji, a w drugim domagać się dodatkowych wydatków. Czy tak robicie ze swoimi budżetami domowymi wtedy, kiedy trzeba trzymać jakąś dyscyplinę? A więc jakże można to robić tutaj?

Proszę państwa, mówiliśmy o zagrożeniach. Tak, bezrobocie może być większe niż te 8,5-9%, może wynieść 10%, może to być 11%... Jakaż może być na to odpowiedź? Jak można się temu przeciwstawić? Przede wszystkim mądrze zaplanować pomoc dla tych ludzi. O tym mówiliśmy wczoraj, a dzisiaj, głosując, przyjęliśmy to przecież w ustawie. Na to na szczęście mamy pieniądze, bo nie daliśmy się wtedy, kiedy za rządów PiS chciano dzielić 5 miliardów z Funduszu Pracy. I te pieniądze zostały. Później, w zeszłym roku, była pokusa, żebyśmy my je podzielili. Też zostały. A teraz spójrzmy - są jak znalazł. Będą więc pieniądze na to, bo wzrost Funduszu Pracy jest bardzo wysoki, a modernizacja, o której tyle tutaj mówiliśmy - i która, trzeba powiedzieć, zyskała aprobatę pisowskich członków naszej komisji... Zyskała, bo to dobry projekt, nie nowy zresztą, tylko zbierający doświadczenia wielu rządów. To dobry projekt i na to są pieniądze.

Mówiliśmy o obawie tych, którzy są zależni od budżetu, o emeryturach i rentach. Ale, proszę państwa, my, w sytuacji tej malejącej inflacji mówimy emerytom o 7,4% podwyżki. Gdy przymierzymy to do wzrostów dla wszystkich innych grup zawodowych, nawet do wzrostu płac, który ostatnio na nowo się kalkuluje, to okazuje się, że w budżetówce ma być co najwyżej 6,6%.

(Głos z sali: Uczciwość.)

To jest więc duży wysiłek. To jest wysiłek ogromny. I uważam, że trzeba to podkreślić i trzeba to docenić. Zwłaszcza że jest to przecież realizowane z dużą dyscypliną ZUS, który od lat przecież wymaga wspierania. I w tym roku trzeba do niego dołożyć, tak jak poprzednio, 52 miliardy zł, a jeszcze 16 miliardów do KRUS - zsumowałem oczywiście to, co jest dotacją, z tym, co jest refundacją do otwartych funduszy emerytalnych.

Czy mogą się obawiać ci najsłabsi, ci niepełnosprawni, ci zależni od PFRON? Nie, dlatego że środki, które tam przewidujemy, o czym mówiliśmy tutaj wczoraj, są wystarczające, żeby zaktywizować tych ludzi na rynku pracy, a tym, którzy wymagają wsparcia, odpowiednio dopomóc.

Budżet przewidział też jeszcze rezerwy. Proszę państwa, ja, który się kłopoczę trochę o emerytury, nie tylko w perspektywie dzisiejszej, ale i przyszłej, naprawdę bardzo cenię to, że w takim momencie rząd Donalda Tuska mówi: utrzymujemy odpis na Fundusz Rezerwy Demograficznej i dołożymy do tego funduszu 40% pieniędzy z prywatyzacji - to jest przy okazji odpowiedź dla tych, którzy mówią o tych pieniądzach. Tak, to ma być nasza asekuracja, żebyśmy byli bezpieczni w późniejszym czasie.

Jest też ta rezerwa solidarności: dla rodzin wielodzietnych, na ewentualną pomoc w dożywianiu, na wsparcie niesamodzielnych i starszych osób. Ta ostatnia pozycja szczególnie cieszy, widać, że dostrzega się problemy tej rosnącej grupy osób.

Proszę państwa, w tych warunkach, kiedy mamy ponad 500 miliardów zadłużenia, kiedy musimy, w tym roku, na obsługę długu publicznego wydać 32 miliardy zł, tego rodzaju wysiłek wymaga podkreślenia. Chorzy powinni wiedzieć, że w tej trudnej sytuacji budżet Narodowego Funduszu Zdrowia, choć liczony skromnie, znacznie rośnie i że dokłada się do tego także ubiegłoroczną nadwyżkę, co powinno spowodować pewną stabilizację.

Nawet dzieci, o których mamy prawo myśleć... Wszystkim przycięto środki, ale nie rzecznikowi praw dziecka, któremu, zgodnie z obietnicą, jaka tutaj padła, dołożymy wspólnie, mam nadzieję, 25% więcej.

Proszę państwa, nie siejmy tutaj defetyzmu. Polakom potrzebny jest optymizm i pewność, że rząd będzie wspierał tych, którzy ciągną polską gospodarkę, czyli przedsiębiorców, i tych, którzy starają się pomagać innym, czyli ludzi aktywnych. Dlatego utrzymujemy Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, a nawet zwiększamy jego wielkość.

Dlatego, proszę państwa, zapamiętajmy to przesłanie. Ono nie jest żadnym pewnikiem, nie jest żadną obietnicą, która się sama spełni. Budżet wpompuje pewne pieniądze w dziedziny priorytetowe - wiele ich było wymienionych - po to, żebyśmy wykorzystali swoje możliwości w tym trudnym czasie, i po to, żebyśmy się nie musieli bać.

(Senator Piotr Kaleta: Nie lękajcie się.)

Zwłaszcza ci, którym grozi wykluczenie. Miejmy nadzieję, że znajdziemy także sposoby, żeby przeciwstawić się tym, którzy, nie patrząc na realia budżetowe, wetując co chwilę ustawy, chcą ten budżet naruszyć albo zburzyć. Jestem pewny, że damy radę. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję bardzo.

Proszę pana senatora Przemysława Błaszczyka, a potem pana marszałka Zbigniewa Romaszewskiego.

Do spisu treści

Senator Przemysław Błaszczyk:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Panie Senatorze, wierzmy, że tak będzie i że wszystko będzie bardzo dobrze.

Chciałbym się tutaj odnieść do słów pani minister. Założenia budżetowe są bardzo optymistyczne: wzrost PKB o 3,7... Chociaż z ostatnich danych wynika, że ten wzrost w wysokości 3,7 może się zdarzyć już w czwartym kwartale tego roku, a pani minister zakłada, że w przyszłym roku on się utrzyma. No, może będzie tak dobrze.

Z ostatnich doniesień prasowych wynika, że spada zużycie energii. Do tej pory rosło, co znaczy, że gospodarka się rozwijała. Kiedy zużycie energii spada, kojarzy się to z tym, że gospodarka zwalnia.

(Głos z sali: Oszczędzają.)

Słucham?

(Głos z sali: Oszczędzają.)

Oszczędzają, tak.

Szanowni Państwo, doniesienia medialne wskazują na zwolnienia w wielu firmach. Przewiduje się nawet, że to zaburzy funkcjonowanie niektórych miast. Podawano przykład Włocławka, gdzie mogą paść dwa duże zakłady. Cały czas mamy jednak optymistyczne podejście, że tak się nie stanie.

Pani minister po moim pytaniu stwierdziła, że przesadzam, mówiąc o kryzysie. Ale w rolnictwie już obecnie mamy kryzys. Patrząc na kryzys związany z gospodarką, można powiedzieć, że rolnictwo przeżywa kryzys od początku - po tym sezonie żniwnym, mimo tamtych kosztów, ceny spadły o połowę. Dochodzi jeszcze niekorzystne przeliczenie euro, związane z dopłatami do rolnictwa. Kolega senator tutaj stwierdził, że dopłaty będą, rusza PROW, duże pieniądze z Unii... Z PROW można korzystać, ale trzeba dołożyć 50% środków własnych. Nie sądzę, żeby w tej sytuacji w rolnictwie rolników było stać, aby te 50% dołożyć. Na rolników nakłada się ciągle nowe zadania związane z dobrostanem zwierząt, ze zwalczaniem chorób zakaźnych. Obecnie mamy program zwalczania salmonellozy w stadach drobiu. Jeśli chodzi o kury towarowe, można powiedzieć, że jest wsparcie - w razie wystąpienia choroby jest zwrot nakładów w momencie uboju. Ale nie wspomniano, że hodowcy także ponoszą nakłady na szczepienia. Koszt związany ze szczepieniami wzrósł, można powiedzieć, o 100%. Tej pomocy nie przewidziano na razie w hodowli kur rzeźnych. Nie przewidziano rekompensaty, gdy będą likwidowane stada. Od nowego roku wchodzi program zgodności i stawiamy następne zadania przed rolnikami. Mają trzy lata na pełne dostosowanie się i znów poniosą koszty. A budżet żadnej pomocy nie przewiduje.

Kredyty preferencyjne. Pytałem panią minister, jak to będzie w przypadku wykupu ziemi przez dzierżawców. Pani minister stwierdziła, że to się już odbyło i ta kwota 2,5 miliarda to pieniądze za ziemię, która już została sprzedana w tamtym roku. W tym roku też planuje się taką sprzedaż. Wiem, że dzierżawcy nie są w stanie wykupywać tej ziemi w obecnej sytuacji finansowej.

Kredyty klęskowe. Z tego, co się ostatnio dowiedziałem, udzielane są na trzy lata i już wiadomo, bo banki o tym informują, że po dwóch i pół roku braknie na dopłatę do oprocentowania, gdyż nie przewidziano w pełni tych środków.

Ubezpieczenia rolnicze. Szanowni Państwo, budżet dopłaca, ale tylko, na przykład jeśli chodzi o uprawę rzepaku, 90 zł czy 70 zł, jak w przypadku pszenicy, a ubezpieczenie od samej suszy, na przykład, rzepaku przy wydajności 4 t i cenie około 900 zł za tonę wynosi 180 zł. Czyli to jest połowa. Gdyby rolnik chciał się ubezpieczyć nie tylko od suszy, ale i złego przezimowania czy gradobicia, dojdzie kolejne 214 zł. Cały koszt ubezpieczenia plantacji wartej 3600 zł wyniesie około 400 zł, to jest prawie 12% wartości. Nie wiem, czy ktoś jest w stanie wytrzymać takie obciążenia ubezpieczeniowe, Szanowni Państwo.

Paliwo rolnicze. Myślałem, że koalicjant, PSL, poprze to, żeby zwrot akcyzy wynosił 100%. Nie ma takiej poprawki, a nawet można powiedzieć, że środki zostały zmniejszone.

Szanowni Państwo, jeśli chodzi o rolnictwo, według mnie, budżet na 2009 r. nie gwarantuje wzrostów ani, można powiedzieć, podstawowych warunków dobrego bytu na wsi polskiej.

Reprezentuję okręg sieradzki, a także łódzki, bo w Senacie nie ma przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości z okręgu łódzkiego... I chciałbym złożyć dwanaście poprawek.

Pierwsza z nich dotyczy Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi - chodzi o rozbudowę oddziału kardiochirurgii dziecięcej. To poprawka, można powiedzieć, krajowa, a nie tylko regionalna, bo z tego centrum korzystają dzieci z całej Polski.

Następna poprawka dotyczy dofinansowania Regionalnego Ośrodka Onkologicznego przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym imienia Mikołaja Kopernika w Łodzi. Sytuacja tego szpitala jest bardzo ciężka. Wiem, że są zaangażowani w tę sprawę także senatorowie Platformy, i mam nadzieję, że ta poprawka zostanie poparta.

Kolejna poprawka dotyczy Portu Lotniczego imienia Władysława Reymonta w Łodzi, ważnego dla mieszkańców Łodzi i dla rozwoju naszego regionu.

Następna poprawka odnosi się do sprawy obwodnicy S14, Pabianic, Aleksandrowa i Zgierza. To ważna arteria dla rozwoju naszego okręgu.

Kolejna poprawka dotyczy drogi nr 72, obwodnicy Brzezin. Jest to droga wylotowa na Warszawę z Łodzi.

Następna poprawka, jak i kolejna dotyczą wsparcia komendy wojewódzkiej Policji dodatkowymi środkami.

W kolejnej poprawce chodzi o wsparcie modernizacji torowiska kolejowego Kutno - Zgierz. Zgłaszałem to także w tamtym roku. Torowisko jest w takim stanie, że prędkość pociągu na tym odcinku wynosi, można powiedzieć, 20-30 km/h, pociąg porusza się tam w tempie żółwim, a nieraz stoi. To środki z przeznaczeniem także na dopłaty do przewozów regionalnych.

Następna poprawka dotyczy wsparcia szkół rolniczych w Mieczysławowie i w Pabianicach oraz rozbudowy podstrefy ekonomicznej w Kutnie - to bardzo, można powiedzieć, prężnie działająca podstrefa.

Kolejna poprawka ma na celu wsparcie modernizacji strażnic OSP w województwie łódzkim. Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję.

Pan senator wyjątkowo skończył przed czasem, inaczej niż poprzednicy.

Zapraszam pana marszałka Romaszewskiego.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Dyskusja, która się do tej pory rozwijała, chyba jedno ujawniła na pewno: że zarówno pan minister, jak i przewodniczący komisji gospodarki i część senatorów nie do końca znają zakres kompetencji Senatu. Tu się ciągle mówi o tym, że możemy budżet poprzeć lub go nie poprzeć.

Proszę państwa, konstytucja jednoznacznie tę sprawę rozstrzyga: my możemy poprzeć własne poprawki albo ich nie poprzeć, to jest wszystko, co możemy zrobić, i taka jest prawda. A jak się zgłasza poprawkę, to ona nie bardzo może zburzyć budżet, ona może tylko przenieść i zmienić cele przeznaczenia środków, bo jeżeli ma być rozpatrywana, musimy zawsze podać, z jakich środków te wydatki mają zostać pokryte, i taka jest prawda. A więc te wszystkie demagogie są w ogóle nie na miejscu, bo inna jest rola Senatu.

Ja rozumiem, że jest tu dużo posłów, którzy uważają, że w Sejmie jeszcze coś można zmienić, ale w Sejmie też się dużo nie zmienia. Proszę państwa, prawda jest taka, że generalnie poprawki sejmowe nie przekraczają... Chyba najdalej idące poprawki osiągnęły może 5%, a senackie na ogół wynoszą od 3 do 5%. Tak że Sejm to ten budżet tylko szlifuje, a Senat właściwie już poleruje. Taka jest prawda i właściwie powinniśmy sobie z tego dobrze zdawać sprawę.

Dlatego bardzo mi spodobało, że przewodniczący naszej komisji gospodarki powiedział, abyśmy przystąpili do dyskusji merytorycznej, bo myślałem, że te moje trzy poprawki będą miał komu przedstawić, te przesłanki merytoryczne, dla których je wnoszę. Ale nasz przewodniczący komisji gospodarki się zmył, więc nie wiem, jak te moje merytoryczne uwagi zostaną na posiedzenie komisji gospodarki przekazane. Tak to się u nas odbywa merytoryczna dyskusja. Wyczerpała się część ideologiczno-doktrynalna, więc nikogo już nic więcej nie obchodzi, a argumenty niech każdy sobie zapamięta. Nie wiem, jak to zostanie przekazane komisji. (Oklaski)

No ale zacznijmy konsekwentnie od tego, co uważam za najważniejsze.

Proszę państwa, art. 19 konstytucji powiada tak: "Rzeczpospolita Polska specjalną opieką otacza weteranów walk o niepodległość, zwłaszcza inwalidów wojennych". I to jest problem, który chyba od dziesięciu lat każdorazowo jest podnoszony w Senacie. Właśnie ta specjalna troska o weteranów. Budżet Państwowego Funduszu Kombatantów, przewidziany w tym roku, wynosi 11 milionów. Podopiecznymi funduszu jest około stu trzydziestu tysięcy ludzi posiadających uprawnienia, którzy występują, około dwudziestu tysięcy takich wystąpień było rozpatrywanych w roku bieżącym, o trzysta, pięćset złotych głównie na leki. No i żeby to w jakikolwiek sposób pokryć, niezbędne jest w zasadzie 30 milionów zł. Ja już nie mówię o ustawie o Urzędzie do spraw Kombatantów, o tym, że te kwestie są po prostu w ogóle zapomniane. Podobno ustawa już jest w konsultacjach międzyresortowych, więc może będzie jakieś nowe rozwiązanie, bo to, które jest, jest w zasadzie niedopuszczalne. Urząd do spraw Kombatantów i Państwowy Fundusz Kombatantów traktuje się jak normalną pomoc społeczną, czyli niezależnie od wszystkiego tak, że jak jest nędza, to damy te trzysta złotych.

No muszę powiedzieć, że to jest po prostu oburzające. Ja uważam, że to jest hańba, to jest po prostu zwyczajnie hańba, jeżeli ludziom, którzy walczyli o niepodległość, którzy walczyli o wolność, którzy często własną krwią czy więzieniem za to płacili, nawet ochłapu się nie chce dać. I to nie jest wstyd?

Ja wnoszę, proszę państwa, aby budżet Państwowego Funduszu Kombatantów zwiększyć w dziedzinie świadczeń dla osób fizycznych o 15 milionów zł. Nie jest to wspaniale, ale ja myślę, że w ustawie o kombatantach może jakoś lepiej rozwiążemy tę sytuację.

Skąd te pieniądze wziąć? Otóż ja sądzę, proszę państwa, że tutaj wojsko jakoś się nam zupełnie ulotniło. Okazuje się, że jak byłeś w Ludowym Wojsku Polskim, to masz emeryturę, masz opiekę świadczoną przez Wojsko Polskie, ale jeżeli byłeś u Maczka, jeżeli byłeś nawet pod Monte Cassino, bo i tacy się zdarzają, to ci nawet za sanatorium nie zwrócą. I w związku z tym, proszę państwa, ja wnoszę, ażeby to zostało pokryte z budżetu z części 29 "Obrona narodowa" z rozdziału 753 01 "Świadczenia pieniężne z zaopatrzenia emerytalnego": zmniejsza się świadczenia na rzecz osób fizycznych o 15 milionów i przekazuje do części 54.

Zwróćmy może uwagę, proszę państwa, bo tu są te argumenty, które chciałbym przedstawić, że w rozdziale 753 01 zapisane jest 5 miliardów 452  miliony 493 tysiące zł. Jeżeli my z tego odejmiemy 15 milionów, to to stanowi 2,7 promila. Jeżeli ktoś z tysiąca złotych, zgubi dwa złote, to nie powinien tego nawet zauważyć. A więc niewątpliwie przemawiają za tym i argumenty racjonalne, i moralne. Ale czy to się przebije - nie wiem.

Druga kwestia to jest wielki spór, który toczymy już od lat o to, czy nasze prawo karne ma być prawem restrykcyjnym, czy ma być prawem liberalnym. No i proszę państwa w ramach tego sporu teraz powstaje pytanie, czy nasze prawo w ogóle ma karać. Okazuje się bowiem, że w części 15... Muszę powiedzieć, że nie wiem, czy to było dobre rozwiązanie, że projekty budżetów sądów są składane przez sądy apelacyjne, akceptowane przez ministra sprawiedliwości i przedstawiane w części 15. Sądy apelacyjne po prostu w ogóle nie dostrzegają żadnej potrzeby zajmowania się problemami kurateli. Uważają, że jeżeli zatrudnią tysiąc dodatkowych pracowników, urzędników, referendarzy i asystentów, sędziów, to w zasadzie sprawa jest załatwiona. No to, proszę państwa, albo budujemy system restrykcyjny i więzienia, albo system liberalny, w którym zajmujemy się resocjalizacją. Na coś się musimy zdecydować, no bo jeśli resocjalizacja, to jednak ktoś ją musi prowadzić. Już mieliśmy kiedyś takiego ministra, który uważał, że jego polityka gospodarcza polega na tym, że on polityki gospodarczej nie ma. Obawiam się, że teraz z kolei nie mamy polityki karnej, a to jest sytuacja, powiedziałbym, rozpaczliwa i dosyć dramatyczna.

I cóż, proszę państwa, Komisja Praw Człowieka i Praworządności od lat zajmuje się problemami resocjalizacyjnymi, problemami probacji i w związku z tym ja będę wnosił o utworzenie na terenie Polski stu pięćdziesięciu etatów kuratorów. Pieniądze na ten cel proponuję znaleźć w części 15 zarówno w budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości, jak i poszczególnych apelacji proporcjonalnie do sum przeznaczonych na wydatki bieżące w Ministerstwie Sprawiedliwości i w apelacjach w części 15. W sumie chodzi o 6 milionów, a 6 milionów to jest, proszę państwa, 1,2 promila. No więc znowu nie są to sumy, które zaburzyłyby system funkcjonowania sądownictwa w Polsce. Niedostrzeganie natomiast problemów kurateli oznacza utrzymywanie sytuacji, w której 60% wyroków zapada w zawieszeniu i potem już się nikt tym nie interesuje. Sądy wydały wyrok, wobec tego sprawa została załatwiona. To jest tak, jak byśmy pociągnęli za sznurek i wraz z wodą cała patologia spływała gdzieś tam w okolice Tasmanii. No nie, tak nie jest. Tym się trzeba zajmować, tym się trzeba zajmować indywidualnie. Jeżeli chodzi o kuratorów, to normy dozorów są przekroczone trzykrotnie w stosunku do rozporządzenia ministra sprawiedliwości. I to jest moja druga poprawka.

Trzecia poprawka dotyczy innej kwestii. Otóż ja chciałbym zapytać, czy ustawę o zmianie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy, czyli ustawę, jak to się mówi, obniżającą emerytury byłych funkcjonariuszy SB, państwo traktują poważnie, czy też nie do końca poważnie? Bo w art. 2 tej ustawy, w pkcie 2 powiedziane jest, że na wniosek organu emerytalnego, organu MSW, prezes IPN w terminie trzech miesięcy od otrzymania wniosku przekazuje zaświadczenie o pracy itd., itd. W uzasadnieniu podaje się, że oczekuje się, że będzie to dotyczyło nie mniej niż trzydziestu tysięcy byłych funkcjonariuszy, co powinno przynieść oszczędności rzędu 600 milionów zł rocznie. Ale te trzydzieści tysięcy osób, to zresztą będzie pewnie więcej, jakieś pięćdziesiąt tysięcy, ktoś musi zweryfikować. A jednocześnie IPN zabiera się 50 milionów zł i nawet nie daje się pieniędzy na normalne podwyżki, które są przewidziane dla wszystkich prokuratorów. No to kto to będzie realizował? Czy to jest sabotaż? Jak to w ogóle traktować? Czy tę ustawę ktoś będzie wykonywał? W jaki sposób ma być przeprowadzona ta weryfikacja?

W związku z tym ja wnoszę czwartą poprawkę. Ta czwarta poprawka dotyczy przekazania 15 milionów zł. To jest akurat mniej więcej tyle, ile potrzeba na zatrudnienie odpowiedniej liczby pracowników, tyle, ile potrącono ze świadczeń na rzecz osób fizycznych w Instytucie Pamięci Narodowej. I proponuję pokrycie tej sumy z części 42 "Sprawy wewnętrzne" z rozdziału 75301 "Świadczenia pieniężne z zaopatrzenia emerytalnego": zmniejsza się świadczenia na rzecz osób fizycznych o 15 milionów zł. Proszę państwa, tych milionów złotych, tych środków w części 42 jest 5 miliardów 729 milionów 443 tysiące i na dodatek w porównaniu z budżetem na rok 2008 wzrosło to o 9,7%, czyli o 507 milionów 991 tysięcy. Do tego w wykonaniu tegorocznego budżetu akurat z tego funduszu 25 milionów tak z rączki do rączki zostało przekazane na służbę zdrowia. Nie sądzę, żeby odjęcie w tej części w tym rozdziale 15 milionów jakoś nadmiernie zubożyło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, tym bardziej że jest to jakaś zupełnie drobna suma, nie mam w tej chwili tego policzonego. To są wszystkie moje poprawki, które chciałbym złożyć. Mam nadzieję, że dzięki merytorycznemu uzasadnieniu te poprawki zostaną przyjęte.

Proszę państwa, jeśli chodzi o poprawkę dotyczącą Ministerstwa Sprawiedliwości, to ta poprawka właściwie już została przyjęta jako poprawka siódma przez Komisję Gospodarki Narodowej. Niestety tam jest błąd, tam się po prostu pomylono, bo tam za 2,5 miliona usiłuje się utworzyć sto pięćdziesiąt etatów. To jest niemożliwe. W związku z tym ja podnoszę tę kwotę do 6 milionów. To jest poprawka siódma. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku, ja tu ustępuję panu miejsca, bo teraz już chyba pana czas.

(Senator Zbigniew Romaszewski: Tak, tak, przesiadamy się.)

Tak, pan się przesiada, a ja pana wyręczę i zapowiem pana senatora Jana Dobrzyńskiego.

Poprosimy.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Zbigniew Romaszewski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Jan Dobrzyński:

Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Każdy plan powinien uwzględniać stan wyjściowy oraz determinanty mające wpływ na kształtowanie się rozwoju. Globalizacja procesów społeczno-gospodarczych w dobie członkostwa w Unii Europejskiej wymusza na tworzących budżety podmiotów gospodarczych, a tym bardziej budżety krajowe, uwzględnienie zagrożeń i nadchodzących niebezpieczeństw w postaci kryzysów gospodarczych, o których była tu już mowa, na poszczególnych rynkach.

Powszechnie wiadomo, że obecna koalicja nie słucha głosów opozycji nawołujących do ponadpolitycznego zwarcia szeregów i rozpoczęcia procesów przygotowawczych do nadchodzącego kryzysu gospodarczego. Do projektu ustawy budżetowej na rok 2009 jest wiele zastrzeżeń. Można mówić o mało realnych założonych podstawowych wskaźnikach makroekonomicznych, nieskutecznych rozwiązaniach związanych z wydatkowaniem środków unijnych, stwarzających zagrożenie niewykonaniem zaplanowanych projektów i utratą środków, o braku środków na waloryzację świadczeń rodzinnych, o rekordowo niskich nakładach w relacji do PKB na mieszkalnictwo, o dużo niższym niż w latach poprzednich wzroście nakładów na naukę. A do tego wyrazem poszukiwania oszczędności w funkcjonowaniu administracji jest na przykład wzrost o 630 milionów nakładów na działalność ZUS, nie na emerytury czy renty, ale na działalność Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zadziwiające wydaje się w obecnej sytuacji międzynarodowej założone w ustawie budżetowej państwa na rok 2009 tempo wzrostu gospodarczego na poziomie 3,7%.

Można by stwierdzić, że planując strategiczny dla państwa plan dochodów i wydatków, nie uwzględniono sytuacji gospodarczej w Europie i na świecie, zapominając, że już ponad ćwierć wieku nie jesteśmy gospodarką autarkiczną. Realny do osiągnięcia poziom wzrostu gospodarczego w roku 2009, jak wskazują znani ekonomiści, znacznie odbiega od przyjętego w projekcie ustawy budżetowej. Nie ulega wątpliwości, że budżet jest źle oszacowany, to opinia Macieja Grabowskiego, wiceprezesa Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Przywołam jeszcze jedną opinię, pana profesora Stanisława Gomułki, który twierdzi, że założenia naszego budżetu na rok 2009 są mocno nierealistyczne. Przyczyną spowolnienia polskiej gospodarski jest i będzie w roku 2009 recesja w Stanach Zjednoczonych i w krajach Unii Europejskiej.

Platforma Obywatelska zapomniała, że tempo wzrostu PKB wynika z dynamiki inwestycji, dynamiki spożycia, wielkości eksportu. Już wzrosły koszty, zmieniła się dostępność kredytów i nastąpiło spowolnienie tempa wzrostu inwestycji. Rok 2009 będzie skutkował, podobnie jak w innych krajach, obniżeniem wielkości eksportu. Skąd więc w budżecie utrzymanie tej wielkości na poziomie roku 2008?

Kolejny zadziwiający aspekt w założeniach do ustawy budżetowej to jest przyjęty wzrost przeciętnego zatrudnienia w gospodarce narodowej o 2%, to jest o około sto osiemdziesiąt osiem tysięcy osób. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego już w drugiej połowie 2008 r. odnotowano spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Szacunki na rok 2009 wskazują na znacznie pogarszającą się sytuację, spadają wielkości produkcji przemysłowej oraz docierają niepokojące informacje o wskaźniku wielkości zamówień, który jest miernikiem z wyprzedzeniem informującym o przyszłych tendencjach w gospodarce. Niestety we wrześniu bieżącego roku spadł on po raz kolejny. W stosunku do czerwca ubiegłego roku spadek ten jest większy niż w okresie poprzedzającym załamanie koniunktury w latach 2001-2002. Coraz powszechniejsze są też informacje o trudnościach firm z pozyskaniem kredytów.

Kolejnym zdecydowanie nierealnym zamierzeniem projektu ustawy budżetowej jest ograniczenie potrzeb budżetowych między innymi dzięki przychodom z prywatyzacji na poziomie 12 miliardów zł. Niezrealizowanie tej wielkości wpłynie w efekcie na zwiększenie potrzeb pożyczkowych i wzrost kosztów obsługi zadłużenia. W 2008 r. przychody z prywatyzacji miały osiągnąć 2,3 miliarda zł, a dotychczas osiągnęły jedynie pół miliarda. Uzyskanie 12 miliardów zł przychodów z prywatyzacji w 2009 r. jest więc nierealne.

(Senator Jan Rulewski: Jak to?)

Pół miliarda, Panie Senatorze.

(Senator Jan Rulewski: 2 miliardy...)

W obecnej sytuacji na rynkach kapitałowych trudno będzie znaleźć nabywców dysponujących wolnymi środkami finansowymi, nie mówiąc już o uzyskaniu odpowiedniej ceny. Przypominam tu o pierwszej przeprowadzonej przez ministra Grada prywatyzacji tarnowskich Azotów zakończonej totalnym niepowodzeniem.

Domniemana zaleta projektu ustawy budżetowej, czyli określenie deficytu budżetowego na poziomie 18,2 miliarda zł, jest tak samo nierealna. Konstruując założenia makroekonomiczne, Platforma Obywatelstwa całkowicie wyparła myśl o nadchodzącym kryzysie po to, aby liczby wyglądały obiecująco. A przecież założony większy deficyt jest gwarancją realizacji całego budżetu państwa. Silne kraje Unii Europejskie dążą do zapewnienia większej swobody w zadłużaniu, chcą poluzowania reguł wynikających z paktu stabilności i wzrostu, a już dziś ich poziom zadłużenia, poziom zadłużenia w stosunku do PKB we Francji, w Niemczech, jest zdecydowanie większy niż w Polsce. Banki federalne, Europejski Bank Centralny i banki Kanady i Szwajcarii obniżają stopy procentowe, by ratować swój wzrost gospodarczy.

