Spis oświadczeń, poprzednie oświadczenie, odpowiedź, następne oświadczenie


29. posiedzenie Senatu RP

29 stycznia 1999 r.

Oświadczenie

Panie Premierze, w III kwartale ubiegłego roku wojewoda sieradzki odwołał dwóch dyrektorów Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Sieradzu. Na ich miejsce powołał dwóch członków rządzącej dziś koalicji. A dyrektorzy ci zgłosili wniosek o usamodzielnienie tegoż szpitala. W ten sposób w IV kwartał ubiegłego roku szpital wszedł usamodzielniony, dokonując w ostatnich dniach podporządkowania wojewodzie sieradzkiemu poważnych zakupów jeszcze na jego konto. Ale dla największego obiektu w regionie trzy miesiące to za długo, by przeżyć w ten sposób. W efekcie, mimo drakońskich oszczędności w zakupie leków, akcesoriów medycznych, w funduszach osobowych, szpital w Sieradzu, już samodzielny, zapożyczając się tam, gdzie jeszcze to było możliwe, dotrwał do nowego roku.

Panie Premierze! W dniu 1 stycznia 1999 r. obudziliśmy się w nowej, lepszej Polsce: samodzielny szpital w Sieradzu z długami, wierzyciele szpitala z problemem egzekucji tych długów, a kadra szpitala i pacjenci z troską o jego dalszy byt w skromnych warunkach finansowych kas chorych. Na domiar złego w ostatnich dniach roku wojewoda sieradzki podpisał kontrakt menedżerski z urzędującym kilka miesięcy dyrektorem szpitala, podrzucając tak zwane kukułcze jajo nie tylko sejmikowi łódzkiemu, ale również pacjentom szpitala.

Pytam więc, Panie Premierze, po pierwsze, dlaczego nie usamodzielniono szpitala w Sieradzu z dniem 31 grudnia 1998 r., tak by nie było dziś dylematu, kto pokryje długi samodzielnego już od początku IV kwartału szpitala? Właśnie, Panie Premierze, pytanie zasadnicze: kto je pokryje? Niestety, ani były wojewoda sieradzki, ani minister finansów we wczorajszej debacie senackiej nie odpowiedzieli na te pytania. Mam nadzieję, że nie pacjenci ze swych składek wpłacanych do kas chorych.

Po drugie, dlaczego Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej w sytuacji poważnych niedoborów na finansowanie ochrony zdrowia nie przeciwdziałało zawieraniu przez wojewodów tak zwanych kontraktów menedżerskich na horrendalne jak na polskie warunki uposażenia? Uposażenia rażąco różne od płac pozostałych członków kierownictw szpitali, a będące abstrakcją, czymś wręcz nieosiągalnym dla ich białego personelu.

Cytuję posła Henryka Goryszewskiego, przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych: "Kontrakty menedżerskie kierowników ZOZ opiewają na płace na poziomie 150 milionów starych zł miesięcznie. Zawierane są na sześć lat z zastrzeżeniem, że jeżeli kontrakt zostanie przedwcześnie rozwiązany nie z winy menedżera, to mu się wypłaci dwudziestoczteromiesięczne odszkodowanie".

Wicepremier Balcerowicz fakt zawierania w ostatnich dniach 1998 r. tych kontraktów nazwał działaniem na szkodę państwa i polskich podatników.

Po trzecie, jakie działania podejmie rząd, by naprawić błędy związane z zawieraniem kontraktów z tak zwanymi menedżerami służby zdrowia w obliczu poważnego braku środków na dalsze funkcjonowanie ochrony zdrowia i braku nadziei na godne płace dla całego zatrudnionego dziś białego personelu?

Proszę jednocześnie, Panie Premierze, o poinformowanie mnie o poziomie płac kierownictwa kas chorych, które swą usługową pracę wykonują także na koszt skromnych, jak twierdzi Krajowy Komitet Obrony Reformy Ochrony Zdrowia, środków polskich podatników.


Spis oświadczeń, poprzednie oświadczenie, odpowiedź, następne oświadczenie