Spis oświadczeń


Oświadczenie złożone
przez senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego

Oświadczenie skierowane do minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej

Szanowna Pani Minister!

Działając na podstawie uprawnień senatora RP, korzystam z instytucji oświadczenia senatorskiego i zwracam się z zapytaniem, czy zostanie dokonana ponowna zmiana treści rozporządzenia z dnia 25 września 2007 r. w sprawie warunków, jakie muszą być spełnione, aby zajęcia dydaktyczne mogły być prowadzone z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość (DzU nr 188 poz. 1347), zmienionego rozporządzeniem ministra nauki i szkolnictwa wyższego z dnia 31 października 2007 r.(DzU nr 208 poz. 1506).

Obowiązująca obecnie wersja rozporządzenia, podpisana jeszcze przez poprzedniego ministra nauki i szkolnictwa wyższego, rodzi obawę naruszenia konstytucyjnej zasady równości wszystkich podmiotów wobec prawa, a co za tym idzie, pozostaje w sprzeczności z regułami funkcjonowania demokratycznego państwa prawa oraz utrudnia, a niektórym czasem wręcz uniemożliwia, naukę na odległość, tak zwany e-learning.

We wskazanych rozporządzeniach, zgodnie z delegacją zawartą w art. 164 ust. 4 ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym z dnia 27 lipca 2005 r.(DzU Nr 164 poz. 1365 z późn. zm.), minister nauki i szkolnictwa wyższego określił, oprócz innych warunków, także liczbę godzin zajęć dydaktycznych, które mogą być prowadzone z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. Liczba ta wynosi 40%, 60%, 70% lub 80% ogólnej liczby zajęć dydaktycznych, określonych w standardach kształcenia dla poszczególnych kierunków studiów, i została uzależniona od tego, czy jednostka organizacyjna uczelni posiada uprawnienia do nadawania stopni naukowych (doktora, doktora habilitowanego), czy ich nie posiada, a także, czy kształcenie dotyczy studentów przebywających w krajach europejskich, czy pozaeuropejskich.

Należy stwierdzić, że przyjęte kryterium zróżnicowania liczby zajęć prowadzonych na odległość budzi poważne wątpliwości. Każda uczelnia, uzyskując uprawnienia do prowadzenia danego kierunku studiów pierwszego lub drugiego stopnia, może realizować zajęcia w formie stacjonarnej lub niestacjonarnej. Uprawnienia te są jednakowe dla wszystkich uczelni i w zakresie treści programowych są zdefiniowane przez standardy kształcenia, które obowiązują wszystkie uczelnie w takim samym stopniu. To te standardy mają zapewnić należytą jakość nauczania. Dla sposobu prowadzenia zajęć nie ma znaczenia, czy dana uczelnia posiada uprawnienia do nadawania stopni naukowych i w ilu dziedzinach. Składając wniosek, a następnie uzyskując uprawnienia do prowadzenia danego kierunku studiów, uczelnia musiała spełnić określone w przepisach prawa wymagania, dotyczące zatrudnienia kadry dydaktycznej, treści programowych i bazy materialnej. Ustawodawca założył, że jeżeli uczelnia spełnia te warunki, to zapewni należytą jakość kształcenia i proces ten będzie realizowany prawidłowo. Zupełnie niezrozumiałe jest więc wprowadzenie wspomnianego kryterium do rozporządzenia dotyczącego studiów zdalnych. W ustawie - Prawo o szkolnictwie wyższym założono, że uczelnia, która posiada uprawnienia do prowadzenia danego kierunku studiów, może realizować zajęcia dydaktyczne także z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. W ministerialnym rozporządzeniu potwierdzono, że może to dotyczyć wszystkich kierunków studiów i wszystkich poziomów kształcenia na studiach stacjonarnych i niestacjonarnych. Prawidłowo zdefiniowano dodatkowe warunki dotyczące kwalifikacji kadry prowadzącej zajęcia, posiadania odpowiedniej infrastruktury informatycznej, zapewnienia materiałów dydaktycznych w wersji elektronicznej itp. Te wymagania mają rzeczywisty wpływ na jakość kształcenia w formie zdalnej i nikt tego nie kwestionuje. Jednak warunek posiadania przez uczelnię uprawnień do nadawania stopni naukowych nie ma wpływu na prawidłowość realizacji procesu dydaktycznego na przykład na studiach pierwszego stopnia, a już na pewno nie wiadomo, jaki ma mieć wpływ na liczbę zajęć dydaktycznych, które mogą być prowadzone zdalnie. To rozwiązanie prawne dyskryminuje uczelnie, które takich uprawnień nie posiadają, choć spełniły wcześniej wszystkie warunki prowadzenia studiów na danym kierunku - takie same, jak uczelnia, która może nadawać stopnie naukowe. Zakres tych uprawnień jest przecież dla wszystkich jednakowy.

Przyjęcie kryterium posiadania lub nie uprawnień do nadawania tytułów naukowych jest naruszeniem równości wszystkich podmiotów wobec prawa, szczególnie w relacji uczelnie publiczne - uczelnie niepubliczne. Duże uczelnie publiczne, od dawna posiadające uprawnienia do nadawania stopni naukowych doktora habilitowanego w wielu dziedzinach nauki, są w nieuzasadniony sposób uprzywilejowane względem mniejszych uczelni niepublicznych, które rzadko posiadają takie prawo. W praktyce powoduje to, że uczelnie publiczne mogą prowadzić w formie zdalnej 80% zajęć, a uczelnie niepubliczne zaledwie 40%. Obowiązująca regulacja dyskryminuje także uczelnie zawodowe, które nie mają uprawnień do doktoryzowania i habilitowania. Tymczasem e-learning ma zastosowanie przede wszystkim w kształceniu zawodowym.

Nie jest też jasne, dlaczego studentów z Europy i spoza Europy mają obowiązywać różne zasady. Ci ostatni są uprzywilejowani, gdyż mogą realizować w sposób zdalny większą liczbę zajęć, niż ich koledzy z Europy, a dodatkowo pozostałe zajęcia mogą odbyć w "miejscu wskazanym przez uczelnię".

Analizując treść rozporządzenia należy także stwierdzić, że wprowadzona przez nie zasada odgórnego ograniczenia liczby zajęć prowadzonych zdalnie wypacza ideę studiów e-learningowych. Standardem światowym jest pozostawienie autonomicznym uczelniom decyzji, czy uruchamiać studia e-learningowe, a jeśli tak, to ile zajęć w ramach takich studiów ma być realizowanych poprzez internet, a ile w formie bezpośredniej. Jakość kształcenia jest zapewniana nie rozporządzeniami ministra, ale poprzez proces akredytacji, w trakcie którego zewnętrzna instytucja ocenia, czy sposób prowadzenia e-studiów zapewnia realizację celów kształcenia.

Kolejną barierą dla rozwoju tego typu studiów jest konieczność przeprowadzania egzaminów w uczelni (§ 2 pkt 5 rozporządzenia). Standardem światowym jest przeprowadzanie egzaminów w formie bezpośredniej, przy udziale uprawomocnionego przedstawiciela uczelni (na przykład Open University), jej pracownika czy urzędnika państwowego. Konieczność przyjeżdżania na egzamin na uczelnię istotnie ogranicza dostępność studiów zdalnych. Nikt nie potrafi też wykazać, jak mury uczelni wpływają na jakość egzaminowania.

Negatywne skutki obowiązującej regulacji są oczywiste.

1. Ograniczenie polskim studentom możliwości studiowania w systemie e-learningu. A e-studia są dobrą ofertą dla wybranych grup, na przykład dla ludności wiejskiej, niepełnosprawnych, osób pracujących uzupełniających wykształcenie, matek wychowujących dzieci, a ostatnio także dla polskiej emigracji. W obecnej formie rozporządzenie istotnie ogranicza tym grupom dostęp do polskich studiów.

2. Ograniczanie kształcenia przez całe życie (Lifelong Learning). E-learning i e-studia to istotny element polityki kształcenia przez całe życie (Lifelong Learning). Ich ograniczanie lub eliminacja przeczy rządowym hasłom o rozwijaniu tego typu kształcenia i jest niezgodne z polityką Unii Europejskiej.

3. Zahamowanie rozwoju całego polskiego szkolnictwa wyższego poprzez ograniczanie stosowania technologii informacyjnych. Świat i Europa idą w kierunku coraz szerszego stosowania technologii informacyjnych w kształceniu, nie tylko na poziomie wyższym (cyfrowe multimedialne podręczniki i biblioteki, internet i telefonia komórkowa jako narzędzia dostarczania treści edukacyjnych i komunikacji między uczestnikami procesu kształcenia). Ministerstwo praktycznymi działaniami, takimi jak omawiane rozporządzenie, wybiera kierunek eliminacji lub ograniczania tych technologii w procesie kształcenia. W świetle tego mówienie o rozwijaniu społeczeństwa informacyjnego jest, tak jak w przypadku kształcenia przez całe życie, jedynie pustym hasłem.

4. Zmniejszanie konkurencyjności polskiego szkolnictwa wyższego. Podczas gdy inne kraje usuwają bariery w rozwoju e-learningu i e-studiów, polski rząd je stawia. W efekcie zagraniczne uczelnie będą na uprzywilejowanej pozycji, jeśli chodzi o konkurowanie o polskich i zagranicznych studentów. Polskim dynamicznym szkołom wyższym nie pozostaje więc nic innego, jak przenieść swoją działalność edukacyjną za granicę, do krajów, gdzie są mniejsze bariery biurokratyczne.

5. Marnowanie infrastruktury tworzonej ze środków publicznych (głównie unijnych), mającej w zamierzeniu służyć rozwojowi e-learningu. Przykłady: sieć centrów kształcenia na odległość na wsiach tworzona przez MEN za około 160 milionów zł będzie miała uboższą ofertę edukacyjną; programy nauczania studiów na odległość, sfinansowane w 2006 r. ze środków EFS za około 20 milionów zł, są albo nieprzydatne, albo nadają się do wykorzystania przez znikomą liczbę uczelni.

6. Dezorganizacja procesu nauczania na uczelniach prowadzących studia z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów. Ministerstwo ogłosiło przepis istotnie wpływający na programy studiów dziesięć dni po rozpoczęciu roku akademickiego.

7. Konieczność wstrzymania wielu projektów studiów e-learningowych, prowadzonych przez polskie uczelnie, mimo że niektóre z nich miały pozytywną opinię Państwowej Komisji Akredytacyjnej oraz spotykały się z bardzo pochlebnymi opiniami w Polsce i za granicą (na przykład studia przez internet na platformie Polskiego Uniwersytetu Wirtualnego).

Charakterystyczne jest także pominięcie przez ministra opinii środowiska i instytucji, które zajmują się realizacją i propagowaniem idei nauczania zdalnego. Przeciwko takiemu kształtowi rozporządzenia wypowiedziały się między innymi Stowarzyszenie E-learningu Akademickiego oraz Polskie Towarzystwo Informatyczne, które wskazały na przedstawione nieprawidłowości. Głosy te zostały jednak całkowicie zignorowane.

Mając to wszystko na uwadze, zapytuję Panią Minister, czy zostaną dokonane zmiany wykonawczej regulacji dotyczącej prowadzenia studiów zdalnych, czy przy tworzeniu nowej treści rozporządzenia zostaną wzięte pod uwagę argumenty przywołane w treści niniejszego pisma i czy w procesie konsultacji nowych uregulowań zostaną uwzględnione opinie tych instytucji i środowisk, które od wielu lat rozwijają e-learning w polskim szkolnictwie wyższym i mają w tym zakresie praktyczne osiągnięcia.

Należy zwrócić uwagę, że konieczność dokonania zmiany przedmiotowego rozporządzenia jest niezwykle pilna. Obowiązujący stan prawny powoduje, że zdecydowana większość uczelni pozbawiona jest realnej możliwości zorganizowania i przeprowadzenia studiów zdalnych. Brak szybkiej reakcji ministra oznacza kolejny rok akademicki bez możliwości rozwijania tej gałęzi edukacji i może spowodować nieodwracalne upośledzenie polskich uczelni, jeśli chodzi o konkurowanie z uczelniami zagranicznymi, które rozwijają e-learning bez zakłóceń. Taka zwłoka może wyeliminować krajowe szkolnictwo wyższe z wyścigu do zajęcia istotnej pozycji na europejskim rynku edukacyjnym.

Z wyrazami szacunku
Krzysztof Kwiatkowski
senator RP

 


Spis oświadczeń