A co zapewnia z myślą o stabilności sytuacji gospodarczej kraju obecny rząd koalicyjny? Rada Polityki Pieniężnej dokona w bieżącym roku jeszcze jednej podwyżki stóp, która zakończy obecny cykl zacieśniania polityki monetarnej, tak twierdzi. Stopa referencyjna w Unii Europejskiej kształtuje się średnio na poziomie 5,8%, w roku 2009 średnioroczna stopa referencyjna wzrośnie do poziomu 6,2%.

Apeluję więc o rzetelne zajęcie się sprawami kraju. Nie wolno eksperymentować w sytuacji zbliżającego się kryzysu. Społeczeństwu należy się godne życie. Skoro nie ma ono szans na obiecaną przez Platformę Obywatelską drugą Irlandię, to chociaż nie pogarszajcie tego, co zastaliście. A zastaliście Polskę w dobie rozwoju koniunktury i już zdołaliście przyczynić się do pogorszenia podstawowych wskaźników makroekonomicznych, takich jak inflacja, bezrobocie, a także stopy referencyjne.

Panie Marszałku, Panie i Panowie Senatorowie, Szanowna Pani Minister, w omawianej ustawie budżetowej nakłady na naukę wzrosną z 4,2 miliona zł do 4,95 miliona zł, czyli o 18%, a realnie o 11%. Tempo wzrostu nakładów na naukę proponowane przez obecną koalicję jest zdecydowanie za wolne i wciąż stawia nas na końcu rankingów europejskich i światowych. Powinniśmy z pełnym determinizmem dążyć do zwiększenia nakładów na badania i rozwój do 3% PKB, co jest jednym z priorytetów strategii lizbońskiej. Ponadto nakłady na szkolnictwo wyższe wzrosną jedynie o 8%. Czy ten wzrost zapewni uczelniom wyższym możliwość realizacji projektów finansowanych ze środków Unii Europejskiej, zabezpieczając ich wkład własny na te projekty? Znaczne środki finansowe są skierowane do uczelni wyższych. Czy w tym obszarze także zmierza się do niewykorzystania środków unijnych?

Jeśli chodzi o rozwój regionalny i wykorzystanie środków strukturalnych oraz Funduszu Spójności, to niepokój budzi utrzymujące się ciągle niskie wykorzystanie środków Funduszu Spójności, co oznacza, że rząd, mimo wszelkich obietnic, nie radzi sobie z realizacją dużych projektów infrastrukturalnych. Na rok 2008 ustawa budżetowa zakłada wydatkowanie z Funduszu Spójności 3,6 miliarda zł, a przewidywane wykonanie to 1,8 miliarda zł, czyli około połowy zaplanowanej do wydania kwoty. W 2009 r. na projekty finansowane ze starej perspektywy finansowej z Funduszu Spójności przewiduje się wydać 3,4 miliarda zł. Podobna kwota planowana jest na 2010 r. Jaki jest realny poziom wydatkowania w latach kolejnych, skoro rząd niewiele zrobił, by usprawnić realizację tych projektów lub rozwiązać problem ich rosnących kosztów?

Bardzo niepokojąco przedstawia się realizacja tak zwanej nowej perspektywy finansowej, Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia na lata 2007-2013. W budżecie na 2008 r. zaplanowano wydatkowanie na tę perspektywę 17 miliardów zł. Projekt budżetu na 2009 r. przewiduje, że realizacja wydatkowania będzie prawie o połowę niższa i wyniesie 9,2 miliarda zł. Z danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że do 21 września bieżącego roku wydatkowanie z Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia w roku 2008 wynosi 368 milionów zł. Jest to 2,1% pierwotnego planu przewidywanego na 2008 r. i 4% przewidywanego wykonania, o którym mowa już w nowym budżecie. A w 2010 r. mamy wydać 52 miliardy zł. Szanowni Państwo Senatorowie, gdzie tu logika kierowania gospodarką narodową? Czyżby obecny rząd umyślnie dążył do niewykorzystania przyznanej nam z budżetu wspólnotowego dotacji 67 miliardów euro - zaznaczam, mającej charakter bezzwrotny - w latach 2007-2015? Niestety, koalicja Platformy Obywatelskiej i PSL zmarnowała rok 2008 na weryfikację list indykatywnych programów operacyjnych zamiast już od ostatniego kwartału 2007 r. wydawać pieniądze Unii na realizację projektów strategicznych dla naszego państwa. Koalicja zmarnowanych szans. Mało że nie jesteście w stanie utrzymać tego, co przekazał wam poprzedni rząd, to jeszcze pogarszacie nasze możliwości absorpcji środków unijnych, a polscy przedsiębiorcy naprawdę potrzebują dodatkowych środków na rozwój. Kontynuowanie obecnej polityki regionalnej grozi niebezpieczeństwem zwrotu środków finansowych do budżetu wspólnotowego. Przykładem blokowania przekazywania środków unijnych przedsiębiorstwom jest platformiany marszałek w województwie podlaskim, który wstrzymał przekazanie 7,5 miliona zł na przedsiębiorczość w roku 2008. Rząd zupełnie nie radzi sobie z nowymi, wielkimi środkami unijnymi, które miały dać Polsce nowy impuls rozwojowy.

Plan na 2009 r. zakłada znaczne spowolnienie realizacji programów unijnych. Zmniejszenie wydatkowania i...

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Czas się kończy.)

Panie Marszałku, jeszcze chwileczkę, bardzo proszę. Już, już...

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Dobrze.)

...prawdopodobna utrata środków w 2010 r. stwarzają realne zagrożenie niewykonania zaplanowanych inwestycji infrastrukturalnych, czyli dróg, lotnisk, portów morskich, inwestycji wodno-ściekowych itp. Mamy szanse na wykorzystanie dotacji unijnych i zabezpieczenie stabilności polskiej gospodarki. To panaceum na światowy kryzys. A z pełną premedytacją planuje się na rok 2009 ograniczenie: wsparcia wzrostu konkurencyjności gospodarki polskiej, badań naukowych, wdrożeń, transferu technologii, potencjału innowacyjnego przedsiębiorstw; pogorszenie klimatu inwestycyjnego w Polsce, a także zmniejszenie liczby miejsc pracy, które moglibyśmy uzyskać po wprowadzeniu tychże reform, czego skutkiem będzie pogłębienie się różnic regionalnych oraz poszerzenie wykluczenia społecznego wskutek braku odpowiedniej interwencji publicznej.

Reasumując, projekt ustawy budżetowej nie został osadzony w obecnych realiach gospodarczych Polski, zagrożonej kryzysem gospodarczym, oczekującej na wsparcie ze strony dotacji unijnych oraz na kontynuowanie polityki rozwoju kraju i regionów. Niestety, trudno o takie rozwiązania w przygotowanym projekcie ustawy budżetowej na rok 2009. Postuluję więc urealnienie przyjętych wielkości makroekonomicznych i zapewnienie stabilności polskiej gospodarce.

Szanowny Panie Marszałku, pozwolę sobie zgłosić cztery poprawki do takich sektorów, gdzie jest najtrudniej. Mam tu na myśli rolnictwo i służbę zdrowia.

Proponuję, by: z rozdziału 75095 przesunąć kwotę 2 milionów 167 tysięcy zł z przeznaczeniem na zwiększenie dotacji dla Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie; z rozdziału 75001 "Urzędy naczelnych i centralnych organów administracji rządowej" - kwotę 5 milionów zł z przeznaczeniem na modernizację i rozbudowę Szpitala Ogólnego w Wysokiem Mazowieckim; z rozdziału 75818 - kwotę 40 milionów zł z przeznaczeniem na modernizację bloku operacyjnego Białostockiego Ośrodka Onkologicznego i z rozdziału 75818 - kwotę 50 milionów zł z przeznaczeniem na modernizację samodzielnego szpitala psychiatrycznego w Choroszczy.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Majkowski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Majkowski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Pani Minister!

Tak się składa, że zanim trafiłem do najwyżej izby polskiego parlamentu, miałem niewątpliwy zaszczyt uczestniczyć w życiu publicznym poprzez sprawowanie funkcji najpierw radnego, później przewodniczącego rady miasta w kilkudziesięciotysięcznym mieście...

(Senator Roman Ludwiczuk: W którym mieście?)

W Ostrołęce, jeśli pana to interesuje. To jedno z najładniejszych miast Polski, tak na marginesie.

(Głos z sali: To prawda.)

(Senator Roman Ludwiczuk: Poza Wałbrzychem.)

(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Poza Gdynią.)

(Rozmowy na sali)

Szanowni Państwo, otóż praca w samorządzie, oprócz doświadczeń, skłania mnie również do stwierdzenia, że każdego roku wszyscy, którzy pracują przy budżecie, pochylając się nad nim, muszą zadać sobie sakramentalne pytanie: jak ten budżet ma być skonstruowany? Chodzi o to, ażeby przede wszystkim najpilniejsze potrzeby osób, które wokół tego budżetu będą się obracać, były zapewnione. I cóż my możemy wyczytać z tego budżetu, który przedstawia nam rząd, na 2009 r. Tak się składa, że kilkanaście lat temu moi, obecnie już dorośli, synowie oglądali bardzo intensywnie dobranockę, która nosiła tytuł "Zaczarowany ołówek". Główny bohater rysował różne rzeczy w ciągu dosłownie tych kilku, kilkunastu minut, rzeczy, które można było sobie tylko wyobrażać, o których można było śnić. Ja nie mówię, że jest to żywcem przeniesione z tej dobranocki, ale wszystkie wskaźniki makroekonomiczne, którymi dysponujemy jako senatorowie, ażeby nad projektem budżetu się pochylać i o nim dyskutować, moim zdaniem są w znacznym stopniu co najmniej nierealistyczne.

Otóż jeżeli mówimy o kryzysie, a dzisiaj wielu senatorów pytało panią minister, jak to w 2009 r. może wyglądać, to zakładanie wzrostu PKB na poziomie 3,7%, jak mi się wydaje, jest co najmniej odrobinę przesadzone, jeżeli nie znacznie. Otóż obniżka wzrostu PKB z 4,9% do 3,7% skutkowała tym... W debacie telewizyjnej pan senator Misiak się wypowiadał, że jest to rząd kilkunastu miliardów złotych. Tak więc, krótko mówiąc, jeżeli mamy kilkanaście miliardów złotych mniej, to o kilkanaście miliardów złotych musimy ograniczyć wydatki na pewne działy, ażeby zamknąć je w określonej kwocie. Czyli zakładamy, że najprawdopodobniej dochody będą zdecydowanie niższe.

Należy również założyć, że zaniżony został kurs walut. Bo jeżeli w tej chwili euro - dzisiaj "Rzeczpospolita" to podawała - kosztuje ponad 4 zł, to jest to, jak sądzę, już o kilkanaście procent więcej niż w tych założeniach do budżetu, które były przyjęte w momencie jego planowania.

Myślę, że przesadzone są prognozy dotyczące eksportu. Bo jeżeli, Szanowni Państwo... Zresztą sami państwo widzicie, że już są w Polsce zakłady pracy, które ograniczają produkcję tylko i wyłącznie dlatego, że nie ma odbioru polskiego eksportu. Ja mówię tu między innymi o fabryce samochodów osobowych w Gliwicach, mówię o firmach, o hutach, o cementowniach, które produkują na eksport, a ten eksport po prostu zaczyna się załamywać.

Myślę, że zaniżony jest wskaźnik inflacji, który przewidywany jest na 2009 r. Bo jeżeli w tym roku na koniec listopada mamy inflację w wysokości 3,7%, to jak to się ma do tego, że na przyszły rok planowana jest ona na poziomie niecałych 3%, czyli 2,9%?

I jedna z najważniejszych spraw. Otóż najprawdopodobniej zbyt optymistycznie został zaplanowany popyt wewnętrzny, rzędu 10-11%. Bo wyobraźcie sobie państwo... Jeżeli w tym roku płace rosły, w niektórych gałęziach gospodarki, o 9%, nawet o 10%, to w przyszłym roku według prognoz - a myślę, że mam podstawy, żeby tak sądzić - wzrost płac może być rzędu 2%, maksymalnie 3%, w porywach 4%. Czyli przy tych obniżonych wskaźnikach popyt wewnętrzny na pewno będzie zdecydowanie niższy od zakładanego.

Również zbyt optymistyczny wydaje mi się poziom wykorzystania środków unijnych. Bo jeżeli podczas dyskusji dotyczącej podsumowania roku działalności rządu pana premiera Tuska jednym z głównych argumentów za tym, że rząd pracuje źle, było między innymi to, że środki unijne, które były do dyspozycji, były wykorzystane w sposób wręcz katastrofalny, katastrofalnie niskie było to wykorzystanie, to ja nie mam w tej chwili podstaw do tego, ażeby twierdzić, że 1 stycznia stanie się cud i wykorzystanie tych środków będzie, powiedzmy, kilka czy kilkanaście razy większe. Bo jeżeli takie kwoty zakładamy, to postęp powinien być znaczny.

Brakuje mi w budżecie zapisów dotyczących zabezpieczenia dla tych branż, które, jak sądzę, na skutek kryzysu ekonomiczno-finansowego mogą ucierpieć najbardziej. Mówię tu o przemyśle motoryzacyjnym, o budownictwie, mówię o firmach, które przede wszystkim eksportują.

I wreszcie ta osławiona prywatyzacja. Ja nie ukrywam, że byłbym chory, gdybym nie wypowiedział się na temat branży, w której problematyce czuję się nieźle, a chodzi tu konkretnie o energetykę. Otóż na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej pani wiceminister Schmid, pani wiceminister skarbu, na pytanie dotyczące przychodów z prywatyzacji w roku 2009 odpowiedziała, że jest to rząd 12 miliardów zł, z czego około 60-65% planowane jest jako przychody z elektroenergetyki. Wobec tego ja zadaję pytanie: skoro 60-65% z 12 miliardów zł, to około 7 miliardów zł, to jakie firmy mają być sprzedane, ażeby uzyskać te 7 miliardów zł? W tym roku debiut giełdowy dotyczy Enei i w pierwszych planach prywatyzacyjnych emisje były rzędu 3 miliardów zł. Ale okazało się, że całkowicie nie ma zainteresowania firmami, które są jakby liderami na rynku elektroenergetycznym, i emisja jest rzędu 2 miliardów zł. Tak że ja naprawdę nie chcę być pesymistą, nie chcę wprowadzać jakiegoś złego nastroju, ale wydaje mi się nieprawdopodobne, że tego typu dochody jesteśmy w stanie osiągnąć w przyszłym roku.

I osławiona kwestia zamrożenia cen energii elektrycznej. Wszyscy państwo wiecie, jak...

(Rozmowy na sali)

Panie Marszałku...

Wszyscy państwo wiecie, że od kilku miesięcy jest prowadzona intensywna akcja, ja nie mówię, że propagandowa, ale akcja dotycząca wykazania zasadności inwestowania w przemysł elektroenergetyczny. Zresztą ostatnie wydarzenia w Brukseli, jak sami państwo wiecie, świadczą o tym, że sytuacja staje się faktycznie gardłowa: bez potężnych inwestycji, liczonych w miliardach, w grubych miliardach euro, po prostu się nie da niczego zrobić. I teraz co się okazuje? Okazuje się, że ten przemysł, który średnio ma już trzydzieści, trzydzieści pięć lat, czyli można powiedzieć, że oprócz tego, że jest całkowicie zamortyzowany, to jeszcze urządzenia są, powiedzmy, technologicznie przestarzałe, jeśli chce się w pewien sposób odbudować, potrzebuje inwestycji, potrzebuje środków na to. I jeżeli główny regulator, jakim jest państwo, nie wyrazi zgody na to, bo w tej chwili my jesteśmy chyba jednym z nielicznych krajów, w którym cena energii elektrycznej jest kształtowana przez państwo... W przypadku braku wpływów do tego sektora po prostu finał będzie taki, że stopniowo zakłady będą odstawiane, cena jednostkowa energii elektrycznej będzie rosła i doprowadzimy do tego, że będziemy musieli większość energii importować.

Szanowni Państwo, ja nie chciałbym polemizować z osobami, które już wypowiadały się na temat budżetu. Myślę jednak, że mój wiek upoważnia mnie do tego, ażebym zajął w pewnym sensie stanowisko wobec wypowiedzi pana senatora Misiaka i pana senatora Witczaka.

Otóż o ile na wypowiedź pana senatora Witczaka można spojrzeć odrobinę z przymrużeniem oka, o tyle stwierdzenia pana senatora Misiaka i potraktowanie części senatorów... powiedzmy, porównanie ich z jakimiś tam świrami... Wydaje mi się, że jest to po prostu nie to miejsce, nie ten czas i nie ta okoliczność, żeby zabierać głos w ten sposób. Oczywiście można tak się wypowiadać, ale ja myślę, że jeżeli ktoś przeczytałby ze dwa razy Kamyczka, to nigdy nie zdobyłby się na to, żeby coś takiego wypowiadać.

Co do wypowiedzi pana senatora Misiaka, to chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to, że powoływał się on na pana ministra Rostowskiego i na sytuację gospodarczą na Węgrzech. Otóż ja chciałbym państwa poinformować, że pan minister Rostowski przez pewien czas, chyba od 1995 do 2002 r., pełnił funkcję dziekana wydziału ekonomii... nie chcę zniekształcić nazwy uczelni, ale chyba uniwersytetu ekonomicznego w Budapeszcie. I mimo całej sympatii dla pana ministra powiem, że jeżeli ekonomiści, którzy byli kształceni wówczas na Węgrzech przez pana ministra Rostowskiego, w tej chwili decydują o kondycji ekonomicznej na Węgrzech, to myślę, że możemy tylko współczuć.

Chciałbym przypomnieć również głośne nazwisko pana premiera Balcerowicza, który to schładzał gospodarkę, rozpędzoną gospodarkę. W pewnym momencie panu premierowi Balcerowiczowi zachciało się schładzać i myślę, że efekty tego schładzania...

(Senator Zbigniew Romaszewski: 50% bezrobocia.)

... są odczuwalne do dnia dzisiejszego.

Co do oszczędności, na co próbował wskazywać pan senator Witczak, to z całym szacunkiem... Ja nie mówię, że za czasów PiS oszczędne państwo funkcjonowało bezbłędnie. Ale jeżeli mamy, Szanowni Państwo, porównywać się, to Platforma do wyborów szła z pewnymi hasłami. Były też hasła dotyczące likwidacji agencji. Z tego, co wiem, żadna z agencji nie została zlikwidowana. Ja już tu...

(Senator Jan Wyrowiński: Agencja Mienia Wojskowego jest już w likwidacji.)

Ale na to miejsce, Panie Senatorze, powstają inne, jak sądzę, z dużo wyższymi apanażami. Powołam się tylko na wypowiedź pana senatora Skurkiewicza - powstał twór pod nazwą Główna Dyrekcja Ochrony Środowiska z budżetem wynoszącym sto trzydzieści kilka milionów i tylko...

(Senator Roman Ludwiczuk: Ale co ma zastąpić?)

Co ma zastąpić?

(Senator Roman Ludwiczuk: Dokładnie.)

No ma zastąpić, powiedzmy... Urzędnicy z innych instytucji są usuwani tylko i wyłącznie po to, żeby między innymi w takiej instytucji znaleźć zatrudnienie.

Ale ja mówię o radach nadzorczych. Rady nadzorcze miały być ograniczane, miały być mniej finansowane, a okazuje się, że tylko i wyłącznie...

(Senator Mariusz Witczak: I są.)

Są? Ja panu podam przykład, jak jest.

(Głos z sali: Nie, nie.)

Ja panu podam przykład, Panie Senatorze, taki, gdzie rada nadzorcza...

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Ja się jednak włączę.)

...w myśl statutu przedsiębiorstwa może liczyć od pięciu do ośmiu osób i na koniec kadencji PiS liczyła pięć osób, a w tej chwili liczy osiem osób. I tylko i wyłącznie chodziło o to, żeby te trzy etaty stworzyć dla osób, które ich potrzebują. Ale zamienimy się miejscami...

(Senator Roman Ludwiczuk: W agencji rolnej? O czym pan mówi?)

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Dobrze, proszę państwa. Proszę kończyć.)

Panie Senatorze, jak zamienimy się miejscami, wtedy ja będę panu zadawał pytania.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dobrze. Już czas upłynął. Czas upłynął. Proszę kończyć.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Majkowski:

Szanowni Państwo, na koniec chciałbym zwrócić uwagę na bardzo ważną kwestię. Otóż ja myślę, że nam wszystkim powinno zależeć na tym, żeby gospodarka polska miała się jak najlepiej. Mnie jest bardzo ciężko, kiedy mówimy o górnictwie, które w tej chwili ma coraz większe problemy, kiedy mówimy o hutnictwie, gdzie właściciel ma inny kolor skóry niż mają Polacy...

(Senator Jan Wyrowiński: Co z tego?)

(Senator Jan Rulewski: No, przepraszam, proszę nie dyskryminować...)

(Głos z sali: Co ma kolor skóry do huty?)

Dobrze, dobrze. Ale ja dokończę. Jest mi ciężko, kiedy mówimy o cementowniach, które w zdecydowanej większości nie są polskie, kiedy mówimy...

(Rozmowy na sali)

Panowie, będziecie się wypowiadać...

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Panie Senatorze, ale proszę kończyć. Już pan przekroczył swój czas o dobre piętnaście minut.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Majkowski:

Już kończę, już kończę.

Ostatnie stwierdzenie w nawiązaniu do wypowiedzi pana senatora Misiaka z apelem, że Polacy powinni oszczędzać. No faktycznie, powinni oszczędzać, tylko że oszczędza się pieniądze przede wszystkim w bankach, a te banki, sami państwo wiecie, czyje są.

Panie Marszałku, korzystając z okazji chciałbym złożyć trzy poprawki.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Świetnie.)

Są to tak zwane poprawki regionalne. I tutaj ukłon w stronę pani minister. Otóż, Pani Minister, w ubiegłym roku przy okazji uchwalania budżetu dyskutowaliśmy na temat Powiatowej Komendy Policji w Ostrołęce. Okazało się, że ta inwestycja w ogóle została wykreślona. Ale w tej chwili zostały już poniesione nakłady rzędu 1,5 miliona zł. Działka była od miasta. Szkoda po prostu wydatków, które już zostały poniesione. Brak nakładów inwestycyjnych będzie skutkował tym, że po prostu cała ta inwestycja padnie.

Druga poprawka dotyczy odnawialnych źródeł energii. No myślę, że nikomu nie trzeba tłumaczyć, że jest to inwestycja ze wszech miar potrzebna.

I trzecia poprawka - szkoda, że nie ma senatora Koguta - dotycząca modernizacji linii kolejowej Tłuszcz - Ostrołęka, między innymi z myślą o budowie nowego źródła, jakim ma być Elektrownia Ostrołęka C o mocy tysiąca megawatów. Ale żeby ją zasilić w węgiel, trzeba linię zmodernizować, czyli myśląc perspektywicznie, potrzebne są środki finansowe. Dziękuję bardzo.

(Senator Roman Ludwiczuk: W  Stróżach modernizacja...)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

A poprawki?

(Senator Krzysztof Majkowski: Poprawki już zostały złożone.)

Już są złożone. Dziękuję bardzo.

Pan senator Rulewski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jan Rulewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister!

Z uwagą przysłuchiwałem się wystąpieniom prawie wszystkich senatorów opozycji. Mają jeden mianownik: frustracja, niezadowolenie, narzekanie, strach, panika. Moja diagnoza jest prosta. To wynika z faktu rozwodu z ekonomistami, których mieliście. Mieliście Zytę Gilowską, mieliście panią minister Lubińską. A dziś jesteście samotni. I frustracja jest pewnym usprawiedliwieniem. Samotność rodzi zagrożenie. Ale jest na to rozwiązanie. Otóż przewodniczący SLD pan Napieralski otworzył biuro matrymonialne...

(Wesołość na sali)

...i zaprasza doń wszystkich frustratów o wspólnym mianowniku: deficyty. Proszę państwa, ja na ten ożenek się stawię. I nawet wam zaśpiewam, jeśli pan marszałek pozwoli.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Proszę bardzo.)

Zaśpiewać mam?

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: No jasne.) (Wesołość na sali)

No to będę śpiewał: przepiliście naszej babci domek cały. To są synowcy i córki Gierka, który Polskę utopił w nieustannym, permanentnym deficycie. Od senatora Banasia...

(Senator Stanisław Karczewski: Długu, nie deficycie.)

...od innych, oczekuję, że będą mieli odwagę, aby wyjść poza pozycje ściąg pisanych przez pana Gosiewskiego, żeby stać się senatorami III czy IV Rzeczypospolitej.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Panie Senatorze, ale chyba pan przecenia pana Gosiewskiego.) (Wesołość na sali)

Przepraszam. Rzeczywiście, jest wyżej, bo jest posłem.

(Senator Roman Ludwiczuk: Przepraszam, Panie Marszałku, może pan powtórzyć?) (Wesołość na sali)

(Rozmowy na sali)

Uważam, że jest przesadą, aby Polsce fundować za pieniądze podatników nastrój paniki, nastrój ucieczki, dezercji z tego kraju. Ja mam zaufanie do ministra Rostowskiego i do pani minister Suchockiej. I swoje stanowisko przynajmniej na dwóch argumentach buduję.

(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Ale Suchocka była też za naszej kadencji, a więc proszę nie podawać...)

Tak, tym bardziej, tym bardziej, Pani Minister.

(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Nie jestem ministrem.)

Pani Senator, przepraszam.

Jednym z powodów jest to, że państwo w lipcu bodajże w panice podnosili problem, aby w ciągu roku zmniejszyć akcyzę na benzynę. Miał to być element ratowania gospodarki. Tymczasem minister Rostowski powiedział, że to jest spekulacja. I dziś ja, który mu nawet wtedy nie dowierzałem, przyznaję się do błędu. Miał rację, to były kroki spekulacyjne. I jak dalece miałbym ufać PiS, gdyby podporządkować się ich liderowi, który domagał się, aby do budżetu wpłynęło znacznie mniej pieniędzy.

(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: No ale Panie Senatorze, niech pan się skupi na obecnej władzy.)

I dalej. Właśnie mówimy o budżecie, o budowaniu, o zaufaniu. Państwo mówicie, że nie macie zaufania, że tam jest za dużo optymizmu. To jest sprawa zaufania, to nie jest sprawa rachunków, to jest sprawa zaufania. Tak mówi inżynier. Gdy senator Ryszka podpowiada: zwiększyć deficyt, to gdybym był złośliwy zapytałbym: a o jaki bank mu chodzi? Gdzie mamy się zadłużać? Jakie konto? Ja mam zaufanie do senatora Ryszki. Co oznacza deficyt? Oznacza płacenie bankierom wysokich odsetek. My, biedni, mamy im płacić. I nie ma lepszego rozwiązania niż minister, który nawołuje, żeby nie płacić naszym i innym bankowcom, zwłaszcza w okresie, gdy oni padają na pysk, gdy szukają pieniędzy. A senator Ryszka podpowiada: płaćmy im, dajmy im koło ratunkowe.

(Senator Jan Wyrowiński: Balcerowicz!)

Dokładnie.

Proszę państwa, Panowie Senatorowi, ja mam zaufanie do pana ministra Rostowskiego i do pani minister Suchockiej, wierzę, gdy zgłaszam poprawkę, że obdarzą nas takim samym...

(Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Wzruszające.)

...zaufaniem.  Zgłaszam poprawkę, która nie jest rządowi na rękę, on nawet sugerował jej odrzucenie czy wprost za tym głosował. Otóż chodzi o system emerytalny, system, który dotyczy pomostówek, jakże aktualnego problemu. Powiedziano, że dla ludzi, którzy w podeszłym wieku nie będą mogli spełniać wymogów trudnej pracy, pracy w ciężkich warunkach, stworzymy system, w którym oni będą mogli realizować swoje życiowe, egzystencjalne racje. System ubezpieczeń, w tym ubezpieczeń od ryzyka chorób zawodowych i ubezpieczeń wypadkowych, podpowiada, że państwo na mocy konstytucji, a pracodawcy na mocy kodeksu pracy będą modernizowali stanowiska pracy na tyle, żeby ci ludzie mogli przechodzić na emeryturę bez obaw, że ich się zdegraduje.

Zgłosiłem poprawkę, aby ten fundusz prewencji wypadkowej zwiększyć dwukrotnie. Odpowiedziano mi negatywnie. Zwróćmy uwagę na liczby. Dziś w samym ZUS na rehabilitację wydaje się 150 milionów zł, zaś na prewencję, czyli to, co jest oczywiste, a więc zapobieganie, są zaledwie 2 miliony zł i do tego jeszcze ich się nie wykorzystuje, powiada się, niestety, Pani Minister, że ZUS nie wykorzystuje tych wszystkich środków. To prawda. Ale ja to sprawdziłem. ZUS ma bardzo ambitne plany i nawet je realizuje, dotyczy to między innymi porozumienia z Niemcami w sprawie tego, żeby zwalczać raka skóry. Jakże to istotne w dzisiejszych warunkach, gdy oferuje się coraz więcej środków rakotwórczych, technika je oferuje. ZUS powiada, że ma potrzeby w zakresie telemedycyny, po to, żeby niepełnosprawny pracownik nie musiał udawać się do nieskończonej kolejki w ośrodkach medycznych, aby mógł przy pomocy telemedycyny... W związku z tym tego ja nawołuję, aby tak budować Polskę, żeby to nie była Polska Platformy czy Polska PiS, ale aby się przy tym zjednoczyć, aby dać szansę systemowi autorstwa zarówno "Solidarność", jak PiS i PO. Nawołuję, aby ta poprawka, Pani Minister, przeszła. Przepraszam za może zbyt wysoki ton.

Powiada się, że te 4 miliony zł na te cele, realizowane zresztą przy pomocy środków europejskich, rzekomo zrujnują możliwość wypłat emerytur i rent. 130 miliardów zł na renty i emerytury... A dodam, Pani Minister, że z tytułu tego, iż wszyscy płacimy na wypadkowe i na choroby zawodowe, każdego roku zostaje prawie 1 miliard zł. Pytam: czy państwo ma prawo tak swobodnie dysponować składką, którą my odkładamy na określone cele? Dlatego apeluję do wszystkich w tej izbie, zwłaszcza do tych, którzy mówili, że pomostówka ma swoje alternatywy, żeby jednak tę poprawkę przyjęli. Zaś państwu senatorom proponuję: pierś do przodu, w górę serca, Panowie z PiS! (Oklaski)

(Senator Mariusz Witczak: Jasiu, yes, we can.)


24. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu