Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment


KRONIKA SENACKA

15 września br. zmarł Piotr Miszczuk, dyrektor Biura Prac Senackich Kancelarii Senatu w latach 2002-2006, senator III kadencji (1994-1997) poseł na Sejm III kadencji (1997-2001).

* * *

22 września br. w Senacie, pod honorowym patronatem marszałka Bogdana Borusewicza, odbyła się konferencja "Polskie Regiony na rzecz rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego kraju". Konferencja została zorganizowana przez Związek Województw Rzeczypospolitej Polskiej.

 

* * *

W dniach 22-24 września br. odbyły się uroczystości związane z 30. rocznicą powstania Komitetu Obrony Robotników. Patronat nad obchodami objął prezydent RP Lech Kaczyński. Na czele komitetu obchodów powstania KOR stanął marszałek Bogdan Borusewicz. Współorganizatorem rocznicowych uroczystości była Kancelaria Senatu RP.

Senat RP VI kadencji na posiedzeniu 14 września br. podjął uchwałę wyrażającą uznanie dla tej ważnej społecznej inicjatywy.

*

22 września marszałek B. Borusewicz otworzył w Senacie wystawę przypominającą sylwetki zmarłych działaczy KOR i spotkał się z członkami Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej KOR. Witając gości, marszałek B. Borusewicz wyraził radość, że po 30 latach od założenia KOR może spotkać swoich kolegów - działaczy KOR - w Senacie RP. Jednocześnie marszałek wyraził żal, że zabrakło dziś tych, którym poświęcona jest senacka wystawa. Marszałek podkreślił ich wkład w odzyskanie wolnej, demokratycznej Polski.

Zebrani uczcili pamięć nieżyjących korowców chwilą ciszy.

Na grobach członków KOR w Milanówku, Laskach i na warszawskich cmentarzach złożono kwiaty.

W kościele św. Marcina odprawiono mszę św. w intencji zmarłych członków KOR.

W sali Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się konferencja naukowa zorganizowana przez IPN.

23 września prezydent Lech Kaczyński odznaczył nieuhonorowanych dotychczas - także nieżyjących - założycieli KOR, jego współpracowników oraz "cichych bohaterów".

W uroczystości uczestniczyli m.in. premier Jarosław Kaczyński, marszałek Sejmu Marek Jurek i marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Do Pałacu Prezydenckiego zaproszono na uroczystość ponad 1600 osób związanych z KOR.

Odznaczonych zostało 88 osób.

Pośmiertnie Orderem Orła Białego został odznaczony Jan Józef Lipski.

Odznaczenia państwowe otrzymali także m.in. Zofia Romaszewska, Seweryn Blumsztajn, Henryk Wujec, Andrzej Celiński, Stanisław Barańczak, Jan Lityński, ks. Stanisław Małkowski, Wojciech Onyszkiewicz, Maria Wosiek, Bronisław Wildstein i Andrzej Mietkowski.

Pośmiertnie odznaczeni zostali m.in. Stanisław Bareja, ks. Jan Zieja, Ludwik Cohn, Stanisław Pyjas.

Pracownik Kancelarii Senatu RP Emil Morgiewicz odznaczony został Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Prezydent, zwracając się do zebranych, powiedział

Panowie Marszałkowie, Panie Premierze, Panie i Panowie Ministrowie, ale przede wszystkim - Szanowne Panie i Panowie, członkowie i współpracownicy Komitetu Obrony Robotników, a od 1977 roku Komitetu Samoobrony Społecznej KOR.

Wiem, że ta uroczystość jest spóźniona o co najmniej 15 lat, ale mogę powiedzieć tylko to, że lepiej późno niż wcale. Trzydzieści lat minęło od utworzenia - jak napisał dziś Leszek Kołakowski - pierwszej zinstytucjonalizowanej opozycji między Kamczatką a Berlinem - Wschodnim oczywiście. To bardzo dużo lat i pewnie dlatego tyle orderów musiałem przyznać pośmiertnie.

Szanowni Państwo,

To, co zdarzyło się przed 30 laty, było rzeczą w naszej długiej i skomplikowanej historii rzadką. Po pierwsze, połączenie myśli i czynu. Była myśl i był czyn grupy odważnych ludzi, którzy podjęli tę decyzję właśnie wtedy, kiedy należało ją podjąć, kiedy dojrzał do tego czas. I była rzecz jeszcze jedna w naszej historii - przede wszystkim ostatnich trzech wieków - nieczęsta: było zwycięstwo. KOR to droga do "Solidarności", a "Solidarność" to droga do wolnej Polski. Ja zdaję sobie sprawę, że drogi wielu z nas rozeszły się w ciągu tych 30 lat. Po osiągnięciu sukcesu, po roku 1989 mamy pod wieloma względami często różną wizję tego, co jest, i tego, co być powinno. Ale chciałbym zachęcić Panie i Panów, żeby dziś o tym zapomnieć na kilka godzin. Ja zdaję sobie sprawę, że te różne wizje pozostaną i że one są rzeczą naturalną, bo Polska odzyskała niepodległość i walka z totalitaryzmem, walka z komunizmem, walka o wolną Polskę i walka o Polskę niepodległą stała się zadaniem już zrealizowanym, a w tych warunkach jedni mają poglądy tego, inni innego rodzaju. Jedni są ludźmi centrum, inni lewicy, jeszcze inni prawicy. Tak jest w każdym kraju w Europie, tak jest w każdym wolnym kraju na świecie. Ale wtedy, przed 30 laty, duża grupa ludzi, których przecież nie wszystkich dzisiaj odznaczyłem (będziemy to robić sukcesywnie wraz ze zdobywaniem wiedzy, krok po kroku) podjęła walkę, która wielu, większości, wtedy wydawała się beznadziejna, a jednak okazała się zwycięska. I za ten dzień przed 30 laty, i za to, co stało się w ciągu następnych 4 lat, i za to, co zdarzyło się przez następnych 9 lat - jeżeli wyznaczyć dzień 12 września 1989 roku za dzień naszej niepodległości - chciałbym dzisiaj Państwu bardzo, bardzo serdecznie podziękować. Mamy wolny kraj, możemy go różnie oceniać i różnie go oceniamy, ale różnica między Polską zależną, podległą i między społeczeństwem ubezwłasnowolnionym a Polską niepodległą i społeczeństwem ludzi wolnych jest tak przepastna, że wymaga uczczenia nie takiego jak dzisiaj. Wymaga czczenia codziennie, bo jest to olbrzymi sukces Polski przede wszystkim, ale jest to też olbrzymi sukces naszego - mniej więcej - pokolenia. Mówię "mniej więcej", bo byli ode mnie starsi, byli i młodsi. To sukces, który niewielu w historii Polski był dany.

Gratuluję wszystkim Paniom, gratuluję wszystkim Panom i życzę wszystkiego, wszystkiego najlepszego, niezależnie od tego, czy jesteście dzisiaj Państwo w życiu politycznym jako jego aktywni uczestnicy, czy w tym życiu nie uczestniczycie, czy jesteście po tej, czy po tamtej stronie. Ważne jest to, co zdarzyło się 30 lat temu i co przyniosło tak olbrzymie owoce. Dziękuję bardzo.

Przemawiając w imieniu odznaczonych, Stefan Starczewski powiedział, że niezależnie od różnic dzielących teraz osoby związane z KOR-em są oni nadal przyjaciółmi. "KOR był przedsięwzięciem w gruncie rzeczy szalenie konkretnym. To nie było formułowanie wielkich celów - niepodległość, demokracja, to była taka krzątanina codzienna, gdzieś ktoś musiał przewieźć jakiś powielacz, kto inny kupował papier..." - mówił S. Starczewski. Jak dodał, Polska jest obecnie demokratyczna i nie ma nic wspólnego "z tamtym dziwnym światem, wymyślonym, wydumanym i okrutnym, którego podgryzaliśmy korzonki". Odznaczony podziękował prezydentowi za uczczenie działaczy KOR-u.

*

23 i 24 września w Sali Audytoryjnej Starej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego kilkuset byłych działaczy opozycyjnych spotkało się na konferencji "Działania Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej KOR 1976-1980". Marszałek Bogdan Borusewicz wziął udział m.in. w dyskusjach panelowych: "Droga do "Solidarności" - KOR wśród robotników i rolników" oraz "Miejsce opozycji polskiej w antykomunistycznym oporze drugiej połowy lat siedemdziesiątych"

"Atmosfera beznadziei w PRL po marcu '68 i grudniu '70 oraz wewnętrzna potrzeba zrobienia czegoś dobrego dla represjonowanych robotników" - to w opinii większości współpracowników KOR główna motywacja ich przystąpienia do tego ruchu.

"Dlaczego ja?" - takie pytanie o powody przystąpienia do KOR postawił uczestnikom dyskusji prowadzący ją prof. Andrzej Paczkowski. Sam odpowiedział, że miał wówczas propozycję współpracy z komitetem, ale ostatecznie się tego nie podjął, bo - jak sam wyznał - bał się.

"A dlaczego nie miałbym?" - odpowiadał natomiast Mirosław Chojecki, prawie od początku w KOR.

"Czułam się w tamtym czasie na emigracji wewnętrznej i nagle, nie pamiętam skąd, wiadomość o powstaniu komitetu, że można pomagać ludziom. Chwyciłam za telefon i weszłam w to" - mówiła Anka Kowalska, która niemal od początku redagowała komunikaty KOR.

Przed konferencją na dziedzińcu BUW otwarto wystawę upamiętniającą inicjatywy komitetu oraz jego najważniejszych członków. Zaprezentowano na niej zdjęcia i biogramy członków i współpracowników KOR, a także historyczne dokumenty wydawane przez komitet. Reprodukcje pochodzą ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej i ośrodka "Karta".

Skalę represji wobec robotników przypomniał zebranym w BUW dr Paweł Sasanka z IPN. Mówił o odgórnym poleceniu zaostrzania sankcji karnych dla robotników z Radomia i Ursusa - gdy po czerwcu 1976 r. kolegia ds. wykroczeń skazywały ich na kary grzywny, wyższe instancje uchylały te orzeczenia i w ponownych procesach orzekano kary kilkumiesięcznego aresztu.

Dr P. Sasanka przypomniał, że do głównych, pokazowych procesów rzekomych prowodyrów robotniczych protestów typowano ludzi z kryminalną przeszłością, by sprawa miała odpowiedni wydźwięk. Osoby te często nie miały nic wspólnego z zajściami poza tym, że przypadkiem znalazły się w ich okolicy.

W opinii historyka, osławione "ścieżki zdrowia", czyli przeganianie zatrzymywanych przed szpalerem milicjantów bijących pałkami, mogły być działaniem planowanym na wyższych szczeblach resortu spraw wewnętrznych. Zastanawia bowiem stosowanie tej metody i w Radomiu, i w Ursusie, i w niektórych warszawskich aresztach. "To sami milicjanci mówili o tym <<ścieżki zdrowia>>" - dodał dr Sasanka.

Kolejną częścią konferencji była dyskusja o obiegu informacji między KOR a światem zachodnim. Eugeniusz Smolar, w tamtym czasie pracujący dla BBC w Londynie, podkreślał, że komunikaty od KOR były uznawane przez BBC za wiarygodne i niewymagające potwierdzenia w innym źródle, co świadczyło o ich rzetelności. Dodał, że z czasem zaczęły one kształtować świadomość zachodnich dziennikarzy i budować ich opinie o Polsce.

W tamtym czasie E. Smolar w Londynie i jego brat w Paryżu byli "skrzynkami kontaktowymi" dla KOR-u z Polski - to do nich dzwoniono z Warszawy ze świeżymi komunikatami i oświadczeniami komitetu. Ci zaś przesyłali je Radiu Wolna Europa, zachodnim mediom, Janowi Pawłowi II za pośrednictwem ks. Stanisława Dziwisza, rządowi londyńskiemu, międzynarodowemu Pen Clubowi, Amnesty International, Zbigniewowi Brzezińskiemu i intelektualistom.

Renate Marsch, która w latach 70. i 80. pracowała w Warszawie jako korespondentka mediów z RFN, uznała natomiast, że z powodu cenzury praca korespondenta w Polsce była ciekawsza niż mogłaby być praca korespondenta w wolnym państwie.

"Tutaj mieliśmy wprawdzie <<Trybunę Ludu>> i rządową telewizję, ale wiadomości musieliśmy tak naprawdę szukać sami i je weryfikować". Zdaniem R. Marsch, w Polsce ludzie "zawsze bali się najmniej" ze wszystkich krajów komunistycznych. "W Czechosłowacji, gdy jakiś opozycjonista poszedł do więzienia, a potem wychodził, otaczał go ostracyzm. A w Polsce się tym chwalili, gdy ktoś nie poszedł siedzieć, to się tak jakby trochę wstydził" - żartowała R. Marsch.

Wyrazy prawdziwego uznania złożyła wszystkim, którzy podjęli odważną decyzję współpracy z KOR. "My ryzykowaliśmy tylko tym, że odbiorą nam akredytację i każą wyjechać z Polski. Oni ryzykowali znacznie więcej" - powiedziała niemiecka dziennikarka.

W sesji dyskusyjnej 24 września rozmawiano o podziemnych wydawnictwach, pozwalających szerokim środowiskom zapoznać się z tekstami wybitnych Polaków i dysydentów z innych krajów, które w oficjalnych wydawnictwach były ocenzurowane. Wydawnictwa drugiego obiegu - "Zapis", "Robotnik" czy inne pozycje wydane przez oficynę "Nowa" - otworzyły przestrzeń wolności - oceniła Barbara Toruńczyk. Czasopismo "Robotnik" w szczytowym okresie ukazywało się w nakładzie 70 tys. egzemplarzy.

"Wiedzieliśmy, że dla władzy posiadanie powielacza było niemal równoznaczne z posiadaniem pistoletu i groziło więzieniem" - mówił Konrad Bieliński, jeden z organizatorów "Nowej" i "naczelnych drukarzy" KOR. Mimo to, jak dodał, wielu zaangażowało się w tę działalność, a wzorem dla nich był Jerzy Giedroyć i paryska "Kultura".

W Lublinie podziemne wydawnictwa drukował Janusz Krupski, w latach 70. student KUL. Powiedział, że pierwszy numer "Zapisu" ufundowała pośrednio jego matka, bo papier, spirytus i farbę drukarską kupił za wkład na mieszkanie, który dostał od niej.

Drukujący "Robotnika" Witold Łuczywo, który w ocenie prof. Andrzeja Friszke "dokonywał wręcz cudów drukarskich", przywiózł ze sobą powielacz spirytusowy i zaprezentował jego działanie. Opowiadał o kolejnych modernizacjach, które pozwalały na sprawniejsze drukowanie - odbojniki z gąbki, deska na zawiasach i gumka od majtek.

"Testowaliśmy różne gumki, ale ta od majtek była najlepsza, bo nie wprawiała sita w rezonans i tłumiła drgania" - mówił, a z maszyny schodziły kolejne wydrukowane kartki specjalnego wydania "Robotnika" z krótką historią początków niezależnego ruchu robotniczego.

"Nazwą pisma świadomie nawiązywaliśmy do tytułu gazety PPS. Ale gdy Jacek Kuroń zaproponował nam, byśmy - w porozumieniu z weteranami PPS uczestniczącymi w KOR - zakładali PPS, to razem z Henrykiem Wujcem odmówiliśmy" - powiedział Jan Lityński, współredagujący "Robotnika".

W ocenie Seweryna Blumsztajna, jednym z istotnych osiągnięć drugoobiegowej prasy, był jej język, który musiał być przeciwieństwem oficjalnej propagandy, a więc ograniczać się do prawdziwego opisywania faktów, bez emocji. "Myślę, że to przetrwało w prasie solidarnościowej i w <<Gazecie Wyborczej>>" - dodał.

Omawiając specyfikę niezależnego powstawania ruchu robotniczego na Wybrzeżu, marszałek B. Borusewicz podkreślał, że "Robotnik był dla niego "cennym narzędziem do kontaktowania się z ludźmi pracy". Przypominał o zasługach Bogdana Lisa, Anny Walentynowicz, Lecha Wałęsy oraz Joanny i Andrzeja Gwiazdów. "To środowisko zorganizowało strajki sierpniowe w 1980 r. i do stycznia 1981 r. kierowało <<Solidarnością>>. I myślę, że kierowało nią dobrze" - powiedział.

Marszałek B. Borusewicz podkreślił też, że Lech Kaczyński okazał się w tamtym czasie "bardzo cennym nabytkiem" dla ich środowiska, bo prowadził dla robotników kursy samokształceniowe z prawa pracy, w którym się specjalizował.

Współzałożyciel KOR Wiesław Kęcik podkreślał natomiast znaczenie ruchu chłopskiego i zajęć m.in. z ekonomii prowadzonych dla rolników przez profesorów uczestniczących w Towarzystwie Kursów Naukowych. "Chodziło o to, by pokazać, że inteligencja jest z robotnikami i ze środowiskiem wiejskim" - zaznaczył.

*

24 września w parku im. Stefana Żeromskiego na warszawskim Żoliborzu odsłonięto kamień upamiętniający Jacka Kuronia, założyciela KOR-u w 1976 roku. Odsłonięcia dokonali syn Maciej i wnukowie Jacka.

Na kamieniu zostało wyryte jedynie imię i nazwisko J. Kuronia oraz data jego urodzin i śmierci.

W uroczystości odsłonięcia pomnika uczestniczyli m.in. żona J. Kuronia - Danuta, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, szef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn, pełniący funkcję prezydenta Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz, posłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz, Adam Michnik, Jan Lityński, Jerzy Osiatyński, Henryk Wujec, przyjaciele J. Kuronia oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy stolicy.

Brat J. Kuronia - Andrzej wyraził podczas uroczystości nadzieję, że "kamień ten będzie symbolizował lawinę kamieni, którą Jacek wraz z Karolem Modzelewskim uruchomili, zakładając w 1976 roku KOR".

Syn Jacka - Maciej podkreślił z kolei, że jego ojciec "był człowiekiem, który wybaczył każdemu, a jeśli komuś nie wybaczył, to samemu sobie". Dodał, że "kamień, który został odsłonięty jest symbolem tego, że warto budować na wartościach, na szacunku do drugiego człowieka, na miłości, a nie na nienawiści i jadzie".

Jeden z założycieli KOR K. Modzelewski, który nie mógł osobiście uczestniczyć w uroczystości, napisał w nadesłanym liście, odczytanym przez Andrzeja Seweryna, że J. Kuroń był jego najbliższym przyjacielem i dlatego nie może go traktować jak pomnik.

K. Modzelewski podkreślił, że Jacek był jednym z przywódców "Solidarności" pomnych tragedii Powstania Warszawskiego oraz radzieckich interwencji na Węgrzech i w Czechosłowacji. Idea walki o wolność bez rozlewu krwi: "Nie palcie komitetów partyjnych, a zakładajcie własne", została sformułowana przez J. Kuronia - przypomniał. Nic więc dziwnego, że znalazł się on w ekipie Lecha Wałęsy, która doprowadziła do Okrągłego Stołu.

K. Modzelewski zaznaczył, że dziś czyni się twórcom Okrągłego Stołu zarzut, jakby patriotycznym obowiązkiem przywódców było wyprowadzanie rodaków pod kule. "Dlatego trzeba przypominać rzeczywistą prawdę. Porozumienie Okrągłego Stołu przyniosło Polsce wolność bez rozlewu krwi. (...) Pokojowe wyjście z komunizmu, torujące drogę do wyzwolenia pozostałym narodom Europy Wschodniej było wielkim, historycznym sukcesem Polaków" - podkreślił K. Modzelewski.

* * *

27 września br., w 67. rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego, senator Ewa Tomaszewska, w imieniu marszałka Senatu, złożyła wieniec pod pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej.


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment